Karkonosze Wschodnie.
Korzystając z pierwszych oznak wiosny przyjechaliśmy w Karkonosze. Tym razem jednak nie będą to te najbardziej znane miejsca tych gór, jak Śnieżka, Śnieżne Kotły, czy Szrenica, a mało uczęszczane wschodnie rejony tego pasma. Dla nas będzie to również pierwsza wędrówka w tej okolicy. Dotychczas w Karkonoszach Wschodnich najdalej zaszliśmy 👉na szczyt Łysociny (1188 m n.p.m.) oraz na położony po czeskiej stronie 👉szczyt Dvorsky les (1033 m n.p.m.).
Dziś przyjechaliśmy do Opawy, miejscowości położonej około 8 kilometrów na zachód od Lubawki. Dojeżdżamy niemal na zachodni kraniec wsi, gdzie znajduje się Kościół św. Jadwigi Śląskiej i usytuowany przy nim cmentarz. Tu znajdujemy miejsce parkingowe, na którym możemy zostawić samochód.
Wybudowana w 1687 roku barokowa świątynia jest zamknięta, więc nie pozostaje nic innego jak ruszyć na szlak. Prowadził nas będzie kolor czerwony, za wskazaniami którego schodzimy do głównej drogi wiodącej przez Opawę i jej śladem ruszamy w kierunku Lasockiego Grzbietu - grzbietu górskiego stanowiącego wschodnią część Karkonoszy. Szybko zauważamy mnogość przydrożnych krzyży, które co kawałek napotykamy. Wędrówkę umilają nam niesamowicie głośno śpiewające ptaki. One również poczuły już wiosnę 😀.
Pliszka siwa spotkana na szlaku na Lasocki Grzbiet |
Początkowo wspinamy się zboczami Owczarki (796 m n.p.m.), gdzie nasz szlak czerwony spotyka się ze szlakiem niebieskim. Dalej za ich wspólnymi wskazaniami wędrujemy płasko zboczem Kopiny (910 m n.p.m.). Tu pojawiają się pierwsze widoki.
Po naszej lewej stronie pojawiła się szeroka panorama na Góry Krucze, stanowiące zachodnią część Gór Kamiennych. Widoczny jest stąd masyw Szerokiej (842 m n.p.m.), najwyższego wzniesienia Gór Kruczych po polskiej stronie. Bardzo miło wspominamy ten szczyt, bo był dla nas 👉ostatnim zdobytym szczytem diademowym. Jednak najbardziej charakterystyczny jest tutaj położony po czeskiej stronie 👉Kralovecky Spicak (881 m n.p.m.). To najwyższy szczyt tego pasma górskiego.
Dochodzimy do Rozdroża pod Kopiną. Tu rozstajemy się ze szlakiem koloru niebieskiego, który schodzi dalej do Niedamirowa, a trzymamy się niezmiennie koloru czerwonego. Choć jak widzimy na drzewach chyba znakarzom zabrakło czerwonej farby, by go prawidłowo oznakować 😁. Dołącza do nas szlak koloru żółtego, którego barwy będą potwierdzeniem, że dobrze idziemy. Ten odcinek szlaku stanowi ostatni etap drogi przed Lasockim Grzbietem.
Pokonujemy kolejne metry przewyższenia, choć nie można powiedzieć, żeby szlak był jakoś bardzo stromy. Ponownie pojawiają się widoki. Wokół nas piękne polany pokryte resztkami śniegu. Za nami z kolei ponownie Góry Krucze. Teraz jednak ich panorama jest znacznie szersza.
Kralovecki Spicak (881 m) - najwyższy szczyt Gór Kruczych |
Tu, na wysokości ponad 800 metrów nad poziomem morza, spotykamy kolejny krzyż. Ta jednak jest nieco inny od wcześniejszych i zawiera zachowane niemieckie napisy. Jak wskazuje data - 1856 rok - ustawiony został w czasach, gdy ziemie te należały do państwa niemieckiego.
Zbliżamy się do polsko-czeskiej granicy Horni Alberice - Niedamirów, usytuowanej na Lasockim Grzbiecie.
Granica oznacza, że wchodzimy na terytorium naszych południowych sąsiadów, ale również, że wchodzimy na teren czeskiego Karkonoskiego Parku Narodowego. Warto zapoznać się z krótką historią tego miejsca, które od wieków stanowiło drogę łączącą miejscowości po dwóch stronach Lasockiego Grzbietu. Niegdyś prowadziła tędy nawet przejezdna droga, której jedyną ocalałą pamiątką jest kamienny słup z wyrytym napisem "XIII Km".
Przejście graniczne stanowi również ciekawy punkt widokowy na wzniesienia Bramy Lubawskiej i znajdujący się tam Zalew Bukówka. Ten sztuczny zbiornik wodny 👉mieliśmy okazję oglądać z zapory. Na granicy robimy przerwę na drugie śniadanie. Osłonięci od chłodnego wiatru, ogrzewani promieniami słońca, korzystamy z pięknego przedwiośnia.
Po krótkim odpoczynku ruszamy w dalszą drogę. Chcąc podejść do kapliczki, o której dowiedzieliśmy się z tablicy informacyjnej, wchodzimy w głąb Czech, zgodnie ze wskazaniem żółtego szlaku. Mając teraz przed oczami masyw 👉Cernej hory (1299 m n.p.m.), po stu metrach dochodzimy do kamiennej kolumny. To jest właśnie kapliczka, która upamiętnia ucieczkę w 1622 roku jedynego duszpasterza z terenów leżących pod Śnieżką, luterańskiego księdza Zachariasza Schmiedta.
Maszt telewizyjny na szczycie Cernej hory (1299 m) |
A cóż to za ośnieżony szczyt pojawił nam się w tle kapliczki?
To oczywiście Śnieżka (1603 m n.p.m.) - Królowa Karkonoszy i najwyższy szczyt tych gór oraz całych Sudetów. Z tej perspektywy jeszcze jej nie widzieliśmy. Piękna jest 😍.
Zostawiamy jednak Królową za plecami i zmieniając kolor szlaku na czerwony idziemy w kierunku południowym. Słońce świeci nam teraz prosto w oczy, więc bez okularów się nie obędzie. Szlak prowadzi nas trochę po śniegu i trochę wytopionymi już ścieżkami.
Wędrówka wzdłuż polsko-czeskiej granicy doprowadza nas do Roh hranic (Róg Granicy), krzyżówki kilku kolorów szlaków: czerwonego, zielonego i niebieskiego. Chwilę wcześniej minęliśmy szczyt Czepiel o wysokości 911 metrów nad poziomem morza.
Na Rogu Granicy skręcamy w lewo, kontynuując wędrówkę jej śladem. Zmieniamy tym samym kolor szlaku z czerwonego na wspólne wskazania zielono-niebieskie. Musimy jednak trzymać się koloru zielonego, bo szlak niebieski odbije niebawem w prawo do Czech. Rozpoczynamy schodzenie z Lasockiego Grzbietu w kierunku Doliny Bobru. Ciekawe zjawisko przyrodnicze spotykamy na szlaku. To całkiem świeżo wykuta przez dzięcioła dziupla. Naprawdę jest sporych rozmiarów, a pod drzewem widać jeszcze niewyschnięte ścinki drewna.
Szlak zielony wije się trochę po lesie, odchodząc nieco od granicy. Trzymając się jednak cały czas jego śladu i dzielnie pokonując odcinki z grząskim błotem, dochodzimy ostatecznie do asfaltowej drogi. W pewnym momencie pojawia się również widok na zabudowania Niedamirowa oraz, usytuowane nieco dalej i bardziej na prawo, budynki w Opawie. Tam właśnie idziemy.
Asfaltowa droga, do której doszliśmy, to przejście graniczne łączące czeski Bobr z polskim Niedamirowem. Nieopodal stąd znajdują się źródła rzeki Bóbr, doskonale nam znanego cieku wodnego, wzdłuż którego 👉wielokrotnie wędrowaliśmy i po którym 👉płynęliśmy kajakiem. Tu również ponownie otwiera nam się panorama na Góry Krucze z wyraźnie zarysowanym wierzchołkiem Kraloveckego Spicaka.
Przed nami 1,5-kilometrowa wędrówka asfaltem do Niedamirowa, zgodnie ze wskazaniem żółtego szlaku. Zanim jednak ruszymy, naszą uwagę ściągają dwie niezwykle ciekawe plansze umieszczone w znajdującej się tutaj altanie.
Pierwsza z nich przedstawia historię Karkonoszy, począwszy od pierwszych ludzi, którzy tu przybyli w poszukiwaniu kamieni szlachetnych, aż po czasy nam współczesne, czyli utworzenie w 1959 roku Karkonoskiego Parku Narodowego i rozwój masowej turystyki.
Druga tablica przybliża wiele gatunków karkonoskiej fauny, którą możemy spotkać podczas wędrówek. Warto się z nią zapoznać, by uzmysłowić sobie dlaczego ten obszar objęty został ochroną, i dlaczego na przykład władze parku zamykają okresowo część szlaków, z czym nie zawsze my-ludzie potrafimy się zgodzić.
Wędrówka asfaltową drogą do Niedamirowa dostarcza kolejnych przykładów przydrożnych krzyży. Naprawdę sporo ich tu w okolicy.
Dochodzimy do krzyżówki szlaków w Niedamirowie. Spotyka się tutaj nasz szlak żółty z niebieskim, który zostaje teraz naszym nowym przewodnikiem. Skręcamy w prawo i idąc dalej asfaltem opuszczamy zabudowania tej leżącej niemal na końcu Polski wsi. Kolejne krzyże spotykamy na szlaku, niektóre naprawdę pięknie dekorowane płaskorzeźbami.
Po około 400 metrach szlak niebieski odbija w prawo, w kierunku Zalewu Bukówka i dalej Lubawki. My jednak trzymamy się cały czas drogi i idąc jej lewą stroną kierujemy się z powrotem do Opawy.
W Opawie pozostaje jeszcze podejść na wzniesienie w zachodniej części miejscowości, gdzie znajduje się kościół. Tam czeka również nasz samochód. Tym samym zatoczyliśmy około 13-kilometrową pętlę po wschodnich rejonach Karkonoszy.
Cóż powiedzieć na koniec? Na pewno Karkonosze Wschodnie nie są tak atrakcyjnym rejonem jak ich część środkowa czy zachodnia. Nie gwarantują też tak fascynujących widoków. Na pewno jednak warto tu przyjechać, by pospacerować w ciszy i spokoju, i napawać się kontaktem z naturą. A kilka ciekawych widoków na pewno też uda się zobaczyć 😉.
Jedziemy teraz do Jeleniej Góry na nocleg, a jutro, po krótkim spacerze w parku na jeleniogórskim Wzgórzu Kościuszki, wracamy do Poznania. Poza kolejną okazją do skorzystania z przedwiosennego ciepła, odwiedzimy przekrój geologiczny przez Sudety Zachodnie - niezwykłą i jedyną w swoim rodzaju atrakcję tego miejsca.
Przekrój geologiczny przez Sudety Zachodnie |
POZDRAWIAMY☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz