środa, 16 września 2020

Wzdłuż granicy na Stryb

Ostatni szczyt z Korony Bieszczadów.

To ostatni tak ciepły dzień podczas naszego wyjazdu. A kto wie czy nie nawet tego roku? Od jutra meteorolodzy wróżą napływ zimnego frontu do Polski, który przyniesie również zachmurzenie, a może i opady. Jak to wszystko pięknie się składa, gdyż pozostał nam już tylko jeden, ostatni szczyt do zdobycia zaliczany do Korony Bieszczadów.
Po wczorajszej całodniowej wędrówce, dzisiaj pozwoliliśmy sobie na nieco późniejsze wstanie z łóżka. Wyruszamy gdy słońce już z całą mocą ogrzewa piękne, bieszczadzkie tereny.



A jedziemy w dobrze znanym już nam kierunku, do Roztok Górnych. Szliśmy stąd kilka dni wcześniej na Hyrlatą. Dzisiaj jednak udamy się nieco dalej, bo drogą asfaltową dojedziemy na samą Przełęcz nad Roztokami. To punkt graniczny ze Słowacją, na którym postawiono wieżę widokową. To będzie również nasze miejsce startowe.



Zanim jednak wyruszymy na szlak wspinamy się po kilku stopniach na taras widokowy. Wieża zalicza się do rejonu karpackiego Wież widokowych gór i pogórzy. Tym samym zyskujemy kolejny obiekt w kolekcji. Widoki nie są może wielce pasjonujące, ale odległe szczyty po słowackiej stronie, przy sprzyjającej pogodzie można zobaczyć.



Teraz jesteśmy gotowi do ruszenia na szlak. Naszymi przewodnikami będą szlaki niebieski i czerwony. Dobrze je znamy z wczorajszej wędrówki na Rabią Skałę. To ciąg dalszy, prowadzący niezmiennie wzdłuż polsko-słowackiej granicy. Rozpoczynamy wspinanie się na pierwszy szczyt.


Dochodzimy na Rypi Wierch - 1003 m n.p.m. Te kilka metrów ponad wysokość tysiąca pozwala zaliczyć ten szczyt do Bieszczadzkich Tysięczników. Oznaczenie w postaci tabliczki szczytowej znajduje się nieco z boku szlaku i prowadzi do niego wydeptana ścieżka.


Po uwiecznieniu zdobycia szczytu ruszamy dalej. Za Rypim Wierchem odsłaniają nam się pierwsze panoramy. A widzimy stąd pasmo Dużego Jasła. Tam szliśmy równo tydzień temu 😃.



Po osiągnięciu Rypiego Wierchu szlak znacznie się wypłaszczył. Co prawda cały czas schodzimy lub wchodzimy na kolejne wzniesienia, jednak przewyższenia nie są wybitne. Mijamy Sinkową (995 m n.p.m.), na której mamy kolejną tabliczkę szczytową, oraz Manewę, nieoznaczony szczyt.




Za szczytem Manewy wychodzimy z lasu. Pojawiają się kolejne dzisiaj widoki. Tym razem mamy przed sobą całe pasmo Hyrlatej, które zdobyliśmy trzy dni temu.


Jeszcze zakręt szlaku w prawo i po chwili dochodzimy do celu naszej dzisiejszej wędrówki. Zdobywamy Stryb, szczyt o wysokości 1011 m n.p.m. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, gdyż tym samym zdobywamy ostatni brakujący nam szczyt zaliczany do Korony Bieszczadów 💪.



Dokumentujemy zdobycia Stryba, po czym ruszamy w drogę powrotną. Prowadzi ona dokładnie tym samym szlakiem, którym przyszliśmy tutaj. A więc ponownie znane nam już widoki na Hyrlatą, później pasmo Jasła i znane szczyty Manewa, Sinkowa i Rypi Wierch. Jest jednak rzecz, której nie dostrzegliśmy w drodze na szczyt, a udało się teraz. Wzdłuż szlaku rośnie przepiękny Dziewięćsił bezłodygowy, roślina charakterystyczna dla terenów górskich. Jednak czasami warto iść dwa razy tą samą drogą 😄.




Wracamy na Przełęcz nad Roztokami, gdzie mamy zaparkowany samochód. Niby krótka wędrówką, jednak czujemy już zmęczenie. To nasz kolejny dzień z rzędu zdobywania szczytów i jeszcze wczorajsza długa wędrówka, wszystko to razem spowodowało dzisiaj brak energii. Dodatkowo żar lejący się z nieba nie ułatwia zadania. Cieszymy się, że wróciliśmy do auta.
Jedziemy teraz do Cisnej na obiad. Dojeżdżamy do głównej drogi, w którą skręcamy w prawo i od razu zatrzymujemy się przed przejazdem kolejowym. Ale mamy szczęście! Zbliża się do nas pociąg Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej 😄.




Pociąg przejechał, możemy ruszyć dalej. Dojeżdżamy do Cisnej, gdzie na parkingu zostawiamy samochód. Idziemy do słynnej Siekierezady. Jest jeszcze całkiem wczesna godzina, mamy nadzieję, że tłumów nie będzie.



Zgodnie z oczekiwaniami znajdujemy miejsce przy stole i zamawiamy pyszne dania, godne uczczenia zdobycia Korony Bieszczadów. Dodatkowo miejsce bardzo związane z Bieszczadami i charakterystyczne dla nich, również jest tego godne.




Z pełnymi brzuchami wracamy do samochodu i przejeżdżamy na zasłużony odpoczynek do naszej kwatery w Krzywem. W końcu poleżymy i odpoczniemy choć trochę. W końcu mamy wakacje 😁.



POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz