środa, 20 marca 2024

Największe miasto Maroka - Casablanca (Maroko)

Nowoczesna metropolia zawdzięczająca swą sławę hollywoodzkiemu filmowi.

Wczoraj wieczorem po 👉zwiedzaniu Meknes przyjechaliśmy do Casablanki. Ta nowoczesna metropolia jest współcześnie największym miastem w Maroku i jednym z największych na kontynencie afrykańskim. Choć jej historia wyglądała zupełnie inaczej. Do połowy XVII wieku było tu berberyjskie miasteczko Anfa, zniszczone w 1755 roku potężnym trzęsieniem ziemi. Marokańczycy nie poddali się i postanowili odbudować miasto pod nową nazwą - Dar el-Bejda, co tłumaczy się jako Biały Dom, czyli Casa Blanca. Z biegiem lat miasto stawało się coraz prężniejszą jednostką, skupiającą coraz to więcej mieszkańców. Dziś populacja Casablanki sięga ponad 3 miliony ludzi, a niektóre źródła podają nawet 5 milionów. Miasto jest głównym portem Maroka i uchodzi za przemysłową stolicę kraju.
Niewątpliwie największą sławę przyniósł Casablance amerykański film pod - nomen omen - tym samym tytułem. Co ciekawe, tak naprawdę hollywoodzka produkcja z 1942 roku nawet nie była tu kręcona - wszystkie sceny powstały w USA. Poza osadzeniem akcji w Casablance z czasów II wojny światowej, "Casablanca" nie ma nic wspólnego z tym miastem.
Po dość wczesnym śniadaniu opuszczamy hotel, w którym spędziliśmy pierwszą i jedyną noc w Casablance, i ruszamy na zwiedzanie miasta. Zaczynamy od przejazdu na najważniejszy plac usytuowany w samym centrum - Plac Mohammeda V.


Wybudowany w czasach francuskiego protektoratu Plac Mohammeda V, uważany jest współcześnie za kwintesencję historii narodu marokańskiego. Otaczające go budowle z czasów kolonialnych łączą architekturę europejską z elementami marokańskimi. Centralne miejsce na placu zajmuje fontanna ozdobiona tradycyjną mozaiką wykonaną z płytek. Jak to bywa w takich miejscach, nie brakuje na placu gołębi, które nic sobie nie robią z obecności ludzi i fruwają między nami niczym odrzutowce 😁.



Z Placu Mohammeda V rozpościera się widok na rzymskokatolicką katedrę wybudowaną przez Francuzów w stylu Art Deco, w 1930 roku. To jednak jej potoczna nazwa. Tak naprawdę, kościół nigdy nie pełnił funkcji katedry, a od 1956 roku, kiedy to Maroko uzyskało niepodległość, świątynia nie pełni już funkcji religijnych. Dziś jest obiektem kulturalnym, a po części także magazynem.


Wróćmy jednak do samego placu, bo warto skupić nieco uwagi na jego zabudowie. Wschodnią ścianę Placu Mohammeda V wypełnia wybudowany w stylu neomauretańskim Pałac Sprawiedliwości.


W południowej ścianie placu dominuje budynek Prefektury Casablanca-Anfa z charakterystyczną wieżą zegarową. Swą architekturą również reprezentuje styl neomauretański.


Pomiędzy wyżej wymienionymi budynkami, w południowo - wschodnim rogu placu, znajduje się Konsulat Francji. Taki budynek w centrum Casablanki odzwierciedla niewątpliwie historyczny wpływ tego państwa na Maroko.



Ale Plac Mohammeda V to nie tylko monumentalne budynki, ale także piękna i ciekawa roślinność, wśród której odnajdziemy również interesujące zwierzęta. I tak na przykład spory teren placu porośnięty jest wiecznie zielonym wiciokrzewem meksykańskim o charakterystycznych kwiatach w kształcie rurek.


Wśród zieleni dostrzegamy śmiesznie biegające ptaki. Ku naszemu zdziwieniu są to czaple złotawe. Te upierzone na biało ptaki, jedynie w okresie lęgowym zmieniają barwy na żółtawe.


Niezwykle pięknie prezentują się pnącza glicynii, które są aktualnie w czasie kwitnienia. Kwiaty zebrane są w grona, których długość może dochodzić nawet do pół metra 😮.




I jeszcze dwa drzewa, które zwróciły naszą uwagę. Pierwszym jest przepięknie kwitnąca bauhinia zmienna. Choć często nazywa się ją drzewem storczykowym, tak naprawdę nie ma nic wspólnego z tymi powszechnie znanymi roślinami.



Druga to Erythrina afra, czyli drzewo koralowe o intensywnych, pomarańczowych kwiatach.



A ciekawostką spotkaną na placu jest znak STOP, opisany w języku arabskim.


Wracamy do autokaru i ruszamy do największej (dosłownie i w przenośni) atrakcji Casablanki. Po drodze jednak naszą uwagę przykuwa jeszcze jeden budynek. Opisany jako Rick's Cafe, kojarzy się niewątpliwie z filmem "Casablanca" i klubem, jaki prowadził główny bohater Richard Blaine. Jak już jednak wspomnieliśmy, realizacja filmu nie ma nic wspólnego z miastem. A Rick's Cafe to współcześnie utworzona restauracja, która swym wyglądem jedynie nawiązuje do tej filmowej. Wydaje się dobrym pomysłem na interes 😉.




Tymczasem dojeżdżamy pod olbrzymich rozmiarów plac, na którym znajduje się niewątpliwy symbol Casablanki, czyli Meczet Hassana II.


Świątynia powstała za panowania króla Hassana II, ojca obecnie panującego Mohammeda VI, który wymarzył sobie wybudowanie olbrzymiego meczetu, który zapewniłby mu pamięć przyszłych pokoleń. Meczet miał zostać ukończony na sześćdziesiąte urodziny władcy, wypadające w 1989 roku, jednak budowa zakończyła się dopiero w 1993 roku.




Co jednak przyznać trzeba, Hassan II wybudował meczet z rozmachem. Całość prac pochłonęła ponad 750 milionów dolarów amerykańskich. Za tę kwotę powstał jeden z największych meczetów na świecie, do niedawna trzeci po meczetach w Mekce i Medynie, świętych miejscach islamu. Trzecie miejsce na podium zabrali Marokańczykom Algierczycy, którzy w 2019 roku otworzyli Wielki Meczet w Algierze. Tam również znajduje się najwyższy na świecie minaret. Ale i ten tutaj nie ma się czego wstydzić. Minaret Meczetu Hassana II sięga 210 metrów wysokości i jest drugim pod tym względem na świecie. To również najwyższa budowla w Maroku.






Meczet Hassana II w Casablance jest jednym z niewielu świętych miejsc w Maroku, do których wstęp mają niemuzułmanie. Dzięki temu możemy wejść i tutaj do środka, by zobaczyć jego ogrom. Wstęp wiąże się jednak z obowiązkowym zdjęciem butów, do noszenia których otrzymujemy specjalne siatki.
Warto przypomnieć, że do tej pory udało nam wejść jeszcze tylko do 👉Mauzoleum Mohammeda V i Hassana II w Rabacie oraz 👉Mauzoleum Mulaja Ismaila w Meknes.


Wnętrze meczetu mieści 20 tysięcy wiernych. Co jednak ważne, kolejnych 80 tysięcy może modlić się na olbrzymim placu go otaczającym. Do budowy użyto materiałów lokalnych, pochodzących z Maroka. Stąd tak dużo wokół drzewa cedrowego z gór Atlasu Środkowego, czy marmuru z Agadiru i Tafraoute. Warto zwrócić szczególną uwagę na dach świątyni, który jest... rozsuwany. A wszystko wokół pięknie zdobione zgodnie z tradycją architektury islamskiej.








Oczywiście najbliżej miejsca sprawowania obrzędu znajduje się specjalne miejsce dla króla, które zgodnie z założeniami ma wiele systemów ochrony władcy. Jednym z nich jest zapewne opadająca krata, a może ściana, czy jakaś kotara, która zapewni odizolowanie władcy od reszty tłumu. Na bokach słupów widoczne są prowadnice, po których zapewne opada osłona. Co jeszcze ma chronić króla, wiedzą już tylko wtajemniczone osoby.




W podziemiach meczetu znajduje się tradycyjne miejsce do ablucji, czyli rytualnego obmycia ciała przed modlitwą. Z racji olbrzymiej ilości wiernych, jaką może pomieścić meczet, tu również odnajdujemy całe mnóstwo stanowisk do pełnienia rytualnego obowiązku. Co więcej, wszystko jest również pięknie zdobione, zgodnie z tradycją architektury islamskiej.










Opuszczamy wnętrze olbrzymiego Meczetu Hassana II, wychodząc na otaczającym go placu. Tu warto dodać, że świątynia powstała na sztucznym nasypie wykonanym na Oceanie Atlantyckim. A wszystko w zgodzie z Koranem, świętą księgą islamu, która mówi: "Allach ma swój tron na wodzie". Dzięki takiemu usytuowaniu, meczet jest również ciekawym punktem widokowym na zabudowę wybrzeża Casablanki i usytuowaną po przeciwnej stronie niewielkiej zatoki, latarnię morską.



Przez plac wracamy spod meczetu do ustalonego miejsca zbiórki, już na zewnątrz całego kompleksu.


Na koniec wizyty w Casablance przejeżdżamy jeszcze na nadbrzeżny bulwar, gdzie mamy trochę czasu dla siebie. Spacer wśród szumu oceanu, szybka kawa, może coś do zjedzenia - takie mamy możliwości 😉.








Z ciekawostek, trafiamy na tablicę przedstawiającą aktualnie panującego króla Mohammeda VI wraz z najbliższą rodziną. Ustawiona została z okazji Nowego Roku 2024.


Po przerwie wracamy do autokaru i ruszamy w dalszą drogę. Od teraz będziemy kierować się już tylko na południe Maroka, aż znajdziemy się ponownie w Agadirze. Drogą prowadzącą cały czas wzdłuż wybrzeża Oceanu Atlantyckiego kierujemy się póki co 👉do Al-Dżadidy (El Jadida), kolejnego miasta na naszej cesarskiej trasie.


POZDRAWIAMY