Odwiedzamy Karpacz i Cieplice Śląskie-Zdrój.
Choć poranek wita nas pięknie
świecącym słońcem, na popołudnie zapowiadane są intensywne burze. Ponadto po
południu chcemy iść na wyjątkowe spotkanie. Wszystko to razem powoduje, że nie idziemy
dzisiaj w góry. Dzień spędzimy u stóp Karkonoszy, w Karpaczu. Odwiedzimy
miejsca niezbędne do zdobycia 👉Karkonoskiej Odznaki Krajoznawczej,
nowopowstałego odznaczenia legnickiego Oddziału Polskiego Towarzystwa
Turystyczno-Krajoznawczego.
KARPACZ
Przyjeżdżamy samochodem na przycmentarny parking na ulicy Wolnej w
Karpaczu. Stąd, zboczami szczytu Pohulanka, idziemy do centrum Karpacza, gdzie
znajduje się Muzeum Sportu i Turystyki. To nasz cel na dzień dzisiejszy. Szlak
przez Pohulankę jest nam dobrze znany, bo szczyt ten 👉zdobyliśmy w październiku 2022 roku. Ponownie możemy spojrzeć na znane widoki. Przed nami Czarny
Grzbiet ze szczytem Czarnej Kopy (1408 m n.p.m.) i najwyższej w Karkonoszach
oraz całych Sudetach - Śnieżki (1603 m n.p.m.). Doskonale widać stąd również
Przełęcz pod Śnieżką, gdzie ulokowało się Schronisko Dom Śląski. A najbardziej
na prawo widoczny jest jeszcze wierzchołek Kopy (1377 m n.p.m.).
Północnym stokiem
Pohulanki schodzimy w kierunku Karpacza. Po drodze trafiamy na dawny
kamieniołom.
Z leśnych ścieżek
wychodzimy przy Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu. Budynek muzeum to
przepiękny, kolorowy dom przysłupowy, którego historia sięga XVIII wieku.
W ogrodzie znajduje się głaz z tablicą pamiątkową poświęconą wielkiej polskiej himalaistce, Wandzie Rutkiewicz.
Wykorzystując utrzymującą się
słoneczną pogodę zwiedzanie muzeum zostawiamy na później. Teraz pospacerujemy
trochę po Karpaczu.
Naprzeciwko muzeum znajduje się najmniejsza ulica w Polsce - tak
przynajmniej informuje tablica. Ulica Skrzatów Karkonoskich, bo taką ma nazwę,
otwarta została 1 czerwca 2009 roku. Ma zaledwie 30 metrów długości. I tu może
wsadzimy kij w mrowisko, ale o 5 metrów krótsza jest 👉ulica w Sosnowcu. A
podobno jeszcze krótsza jest ulica Samborska w Warszawie, tej jednak jeszcze nie
widzieliśmy.
No dobrze, zostawmy
kwestię najmniejszych ulic za sobą. Teraz ulicą Mikołaja Kopernika kierujemy się w dół do Obrońców
Pokoju. To na niej znajduje się interesujące nas miejsce. I nie są to napisy "Muzeum".
Mamy tu na myśli
Odsłonięcie Hornfelsów w Karpaczu. Hornfels to niezwykle twarda skała, jedna z
najtwardszych jaka występuje w naszym kraju. Z niej zbudowana jest na przykład Śnieżka. Miejsce, w którym się znajdujemy to dawny kamieniołom powstały na
początku XX wieku, podczas budowy drogi łączącej Karpacz z Wilczą Porębą.
Zostawiamy skały za
plecami i idziemy do centrum, na deptak utworzony w ciągu ulicy Konstytucji 3
Maja. Zatrzymujemy się przed Kościołem Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.
Świątynia pochodzi z początku XX wieku i swym stylem architektonicznym
nawiązuje do barokowych budowli tyrolskich. Wewnątrz naszą uwagę
zwraca drewniany, polichromowany strop.
Około 200 metrów od kościoła
znajduje się Skwer Zdobywców. W tej, można by rzec, górskiej alei sław,
odnajdziemy odciśnięte buty wyprawowe wielkich polskich himalaistów.
Wracamy do widzianego już
przez nas kościoła, w pobliżu którego znajduje się kolejna świątynia. Wybudowany z kamienia Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa powstał na
początku XX wieku. Łączy w sobie neoromańskie i neogotyckie style
architektoniczne. Wewnątrz naszą uwagę ponownie przyciąga sufit. Ten tutaj
zdobiony jest kasetonami z motywami roślinnymi.
Bardzo ciekawą makietę
zauważamy przed kościołem. Przedstawia trzy świątynie Karpacza. Dwie z nich
dzisiaj odwiedziliśmy, trzecią jest 👉Kościół Wang w Karpaczu Górnym. Choć widzieliśmy go z zewnątrz za dnia i w nocy, musimy wybrać się kiedyś na zwiedzanie jego wnętrz.
Wracamy do Muzeum Sportu
i Turystyki. Czas na zwiedzenie jego ekspozycji. W sąsiedztwie budynku
dostrzegamy jeszcze jeden głaz z tablicą pamiątkową. Ten poświęcony jest
wybitnemu polskiemu poecie Tadeuszowi Różewiczowi.
Zanim wejdziemy do
środka przyglądamy się jeszcze pięknie zdobionym okiennicom. Znajdziemy na
nich namalowane rośliny, które często spotykamy na górskim szlaku.
Zakupujemy wreszcie
bilety wstępu i zaczynamy zwiedzanie muzealnej ekspozycji. W pierwszej sali
poznajemy początki ruchu turystycznego w Karkonoszach i jego rozwój na
przestrzeni lat. Dla nas niezwykłą atrakcją są prezentowane tutaj stare zdjęcia
i ryciny, przedstawiające dawny wygląd miejsc, które doskonale znamy
współcześnie.
Tak zmieniała się
zabudowa na szczycie Śnieżki (1603 m n.p.m.).
Nad Śnieżnymi Kotłami
też kiedyś wyglądało zupełnie inaczej.
Nad Kotłem Wielkiego
Stawu istniało dawniej Schronisko Księcia Henryka.
Turyści też
wyglądali inaczej niż dzisiaj. Niektórzy pozwalali się nawet nieść na specjalnie do tego celu przygotowanych lektykach 😁.
Niewiele za to zmieniły
się schroniska Strzecha Akademicka i Samotnia.
Jeśli ktoś miałby ochotę
poznać, jak wyglądało dawne życie w Karkonoszach i początki turystyki w tych górach,
gorąco polecam pozycje wydawnictwa Wielka Izera pod tytułem “Podróżnicy w
Górach Olbrzymich. Antologia tekstów źródłowych” (tom 1 i 2) oraz “Baudy i ich
mieszkańcy. Historia schronisk zachodnich Karkonoszy”, autorstwa Heinricha
Rohkama. Wszystkie te lektury doskonale przybliżają dawny obraz Karkonoszy ❗ ❗ ❗
My tymczasem
przechodzimy do sali przybliżającej rozwój sportów zimowych w Karkonoszach.
Obeszliśmy sale na
parterze budynku. Ciąg dalszy wystawy, prezentujący ochronę przyrody, znajduje
się na piętrze. Ale najpierw poznamy historię niezwykłego karkonoskiego listonosza. Robert Fleiss, bo o nim mowa, urodził się 22 marca 1847 roku. Jak już wspomnieliśmy był listonoszem, który każdego dnia pokonywał 19 kilometrów z Karpacza na szczyt Śnieżki, by odebrać stamtąd przesyłki ❗ A listów było zawsze sporo, bo każdy zdobywca szczytu chciał wysłać list z Królowej Sudetów. Inaczej wtedy nie można było się pochwalić. Nie było internetu i portali społecznościowych.
Swoją wędrówkę Robert Fleiss rozpoczynał w Karpaczu Górnym. Szedł na Polanę w Karkonoszach, a stamtąd wspinał się do Schroniska Księcia Henryka nad Kotłem Wielkiego Stawu (tego, które dzisiaj możemy oglądać jedynie na zdjęciach). Dalej szedł Równią pod Śnieżką na najwyższy szczyt Karkonoszy. Wyliczono, że w trakcie swojej pracy zawodowej 5 razy okrążył kulę ziemską 😱.
Na piętrze poznamy historię słynnej lawiny w Białym Jarze z 20 marca 1968 roku - największej tragedii w polskich górach. Pomimo podjętej wówczas szybkiej akcji ratunkowej, nie udało się nikogo żywego uratować spod zwałów ciężkiego śniegu i lodu. Ocalało jedynie 5 osób, które schodząca lawina odrzuciła w bok.
Na wystawie prezentowane jest zdjęcie pierwszego pomnika upamiętniającego ofiary lawiny, jaki ustawiony został na miejscu tragedii. Traf chciał, że również ten pomnik został zniszczony przez kolejną lawinę. Przez to też dziś 👉w Białym Jarze mamy jedynie pamiątkowy głaz z przytwierdzoną do niego tablicą.
Obeszliśmy całą wystawę
Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu. Przez zbocza Pohulanki wracamy do
samochodu i ruszamy do Cieplic Śląskich-Zdroju. A po drodze przerwa na pyszną rybkę. To jeszcze nie koniec atrakcji
na dzisiaj.
CIEPLICE ŚLĄSKIE-ZDRÓJ
Do jeleniogórskich
Cieplic dojeżdżamy sporo przed czasem, udajemy się więc do kawiarni na
deser.
Kilka minut po godzinie 17:00
ruszamy w kierunku Parku Zdrojowego, gdzie w Zdrojowym Teatrze Animacji imienia
Bogdana Nauki, o godzinie 18:00, rozpocznie się spotkanie autorskie ze Sławkiem
Gortychem, autorem kryminalnych powieści, których akcja toczy się w
Karkonoszach. Ja już "połknąłem" całą trylogię, na którą składa się
"Schronisko, które przestało istnieć", "Schronisko, które przetrwało" oraz "Schronisko, które spowijał mrok". Marta póki co
skończyła drugi tom.
Zanim jednak wejdziemy do środka, naszą uwagę przyciąga jelonek
"Lalkarz", usytuowany przed wejściem do budynku.
Kilkanaście minut przed
godziną 18:00 obsługa teatru zaczęła wpuszczać oczekujących na spotkanie. Pewnie
trochę zmobilizowała ich do tego nadciągająca granatowa chmura, która zwiastuje
rychłą burze.
Dzięki temu, że przybyliśmy na miejsce z zapasem czasu, udało nam się zająć
wyśmienite miejsca. Nim wszystko się zacznie zerkamy jeszcze na ciekawą
architekturę teatru, a później oddajemy się już w całości spotkaniu
autorskiemu.
Zdjęcie ze zbiorów Organizatorów Spotkania Autorskiego |
A po nim długie
oczekiwanie w kolejce po autograf. Ale jak nie czekać, jeśli mamy nawet ostatni
tom trylogii ze sobą. I to zupełnie przypadkowo, bo przywiozłem książkę z
Poznania, by dokończyć czytanie.
Wszystko kończy się
niemal o zmroku. W promieniach lamp ulicznych wracamy na parking do samochodu,
obserwując po drodze przepiękną fasadę Pałacu Schaffgotschów. Pamiętamy, jak 👉zwiedzaliśmy jego wnętrza podczas Jeleniogórskiej Nocy Muzeów 2023.
Jedziemy do naszej
kwatery na nocleg. To był długi, ale niezwykle przyjemny dzień.
POZDRAWIAMY☺