niedziela, 13 września 2020

Zdobywamy Pasmo Hyrlatej

Wędrówka zielonym szlakiem z Roztok Górnych.

Po wczorajszym długim dniu, bogatym w liczne atrakcje dla zmysłów, na dzisiaj mamy nieco spokojniejszy plan. Nie musimy wstawać przed świtem, więc budzimy się gdy słońce wynurza się już zza drzew na szczytach okolicznych gór.
Wyruszamy znaną nam już dobrze drogą do Cisnej. Mijamy ją i po chwili dojeżdżamy do Majdanu. To tutaj znajduje się stacja początkowa słynnej Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. Jednak nie ona jest naszym dzisiejszym celem. Tuż za przejazdem kolejowym zjeżdżamy z głównej drogi w lewo. Wzdłuż rzeki Roztoczki jedziemy do Roztok Górnych. Kilkukrotnie przekraczamy wody Roztoczki po drewnianych mostkach, aż w końcu dojeżdżamy na miejsce. Samochód parkujemy na sporych rozmiarów placu, który jest takim nieoficjalnym parkingiem. Za znakami zielonego szlaku rozpoczynamy wędrówkę w kierunku Hyrlatej. Według szlakowskazu przed nami niemal 2 godziny wędrówki na szczyt.



Początkowo, wśród bujnej roślinności, szlak sprowadza nas w dół. Przekraczamy potok Ksenia. Za zielonymi znakami szlaku dochodzimy do kolejnej przeprawy. Tuż za nią wchodzimy na szeroką leśną drogę. Od tego momentu w końcu zaczynamy nabierać wysokości.
Zielony szlak, którym wędrujemy to ten sam, za wskazaniami którego zdobywaliśmy kilka dni temu Wołosań. Podobnie jak wtedy, teraz również musimy uważać na dawne oznaczenia w kolorze niebieskim. Nie zawsze pokrywają się one z aktualnym przebiegiem szlaku.






Szlak prowadzi nas konsekwentnie pod górę aż do zakrętu 180 stopni, nieopodal szczytu Pilnik. Teraz już mniej stromo podchodzimy w pięknym lesie bukowym na pierwszy dzisiejszego dnia tysięcznik.



Z lasu wychodzimy na rozległą polanę, na której znajduje się szczyt Rosochy (1085 m n.p.m.). Miłym zaskoczeniem są dla nas przepiękne panoramy rozpościerające się stąd.




Po minięciu Rosochy wchodzimy ponownie do lasu. Najpierw schodzimy w dół, by po chwili ponownie zacząć nabierać wysokości. Dochodzimy na najwyższy szczyt całego pasma, na wysoką na 1103 m n.p.m. Hyrlatą. Pierwsze oznaczenie, niewielkie, znajduje się na drzewie. Drugie, w postaci widocznej z daleka żółtej tabliczki, kawałek dalej na dedykowanym słupie. A pomiędzy zlokalizowany jest punkt triangulacyjny.



Na szczycie Hyrlatej wychodzimy z lasu i mamy ponownie przestrzeń widokową.


Na polanie szczytowej znajduje się metalowy krzyż, postawiony tu w 2011 roku. Tym samym Hyrlata została zaliczona do listy odznaki „Krzyż na górskim szlaku”.




Ze szczytu Hyrlatej schodzimy ponownie w dół. Na chwilę wkraczamy do lasu, by ponownie wyjść na polanie. Tym razem to Wielka Polana.


Za Wielką Polaną krótkie podejście i meldujemy się na Zworniku (1072 m n.p.m.), kolejnym zdobytym dzisiaj tysięczniku. Pozostał jeszcze jeden.



Ruszamy więc dalej za wskazaniami zielonego szlaku. Ponownie w dół, później w górę i dochodzimy do szczytu o nazwie Berdo (1041 m n.p.m.). Tu robimy krótką przerwę na posilenie się.


Dalej szlak zielony prowadzi w dół do Żubraczego, gdzie rozpoczyna się znany już nam odcinek prowadzący na Wołosań. My jednak nie kontynuujemy wędrówki w tym kierunku, gdyż ze względu na bardzo słabą komunikację w tym rejonie, nie mamy jak wrócić do naszego miejsca startowego. Musimy wrócić dokładnie tak samo jak tu przyszliśmy.
Trzymając się ponownie zielonego szlaku wędrujemy z powrotem zdobywając znane już szczyty Zwornika, Hyrlatej, i Rosochy. 


Ostatecznie dochodzimy do 180-stopniowego zakrętu, skąd czeka nas bardziej strome zejście do doliny rzeki Roztoczki. Ponownie przekraczamy dwa potoki i osiągamy parking, na którym pozostawiliśmy samochód. Zanim odjedziemy, podchodzimy jeszcze do budynku Schroniska Cicha Dolina. Okazuje się, że schronisko było tu może dawniej, teraz to prywatna kwatera, do której nie mamy wstępu. Udaje nam się przybić jedynie pieczątkę w książeczkach GOT 😉.




Na koniec podjeżdżamy do Bacówki pod Honem w Cisnej na ciepły obiad. Cisza i spokój tego miejsca oraz bardzo smaczne jedzenie zachęciły nas do ponownej wizyty. I znowu się nie zawiedliśmy.



POZDRAWIAMY