Wędrówka zielonym szlakiem z Roztok Górnych.
Po wczorajszym długim dniu, bogatym w liczne atrakcje dla zmysłów, na dzisiaj mamy nieco spokojniejszy plan. Nie musimy wstawać przed świtem, więc budzimy się gdy słońce wynurza się już zza drzew na szczytach okolicznych gór.
Wyruszamy znaną nam już dobrze
drogą do Cisnej. Mijamy ją i po chwili dojeżdżamy do Majdanu. To tutaj znajduje
się stacja początkowa słynnej Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. Jednak nie ona
jest naszym dzisiejszym celem. Tuż za przejazdem kolejowym zjeżdżamy z głównej
drogi w lewo. Wzdłuż rzeki Roztoczki jedziemy do Roztok Górnych. Kilkukrotnie
przekraczamy wody Roztoczki po drewnianych mostkach, aż w końcu dojeżdżamy na
miejsce. Samochód parkujemy na sporych rozmiarów placu, który jest takim
nieoficjalnym parkingiem. Za znakami zielonego szlaku rozpoczynamy wędrówkę w
kierunku Hyrlatej. Według szlakowskazu przed nami niemal 2 godziny wędrówki na
szczyt.
Początkowo, wśród bujnej
roślinności, szlak sprowadza nas w dół. Przekraczamy potok Ksenia. Za zielonymi
znakami szlaku dochodzimy do kolejnej przeprawy. Tuż za nią wchodzimy na
szeroką leśną drogę. Od tego momentu w końcu zaczynamy nabierać wysokości.
Zielony szlak, którym
wędrujemy to ten sam, za wskazaniami którego zdobywaliśmy kilka dni temu Wołosań. Podobnie jak wtedy, teraz również musimy uważać na dawne oznaczenia w
kolorze niebieskim. Nie zawsze pokrywają się one z aktualnym przebiegiem
szlaku.
Szlak prowadzi nas
konsekwentnie pod górę aż do zakrętu 180 stopni, nieopodal szczytu Pilnik.
Teraz już mniej stromo podchodzimy w pięknym lesie bukowym na pierwszy
dzisiejszego dnia tysięcznik.
Z lasu wychodzimy na rozległą
polanę, na której znajduje się szczyt Rosochy (1085 m n.p.m.). Miłym
zaskoczeniem są dla nas przepiękne panoramy rozpościerające się stąd.
Po minięciu Rosochy wchodzimy
ponownie do lasu. Najpierw schodzimy w dół, by po chwili ponownie zacząć
nabierać wysokości. Dochodzimy na najwyższy szczyt całego pasma, na wysoką na
1103 m n.p.m. Hyrlatą. Pierwsze oznaczenie, niewielkie, znajduje się na
drzewie. Drugie, w postaci widocznej z daleka żółtej tabliczki, kawałek dalej
na dedykowanym słupie. A pomiędzy zlokalizowany jest punkt triangulacyjny.
Na szczycie Hyrlatej
wychodzimy z lasu i mamy ponownie przestrzeń widokową.
Na polanie szczytowej znajduje
się metalowy krzyż, postawiony tu w 2011 roku. Tym samym Hyrlata została
zaliczona do listy odznaki „Krzyż na górskim szlaku”.
Ze szczytu Hyrlatej schodzimy
ponownie w dół. Na chwilę wkraczamy do lasu, by ponownie wyjść na polanie. Tym
razem to Wielka Polana.
Za Wielką Polaną krótkie
podejście i meldujemy się na Zworniku (1072 m n.p.m.), kolejnym zdobytym
dzisiaj tysięczniku. Pozostał jeszcze jeden.
Ruszamy więc dalej za
wskazaniami zielonego szlaku. Ponownie w dół, później w górę i dochodzimy do
szczytu o nazwie Berdo (1041 m n.p.m.). Tu robimy krótką przerwę na posilenie się.
Dalej szlak zielony prowadzi w dół do
Żubraczego, gdzie rozpoczyna się znany już nam odcinek prowadzący na Wołosań.
My jednak nie kontynuujemy wędrówki w tym kierunku, gdyż ze względu na bardzo
słabą komunikację w tym rejonie, nie mamy jak wrócić do naszego miejsca
startowego. Musimy wrócić dokładnie tak samo jak tu przyszliśmy.
Trzymając się ponownie
zielonego szlaku wędrujemy z powrotem zdobywając znane już szczyty
Zwornika, Hyrlatej, i Rosochy.
Ostatecznie dochodzimy do
180-stopniowego zakrętu, skąd czeka nas bardziej strome zejście do doliny rzeki
Roztoczki. Ponownie przekraczamy dwa potoki i osiągamy parking, na którym
pozostawiliśmy samochód. Zanim odjedziemy, podchodzimy jeszcze do budynku
Schroniska Cicha Dolina. Okazuje się, że schronisko było tu może dawniej, teraz
to prywatna kwatera, do której nie mamy wstępu. Udaje nam się przybić jedynie
pieczątkę w książeczkach GOT 😉.
Na koniec podjeżdżamy do Bacówki pod
Honem w Cisnej na ciepły obiad. Cisza i spokój tego miejsca oraz bardzo smaczne jedzenie
zachęciły nas do ponownej wizyty. I znowu się nie zawiedliśmy.
POZDRAWIAMY☺