W dawnym portugalskim miasteczku.
Po przedpołudniu spędzonym 👉w Casablance przyjechaliśmy do nadoceanicznego kurortu Al-Dżadida (El Jadida), miasta, które upodobali sobie mieszkańcy Marrakeszu na letnie wizyty nad oceanem. Tu klimat jest nieco chłodniejszy niż w głębi lądu. Dla nas ma to być przystanek w drodze i czas na zjedzenie szybkiego lunchu. A przy okazji oczywiście poznamy to dawne portugalskie miasto.
Al-Dżadidę, a właściwie Mazagan, bo tak nazywało się dawniej to miasto, założyli Portugalczycy w XVI wieku. Wybudowali potężną fortecę, która miała strzec osady zarówno od strony lądu, jak i od strony wody. Zachowane po dziś dzień w bardzo dobrym stanie mury wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Przechodzimy przez jedną z bram do wnętrza dawnej cytadeli.
Pierwszym obiektem, jaki rzuca nam się od razu w oczy jest dawny portugalski kościół. Dziś nie pełni już funkcji religijnych, gdyż przekształcony został w teatr.
Za rogiem widoczny jest minaret sąsiadującego z kościołem Wielkiego Meczetu.
A wzdłuż wybrukowanych uliczek znajdują się liczne sklepiki. Większość budynków wokół pamięta czasy rządów Portugalczyków, dumnie przypominając ten okres swą tradycyjną, portugalską architekturą. Marokańczycy jednak mniej przychylnie wspominają ten czas.
Niezwykłą pamiątką po Portugalczykach jest podziemna cysterna na wodę. Jak widzimy na zdjęciu, cysterna wsparta jest na kolumnach i zakryta łukowym sklepieniem.
Włócząc się uliczkami dawnej fortecy dochodzimy nad brzeg Oceanu Atlantyckiego. Tu zachowane w doskonałym stanie mury cytadeli widać najlepiej. Warto pospacerować od jednego bastionu do drugiego, by z tej perspektywy spojrzeć na miasto.
Co ciekawe, wewnątrz twierdzy, poza kościołem i meczetem, znajduje się również synagoga. Łatwo ją rozpoznać po Gwieździe Dawida widniejącej na elewacji zewnętrznej. Dawniej społeczność żydowska była tu bardzo liczna. W XIX wieku sprowadził ich do El Jadidy sułtan Abderrahman z oddalonego o niespełna 20 kilometrów Azammur.
Po ufortyfikowanej medinie Mazaganu oprowadza nas lokalny przewodnik. Bez niego nie moglibyśmy tu wejść jako grupa. Tak naprawdę jednak jest on tylko figurą, bo za dużo wiedzy nam nie przekazuje.
Znanymi już nam uliczkami kierujemy się z powrotem do bramy i opuszczamy zabytkowe mury Mazagan. Czas coś zjeść przed dalszą drogą. Może jakaś ryba, skoro jesteśmy nad Oceanem Atlantyckim. Tu Marokańczycy serwują ryby i owoce morza. W głębi lądu już nie jest o te potrawy tak prosto. Jak się szybko okazuje nie będzie to jednak takie proste, żeby nie powiedzieć, że niemożliwe. Trwa Ramadan, w tym roku od 10 marca do 9 kwietnia. Ramadan to dziewiąty miesiąc kalendarza islamskiego, podczas którego obowiązują bardzo restrykcyjne zasady. I tak na przykład podczas całego okresu Ramadanu muzułmaninowi nie wolno nic jeść ani pić od świtu do zachodu słońca.
A dlaczego to taki ważny miesiąc? To właśnie w 9 miesiącu kalendarza islamskiego Archanioł Gabriel ukazał się Mahometowi, przekazując mu kilka wersów Koranu, stanowiącego świętą księgą islamu.
Niestety w Al-Dżadida restauracje są pozamykane i nawet turyści się nie najedzą.
Pozostaje ruszyć dalej. Na szczęście w hotelu będziemy mieć obiadokolację. Teraz będzie trzeba zadowolić się przekąskami zabranymi z Polski na tak zwaną czarną godzinę 😁.
Mając wody Oceanu Atlantyckiego po prawej, przejeżdżamy przez kolejne miejscowości, podpatrując zza szyb autokaru codzienne życie mieszkańców.
Kierujemy się dalej na południe do ostatniej już miejscowości na naszym szlaku. Jeszcze dziś dojedziemy 👉do Essaouiry, gdzie spędzimy przedostatnią noc na marokańskiej ziemi.
POZDRAWIAMY☺