Wędrujemy po ostatni szczyt z Diademu Polskich
Gór w Bieszczadach.
Kolejny piękny dzień przed
nami. Już od samego rana słonko przygrzewa, chmur na niebie nie widać.
Wymarzony dzień na kolejną wędrówkę górską.
Podobnie jak wczoraj ruszamy
do Cisnej. Na parkingu zostawiamy samochód i udajemy się na przystanek
autobusowy. Kilka minut oczekiwania i podjeżdża nasz BUS. Jesteśmy jedynymi
pasażerami. Jedziemy do miejscowości Żubracze, a podróż umila miła pogawędka z
kierowcą, który podwozi nas pod sam początek szlaku. Pięknie dziękujemy i po
chwili jesteśmy gotowi rozpocząć wędrówkę.
Ruszamy za wskazaniami szlaku koloru zielonego.
Za plecami mamy pasmo Hyrlatej. Początkowo idziemy dość szeroką, leśną drogą.
Jednak trzeba tu uważać, gdyż na drzewach widnieją pozostałości niebieskiego
szlaku, który miał kiedyś nieco inny przebieg niż dzisiejszy zielony.
Pokonujemy niemal niezauważalne przewyższenia aż do przekroczenia potoku
Wołosań. Teraz zaczyna się dużo bardziej strome podejście.
Nabieramy wysokości przez co wody potoku zostają coraz niżej. W pewnym momencie zauważamy, że idziemy jakby górą wielkiego
wąwozu. Gdzieś tam w dole szumi woda spływająca z gór.
Szlak prowadzi nas konsekwentnie pod górę, aż do
Przysłopa, szczytu o wysokości 1006 m n.p.m. Po drodze mijamy piękną florę i
tropy przedstawicieli fauny.
Mijamy Przysłop, za którym szlak zdecydowanie
się wypłaszcza. Wędrujemy teraz pięknym lasem bukowym. Ponownie pod górkę robi
się przed podejściem na Rozdroże pod Wołosaniem, gdzie wkraczamy na czerwony
Główny Szlak Beskidzki.
Jeszcze kilkuminutowe podejście i meldujemy się
na najwyższym szczycie Wysokiego Działu – Wołosaniu. Jesteśmy na 1071 metrach
nad poziomem morza.
Szczyt jest całkowicie
zalesiony i nie ma z niego absolutnie żadnych widoków. Robimy tu krótką przerwę
na drugie śniadanie, po czym ruszamy w dalszą wędrówkę. Wracamy na znane nam
już rozwidlenie, na którym opuściliśmy zielony szlak.
Z Rozdroża pod Wołosaniem idziemy dalej za
znakami szlaku czerwonego. Mijamy Sasów, Berest, Osinę, za każdym razem
wspinając się i schodząc. Gdzieniegdzie między drzewami pojawiają się
pojedyncze widoki na pasmo Hyrlatej.
Dochodzimy do kopca zbudowanego z kamieni. To
szczyt Hona o wysokości 820 m n.p.m. Teraz czeka nas końcowe zejście do Bacówki PTTK pod
Honem. Szlak jest dość stromy. Ale tuż przed bacówką robi się naprawdę nieprzyjemnie.
Szlak prowadzi dawnym stokiem narciarskim i jest niemal pionowo. Wzdłuż słupów
wyciągu powoli udaje nam się zejść i po chwili meldujemy się przed wejściem do
budynku.
Czas na obiad, zwłaszcza, że dzisiejsze menu
kusi polędwiczkami wieprzowymi z ziemniakami i surówką. Przepyszne danie 😋, dodatkowo zjedzone na tarasie z pięknym widokiem na góry. Czego
chcieć więcej 😎.
Jeszcze trochę odpoczynku po
jedzeniu i ruszamy dalej. Przed nami już tylko zejście do centrum Cisnej.
W Cisnej, w znanej nam już cukierni, zakupujemy
świeżo upieczoną szarlotkę, którą na tarasie naszej kwatery w Krzywem
delektujemy się przy pysznej kawce 😋.
Oj, uprzyjemniliśmy sobie dzisiaj życie
smakołykami. Ale co tam, kalorie spalone w górach trzeba uzupełnić 😉.
POZDRAWIAMY☺