czwartek, 10 września 2020

Z Żubraczego przez Wołosań do Cisnej

Wędrujemy po ostatni szczyt z Diademu Polskich Gór w Bieszczadach.

Kolejny piękny dzień przed nami. Już od samego rana słonko przygrzewa, chmur na niebie nie widać. Wymarzony dzień na kolejną wędrówkę górską.
Podobnie jak wczoraj ruszamy do Cisnej. Na parkingu zostawiamy samochód i udajemy się na przystanek autobusowy. Kilka minut oczekiwania i podjeżdża nasz BUS. Jesteśmy jedynymi pasażerami. Jedziemy do miejscowości Żubracze, a podróż umila miła pogawędka z kierowcą, który podwozi nas pod sam początek szlaku. Pięknie dziękujemy i po chwili jesteśmy gotowi rozpocząć wędrówkę.
Ruszamy za wskazaniami szlaku koloru zielonego. Za plecami mamy pasmo Hyrlatej. Początkowo idziemy dość szeroką, leśną drogą. Jednak trzeba tu uważać, gdyż na drzewach widnieją pozostałości niebieskiego szlaku, który miał kiedyś nieco inny przebieg niż dzisiejszy zielony. Pokonujemy niemal niezauważalne przewyższenia aż do przekroczenia potoku Wołosań. Teraz zaczyna się dużo bardziej strome podejście.



Nabieramy wysokości przez co wody potoku zostają coraz niżej. W pewnym momencie zauważamy, że idziemy jakby górą wielkiego wąwozu. Gdzieś tam w dole szumi woda spływająca z gór.



Szlak prowadzi nas konsekwentnie pod górę, aż do Przysłopa, szczytu o wysokości 1006 m n.p.m. Po drodze mijamy piękną florę i tropy przedstawicieli fauny.





Mijamy Przysłop, za którym szlak zdecydowanie się wypłaszcza. Wędrujemy teraz pięknym lasem bukowym. Ponownie pod górkę robi się przed podejściem na Rozdroże pod Wołosaniem, gdzie wkraczamy na czerwony Główny Szlak Beskidzki.



Jeszcze kilkuminutowe podejście i meldujemy się na najwyższym szczycie Wysokiego Działu – Wołosaniu. Jesteśmy na 1071 metrach nad poziomem morza.



Szczyt jest całkowicie zalesiony i nie ma z niego absolutnie żadnych widoków. Robimy tu krótką przerwę na drugie śniadanie, po czym ruszamy w dalszą wędrówkę. Wracamy na znane nam już rozwidlenie, na którym opuściliśmy zielony szlak.
Z Rozdroża pod Wołosaniem idziemy dalej za znakami szlaku czerwonego. Mijamy Sasów, Berest, Osinę, za każdym razem wspinając się i schodząc. Gdzieniegdzie między drzewami pojawiają się pojedyncze widoki na pasmo Hyrlatej.




Dochodzimy do kopca zbudowanego z kamieni. To szczyt Hona o wysokości 820 m n.p.m. Teraz czeka nas końcowe zejście do Bacówki PTTK pod Honem. Szlak jest dość stromy. Ale tuż przed bacówką robi się naprawdę nieprzyjemnie. Szlak prowadzi dawnym stokiem narciarskim i jest niemal pionowo. Wzdłuż słupów wyciągu powoli udaje nam się zejść i po chwili meldujemy się przed wejściem do budynku.





Czas na obiad, zwłaszcza, że dzisiejsze menu kusi polędwiczkami wieprzowymi z ziemniakami i surówką. Przepyszne danie 😋, dodatkowo zjedzone na tarasie z pięknym widokiem na góry. Czego chcieć więcej 😎.



Jeszcze trochę odpoczynku po jedzeniu i ruszamy dalej. Przed nami już tylko zejście do centrum Cisnej.




W Cisnej, w znanej nam już cukierni, zakupujemy świeżo upieczoną szarlotkę, którą na tarasie naszej kwatery w Krzywem delektujemy się przy pysznej kawce 😋.


Oj, uprzyjemniliśmy sobie dzisiaj życie smakołykami. Ale co tam, kalorie spalone w górach trzeba uzupełnić 😉.


POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz