piątek, 22 marca 2024

Ponownie w Marakeszu, czyli wracamy do Polski (Maroko, Polska)

Nietypowy powrót z Maroka.

No i nastał ten nielubiany zawsze dzień - ostatni dzień wyjazdu. Wczoraj, po zwiedzaniu 👉nadmorskiej Essaouiry, przyjechaliśmy na ostatni nocleg w Maroku do Agadiru. A już dziś wyruszamy w drogę powrotną do Polski. Nie będzie ona jednak taka prosta.
Z racji, że kupiliśmy wycieczkę dosłownie na ostatnią chwilę, nie ma już dla nas miejsca w samolocie czarterowym z Agadiru. Musimy jechać do Marrakeszu na samolot rejsowy. To oczywiście żadna dla nas niespodzianka, bo wiedzieliśmy o tym już w momencie kupna wyjazdu. Za to mamy możliwość jeszcze raz popatrzenia na przepiękne krajobrazy, jakie zapewniają nam podczas podróży północnoafrykańskie Góry Atlas.



A też trzeba przyznać, że podróżujemy bardzo komfortowo. Mamy do dyspozycji całego busa 😁.




Po około 3 godzinach drogi i pokonaniu ostatnich 250 kilometrów na marokańskiej ziemi docieramy na lotnisko Marrakech Menara. Nie możemy wyjść z podziwu przepięknej roślinności, jaką tu zastajemy. Wiele z rosnących kaktusów kwitnie!









Po nadaniu bagażu i przejściu wszystkich kontroli granicznych - oczywiście osobnych dla kobiet i mężczyzn, bo nie zapominajmy, że znajdujemy się cały czas w arabskim kraju - możemy wreszcie zasiąść wygodnie w samolocie. Żegnamy się z Marokiem i ruszamy w kilkugodzinny lot do Polski.



Wylot z Marrakeszu doskonale ukazuje dlaczego to miasto nazywane jest "Czerwonym Miastem". Dopiero z tej perspektywy widać tą intensywną czerwień zabudowy.


O ile z Maroka wylecieliśmy za dnia i w pełnym słońcu, o tyle do Polski przybywamy późnym wieczorem i w zgoła odmiennej pogodzie. Ale nie tylko nad Polską zawisły chmury. Te zaczęły się praktycznie jak tylko opuściliśmy teren Maroka, a przez pierwsze 1,5 godziny lotu czuć było ciągłe turbulencje. Najważniejsze w tym wszystkim jednak jest to, że szczęśliwie wylądowaliśmy na Lotnisku Fryderyka Chopina w Warszawie. Całą trasę, jaką przed chwilą pokonaliśmy, możemy zobaczyć w serwisie FlightAware. Jak widać nieco zboczyliśmy z kursu na wysokości Austrii, uciekając przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi.


Niestety z racji późnego przylotu nie mamy już dzisiaj powrotnego pociągu do Poznania. Musimy poczekać do rana na najbliższy skład. Przynajmniej bez żadnego pośpiechu przetransportujemy się na stację kolejową Warszawa Centralna, skąd ostatecznie wrócimy do Poznania.



Do domu docieramy w sobotni poranek 23 marca. Zmęczeni po całodziennym i całonocnym powrocie kładziemy się spać. Na rozpakowanie walizek przyjdzie jeszcze czas 😉.

POZDRAWIAMY

P.S.
Niestety po powrocie z Maroka oboje się rozchorowaliśmy. O ile mnie ścięło totalnie już w nocy z niedzieli na poniedziałek, Marta raz lepiej, raz gorzej trzymała się na nogach. Co ciekawe, testy nie wykazały ani COVID'a, ani grypy, ani RSV (cokolwiek to jest 😁). Były nawet podejrzenia o przywiezienie jakiegoś paskudztwa z Maroka. Nie obyło się bez pomocy lekarskiej, badań krwi i w efekcie antybiotyków. Na szczęście po dwóch tygodniach wróciliśmy do zdrowia. Jednak dojście do pełni sił zajęło zdecydowanie więcej czasu.