sobota, 24 czerwca 2023

Královecký Špičák w Górach Kamiennych i karkonoski Dvorský les (Czechy, Polska)

Po czeskiej stronie Sudetów.

Przed nami ostatni dzień tegorocznych wakacji. Co prawda jutro jeszcze niedziela, która również jest dla nas dniem wolnym, jednak poświęcimy ją na przejazd do domu i przygotowanie się do powrotu do pracy. Ale zanim nastąpi czas powrotów, ruszamy z Jeleniej Góry w kierunku Lubawki, by tam przekroczyć granicę z Czechami.

KRÁLOVECKÝ ŠPIČÁK


Tuż po minięciu granicy dojeżdżamy do miejscowości Kralovec. Będzie to nasz pierwszy punkt wypadowy na szlak. Zjeżdżamy z głównej drogi w lewo, zgodnie z przebiegiem niebieskiego szlaku. Podjeżdżamy nieco w górę asfaltową drogą prowadzącą do kamieniołomu. Zakład jest dzisiaj zamknięty, więc możemy bezpiecznie zaparkować samochód na poboczu drogi. Dalej pójdziemy już pieszo. Zgodnie ze wskazaniami niebieskiego szlaku szybko dochodzimy do wysokich hałd usypanego tłucznia. Jesteśmy na terenie kamieniołomu. Tu odnajdujemy również pierwszy dzisiejszego dnia szlakowskaz.


Na terenie kamieniołomu skręcamy w prawo, kontynuując wędrówkę cały czas za wskazaniem niebieskiego koloru. Wspinamy się delikatnie pod górę i szybko osiągamy rozwidlenie leśnych dróg. Zgodnie ze wskazaniem znaku, skręcamy ostro w lewo. Od tego momentu szlak robi się bardziej stromy. Ma to jednak swoje plusy w postaci wyłaniających się pierwszych widoków. 



Za naszymi plecami dostrzegamy usytuowane w dole zabudowania miejscowości Kralovec. A daleko w tle Karkonosze ze schowaną nieco w chmurach Śnieżką (1603 m n.p.m.), najwyższym szczytem całych Sudetów.


Wśród pięknie kwitnących, różnokolorowych naparstnic idziemy dalej. Osiągamy wysokość 750 metrów nad poziomem morza, gdzie trafiamy na kolejne rozwidlenie dróg.


Szlak niebieski prowadzi dalej prosto, omijając wierzchołek góry. My natomiast, nie zmieniając koloru szlaku, zmieniamy jego oznaczenie. Dalej wędrujemy zgodnie ze wskazaniem niebieskiego trójkąta. Taki znak oznacza, że wchodzimy na szczyt.


I faktycznie! Idąc cały czas po łuku w lewo szybko dochodzimy na szczyt Kraloveckego Spicaka. Znajdujemy się na wysokości 881 metrów nad poziomem morza. Poza tabliczką szczytową, znajduje się tutaj maszt nadawczy. Oczywiście są również widoki!



Z uwagi na dość gęstą roślinność na szczycie Kraloveckiego Spicaka, widoki mamy jednak ograniczone tylko do strony zachodniej. A co tutaj widzimy?
Ano to co wcześniej, czyli Karkonosze. Teraz jednak znajdujemy się nieco wyżej i oprócz 👉najwyższej w Karkonoszach Śnieżki (1603 m n.p.m.), dostrzegamy również charakterystyczny nadajnik telewizyjny 👉na szczycie Cernej hory (1299 m n.p.m.).



Kralovecky Spicak to kolejny szczyt zdobyty przez nas, który zaliczany jest do odznaki 👉Sudecki Włóczykij. Z racji, iż jest to również najwyższy szczyt czeskich Gór Kamiennych, znajduje się także w gronie 23 szczytów zaliczanych do 👉Korony Sudetów Czeskich
Po krótkim pobycie na szczycie i udokumentowaniu jego zdobycia, rozpoczynamy schodzenie. Początek jest identyczny jak w górę, czyli niebieskim szlakiem w kształcie trójkąta do rozwidlenia dróg. Tu jednak decydujemy się na małą zmianę. Zamiast skręcić w prawo i wracać szlakiem niebieskim, postanawiamy iść w lewo, trzymając się teraz znaków w kolorze żółtym. Tym samym obejdziemy szczyt Kraloveckego Spicaka od strony południowej, gdzie opuścimy żółte znaki i dalej bez szlaku, wschodnimi stokami, trafimy ostatecznie z powrotem do kamieniołomu.


Mijamy usypane hałdy i dochodzimy do samochodu. Ruszamy w dalszą drogę, bo to jeszcze nie koniec atrakcji na dzisiaj. 

DVORSKÝ LES


Z Kralovca jedziemy w kierunku zachodnim. Mijamy miejscowość Žacléř, by kilka kilometrów za nią zatrzymać się na sporych rozmiarów parkingu. Na szlakowskazie miejsce opisane jest jako Babi - odb. Stachelberg. Przebiega tędy czerwony szlak, za którego wskazaniami rozpoczynamy drugą dzisiaj wędrówkę. Kierunek - Pod Dvorskym lesem. Znajdujemy się na południowo-wschodnich krańcach Karkonoszy, o czym przypomina znak informujący o wejściu na teren Karkonoskiego Parku Narodowego.



Szlak szybko doprowadza nas do pierwszego, niezwykle ciekawego miejsca. To dawna osada Vernirovice. Jak czytamy na tablicy informacyjnej, jej początki sięgają 1541 roku, kiedy to pierwszy raz pojawiła się wzmianka o osadzie położonej między gminami Babi i Prkenny Dul. Niestety spotkał ją los podobny 👉do polskiej osady Budniki. Po drugiej wojnie światowej ludzi wysiedlono, a ich domostwa zburzono. Pozostała rozległa polana, na której po dziś dzień można odnaleźć pozostałości dawnych gospodarstw.


Trzymając się nieustannie szlaku koloru czerwonego mijamy dawną osadę Vernirovice, za którą skręt w prawo rozpoczyna bardziej strome podchodzenie na szczyt. Po prawej pojawia się charakterystyczna kopuła Kraloveckego Spicaka (881 m n.p.m.), szczytu, który już dzisiaj zdobyliśmy. Jest on niezwykle charakterystyczny w panoramie Gór Kamiennych. A na lewo od niego widoczny jest również kamieniołom, przez który przechodziliśmy.



Trasą, którą podążamy biegnie również pas umocnień w postaci bunkrów, tak zwanych rzopików. Wybudowano je w latach 1935-1938, kiedy to Czechosłowacja zabezpieczała się przez najazdem hitlerowskich Niemiec. Dziś już wiemy, że na niewiele się to zdało, bo tereny te zostały włączone do III Rzeszy na mocy układu monachijskiego z września 1938 roku. I to bez oddania nawet jednego strzału.



Takich pamiątek mamy w Sudetach bardzo wiele i wielokrotnie już je mijaliśmy na naszych szlakach. A teraz idziemy dalej wygodną i szeroką leśną drogą, zmierzając nieustannie na szczyt. Tak dochodzimy do rozwidlenia Pod Dvorskym lesem.



Tu pojawia się szlak żółty, którym jednak nie wykazujemy zainteresowania. Skręcając w lewo, naszą wędrówkę kontynuujemy niezmiennie za kolorem czerwonym, który niebawem doprowadza nas do celu.


Dochodzimy do wypłaszczenia terenu i skrętu szlaku czerwonego w prawo. Spoglądamy na mapę, według której znajdujemy się na szczycie Dvorskego lesu. Rozglądamy się w poszukiwaniu jakieś tabliczki, może kamienia, ale w zasięgu wzroku nic nie odnajdujemy. Trzeba rozszerzyć poszukiwania 😁. Te przynoszą pozytywny efekt w postaci punktu triangulacyjnego, wyznaczającego wierzchołek. Zdobywamy Dvorsky les, szczyt o wysokości 1033 metrów nad poziomem morza. To jeden ze stu szczytów zaliczanych do odznaki 👉Sudecki Włóczykij.


Po udokumentowaniu zdobycia Dvorskego lesu, ruszamy w drogę powrotną. Prowadzi ona identycznie jak w górę. A to oznacza, że trzymamy się nieustannie znaków koloru czerwonego. W odległości około dwustu metrów od wierzchołka natrafiamy na schron, który mijaliśmy w drodze na szczyt.


Droga powrotna to już znane nam widoki na szczyt Kraloveckego Spicaka. Przynosi ona jednak również coś nowego. Dostrzegamy schron, którego nie widzieliśmy w drodze na Dvorsky les. Ostatecznie schodzimy z powrotem na parking, skąd ruszamy w drogę powrotną do Polski. Zanim jednak przekroczymy granicę, zatrzymujemy się w miejscowości Žacléř, gdzie w jednej z tutejszych restauracji postanawiamy zjeść tradycyjny, czeski obiad.



Po pysznym posiłku wracamy do Polski. Zanim jednak wrócimy do Jeleniej Góry, odbijamy nieco w kierunku zachodnim do wsi Stara Białka. Zorganizowano tutaj ciekawą grę terenową opowiadającą o krowach. Postanawiamy dowiedzieć się nieco o tych zwierzętach i pysznym produkcie, jaki im zawdzięczamy. Mowa oczywiście o... mleku.

STARA BIAŁKA


Dogodne miejsce parkingowe znajdujemy przy tutejszym Kościele św. Mateusza. Jego historia sięga początku XVII wieku, a ostatnia przebudowa miała miejsce pod koniec wieku XIX. Niestety do środka nie wejdziemy, bo świątynia jest zamknięta. Ruszamy więc dalej w poszukiwaniu kolejnych tablic informacyjnych.




Na swojej ścieżce spacerowej spotykamy również bohaterki gry terenowej. A co więcej, mamy także możliwość spróbowania najprawdziwszego mleka, takiego naprawdę prosto od krowy. Takie jest najsmaczniejsze 😋.



Na koniec udajemy się jeszcze do Gospodarstwa Agroturystycznego "Dwa Dęby", gdzie chcemy zjeść coś słodkiego i wypić kawę. Niestety okazuje się, że w lokalu odbywa się dzisiaj przyjęcie. To jednak nie przeszkadza właścicielom ani gościom, byśmy na tarasie skosztowali tutejszych wypieków, za co serdecznie dziękujemy 😊.
Nawet nie wiemy kiedy pojawiła się na zegarku godzina 21. Najwyższy czas wracać. Niczym zajedziemy do Jeleniej Góry będzie już ciemna noc.

I tak minął ostatni dzień naszych tegorocznych wakacji. Choć początkowo bez żadnych planów, ostatecznie spędziliśmy je bardzo ciekawie. Najpierw 👉na Islandii, a później tu, w Sudetach. Zgodnie z planem jutro wracamy do Poznania. Trzeba przygotować się do powrotu do tak zwanej codzienności 😉.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz