Islandia - dzień 5.
Zabytki stolicy i geotermalne spa, czyli kończymy objazd dookoła wyspy.
Choć wczoraj wieczorem się mocno rozpadało, poranek w Hvolsvöllur wita nas już bez deszczu. Po śniadaniu i spakowaniu bagaży wymeldowujemy się z hotelu i ruszamy w ostatni etap objazdu wyspy. Przed nami nieco ponad 100-kilometrowy przejazd do stolicy Islandii i jednocześnie największego jej miasta, Reykjaviku. Droga upływa szybko i spokojnie. Autostrada numer 1, która prowadziła nas przez cały kraj, przed wjazdem do stolicy staje się dwupasmowa. Widać, że wjeżdżamy do większego miasta.
REYKJAVIK - STOLICA ISLANDII
Reykjavik to najdalej na północ wysunięta stolica świata. Położony jest nad Zatoką Faxa w południowo-zachodniej części Islandii. Zamieszkuje go ponad 130 000 mieszkańców. Jednak biorąc pod uwagę całą aglomerację stołeczną, liczba ta wzrasta do ponad 220 000 osób. Zważywszy, że wszystkich Islandczyków jest około 350 000, ten rejon zamieszkuje blisko 2/3 ludności kraju. Historia miasta sięga IX wieku, kiedy to w 874 roku norweski wiking Ingólfur Arnarsson założył tu pierwszą osadę. Od razu nazwał to miejsce Reykjavik, co z islandzkiego tłumaczy się jako "dymiąca zatoka". Jego skojarzenie wynikało z licznych w regionie gejzerów i pól geotermalnych, które po prostu dymią. Rozwój osady możliwy był dzięki przybyciu tu na początku XIII wieku augustianów, którzy postawili klasztor. Nadanie praw miejskich to już bardziej współczesna historia. Stało się to 18 sierpnia 1786 roku. Od tej pory nastąpił gwałtowny rozwój miasta i wzrost liczby jego mieszkańców. Zastanawiać może dlaczego Islandczycy wybudowali swoją stolicę tu, na południowym-zachodzie wyspy, rejonie uważanym za najbardziej zachmurzony i deszczowy. O ile na północy i wschodzie kraju potrafi intensywnie świecić słońce, a termometr pokazać ponad 20 stopni Celsjusza, o czym mieliśmy okazję się przekonać podczas objazdu, tu sytuacje takie należą do rzadkości. Odpowiedź na tak postawione pytanie jest prosta - tak kazali bogowie. Otóż Ingólfur Arnarsson, po przybyciu do brzegów Islandii, wrzucił do wody słupki tronowe, czyli elementy krzesła przywódcy rodu. Tam gdzie woda wyrzuciła je na brzeg, tam bogowie wyznaczyli miejsce pod osadę.
Zwiedzanie Reykjaviku zaczynamy od wizyty przy rzeźbie Sólfarið. To wykonana ze stali łódź kojarząca się ze statkami wikingów. Zwana jest "Słonecznym Podróżnikiem", co ma symbolizować obietnicę wolnej ziemi, postępu i wolności. Pomysł zrodził się w 1986 roku z okazji 200-lecia Reykjaviku, natomiast sama konstrukcja stanęła 4 lata później i została odsłonięta w dniu rocznicy nadania praw miejskich, 18 sierpnia 1990 roku. Rzeźba znajduje się na północnym nabrzeżu miasta, przy głównej drodze Sæbraut.
O ile do tej pory, w mijanych na całej trasie miastach, nie spotkaliśmy wysokich budynków, tu, w stolicy kraju, już takie są.
Podjeżdżamy do centrum Reykjaviku, gdzie udamy się na spacer po mieście. Zaczynamy przy niewielkim Jeziorze Tjörnin, przypominającym bardziej miejski staw. Nad jego brzegiem znajduje się Pomnik Nieznanego Biurokraty, autorstwa Magnúsa Tómassona, a po drugiej stronie widoczna jest bryła kościoła luterańskiego.
Przechodzimy kładką poprowadzoną nad wodami jeziora do widocznego przed nami budynku. To powstały z betonu, szkła i lawy postmodernistyczny ratusz miejski, będący siedzibą prezydenta miasta. Ciekawa atrakcja znajduje się wewnątrz, a jest to makieta 3D całego kraju. Na niej możemy prześledzić jeszcze raz całą naszą trasę wokół wyspy i spojrzeć na miejsca, w których byliśmy.
Zgodnie z kierunkiem naszego przejazdu, zaczynamy od północy i 👉najdłuższego na Islandii fiordu Eyjafjörður. To nad jego brzegiem mieliśmy pierwszy nocleg na trasie.
Kolejnego dnia dojechaliśmy 👉do Egilsstaðir, gdzie znajduje się najdłuższe na wyspie jezioro.
Stamtąd jechaliśmy do miejscowości Hvolsvöllur na nocleg, przejeżdżając w sąsiedztwie 👉lodowca Eyjafjallajökull. Z powodu mgły nie widzieliśmy go na żywo, możemy więc przyjrzeć mu się bliżej dzisiaj na makiecie.
Ciekawe uczucie zobaczyć na tak dużych rozmiarów mapie trasę, którą się pokonało i znajome miejsca, które się odwiedziło 😊. Opuszczamy mury ratusza i przechodzimy na jeden z ważniejszych placów w mieście.
Plac Austurvöllur usytuowany jest w centrum Reykjaviku i otoczony kilkoma ważnymi budynkami. Pierwszym z nich, który przyciąga uwagę, jest niewielka katedra luterańska. Wybudowana została pod koniec XVIII wieku. Ciekawostką jest fakt, że to właśnie w jej wnętrzach wykonano po raz pierwszy hymn Islandii. Współcześnie, przed każdym posiedzeniem parlamentu, jego członkowie uczestniczą w katedrze w nabożeństwie.
A skoro przywołany już został parlament, zwany tutaj Althingiem, to budynek, w którym odbywają się obrady, znajduje się w sąsiedztwie świątyni. Jest blisko sto lat młodszy od katedry i wybudowany został ze skały magmowej, zwanej diabazem. Obok budynku parlamentu znajduje się pomnik Ingibjörg H. Bjarnason, pierwszej kobiety wybranej do islandzkiego parlamentu.
Co warto przy tej okazji powiedzieć, to islandzki Althing, czyli zgromadzenie ogólne, po raz pierwszy zostało zorganizowane w Þingvellir, w 930 roku. Z tego też powodu uznawany jest za najstarszy parlament na świecie. Samo Þingvellir to dzisiaj teren parku narodowego, który 👉odwiedzimy już jutro.
Tymczasem wróćmy do Placu Austurvöllur, bo mamy tu jeszcze jeden warty uwagi obiekt. A mowa o pomniku Jóna Sigurðssona. Ten żyjący w XIX wieku człowiek był znawcą literatury staronordyckiej, ale co najważniejsze propagatorem autonomii Islandii i uwolnienia się spod duńskiego zwierzchnictwa. Współcześnie nazywany jest przez Islandczyków Ojcem Niepodległości. Co więcej, uhonorowany został umieszczeniem jego wizerunku na banknocie o nominale 500 koron islandzkich.
Spacerujemy dalej uliczkami Reykjaviku, kierując się ku kolejnemu ważnemu budynkowi.
Dochodzimy do ulicy Lækjargata, do Stjórnarráðið, czyli Domu Premiera. To tu znajduje się sekretariat islandzkiego Prezesa Rady Ministrów i tu odbywają się posiedzenia gabinetu. Sam budynek swoją historią sięga XVIII wieku, kiedy to został wybudowany jako... zakład karny. Dopiero od początku XX wieku należy do rządu.
Przed frontem Domu Premiera uwagę zwracają dwie postaci. Stojący po lewej to Chrystian IX, król Danii. Po prawej zaś znajduje się Hannes Hafstein, islandzki poeta i polityk, pierwszy premier Islandii.
A za nimi, na wzniesieniu po lewej, dumnie stoi Ingólfur Arnarsson. Jego osoba została już przywołana wcześniej. To norweski wiking, który jako pierwszy nordycki osadnik przybył na Islandię i założył osadę, dzisiejszy Reykjavik.
Ulicą Bankastræti wspinamy się wśród licznych tu sklepów z pamiątkami i odzieżą z islandzkiej wełny. Postanawiamy sobie kupić bardzo użyteczną pamiątkę z Islandii - ciepłe czapki na zimę. Podobno wełna islandzka doskonale chroni przed zimnem.
Dochodzimy do biegnącej ukosem w prawo ulicy Skólavörðustígur. Ta prowadzi do widocznego z daleka, wysokiego Kościoła Hallgrímura. Dodatkowo pomalowana jest w kolory tęczy. Islandczycy bardzo lubią ozdabiać tak ulice.
Nie podchodzimy bliżej kościoła, gdyż mamy w planie odwiedzić go w drugiej części dnia. Teraz wracamy na nabrzeże, do rzucającego się w oczy z daleka, szklanego budynku Harpy.
Harpa to sala koncertowa i zarazem centrum konferencyjne. Budynek jest stosunkowo nowy, bo oddany do użytku został w 2011 roku. Wybudowany z kolorowego szkła, swym wyglądem nawiązuje do słupów bazaltowych, wulkanicznej skały charakterystycznej dla islandzkiego krajobrazu.
Pod budynkiem Harpy czeka nasz autokar, którym chwilowo opuszczamy Reykjavik i jedziemy w kierunku południowo-zachodnim, na Półwysep Reykjanes, do geotermalnego spa.
BŁĘKITNA LAGUNA
Blue Lagoon, czyli po prostu Błękitna Laguna, to chyba jedno z najbardziej znanych miejsc na Islandii. Tu trafiają praktycznie wszyscy turyści odwiedzający wyspę. Nie ma jednak się co dziwić. Pomijając fakt, że obiekt sam w sobie jest atrakcją, to chwila wodnego relaksu jeszcze chyba nikomu nie zaszkodziła 😉.
Nasza grupa ma rezerwację, więc bokiem mijamy długą kolejkę oczekujących na wstęp. Od obsługi dostajemy opaski na ręce, szybka zmiana stroju w szatni, jeszcze obowiązkowa kąpiel przed wejściem do basenu i już możemy cieszyć się cieplutką, błękitną wodą. Przyjemnie wchodzi się do wody, która ma ponad 30 stopni Celsjusza, zwłaszcza gdy na zewnątrz termometr osiąga ledwie 15 i wieje silny wiatr.
W cenę biletu wliczony jest drink i odżywcza maseczka krzemowa na twarz. Teraz już tylko relaks 😄.
Teren wokół całego kompleksu pokrywa czarna, wulkaniczna skała.
Jak informują tablice, błękitna woda, w której się pluskamy pochodzi z głębokości 2000 metrów pod powierzchnią ziemi, a jej temperatura sięga 38 stopni Celsjusza. Czuć to zwłaszcza w miejscach dopływu świeżej wody, gdzie nie da wysiedzieć dłużej niż kilka minut. Na szczęście w pozostałych rejonach basenu jest po prostu przyjemnie ciepło.
Po około 2 godzinach przyjemnego moczenia się, wracamy do ciepłych strojów i wychodzimy na zewnątrz. Droga na parking wiedzie wzdłuż kolejnych basenów z błękitną wodą. Tu jednak kąpać się już nie wolno. Za to rozkoszować się malowniczym widokiem nikt nikomu nie zabrania.
WRACAMY DO REYKJAVIKU
Po wizycie w Błękitnej Lagunie wracamy do Reykjaviku. Jedziemy na Wzgórze Öskjuhlíð, gdzie znajduje się ciekawy budynek Perlanu. To swego rodzaju muzeum przyrodnicze, prezentujące islandzkie cuda natury. Możemy tu na przykład zajrzeć do lodowej jaskini, czy zobaczyć erupcję wulkanu.
Wewnątrz wita nas skała, na której gniazdują ptaki. Wśród nich są maskonury, tak charakterystyczne dla Islandii. Podczas całego objazdu nie spotkaliśmy ich na żywo, widzimy je za to tutaj na dioramie.
Wsiadamy do windy i w kilka sekund osiągamy taras widokowy usytuowany na kopule Perlanu. Stąd rozpościera się panorama na cały Reykjavik.
Widok na każdą z czterech stron świata jest dokładnie opisany na tablicach. My jednak rozpoznajemy już Kościół Hallgrímura. Jego wysoka wieża dominuje w panoramie miasta.
Z tarasu widokowego schodzimy z powrotem na poziom "0" i udajemy się do sali kinowej. Tam obejrzymy film z niedawnej erupcji wulkanu w Dolinie Geldingadalir, oddalonej zaledwie 30 kilometrów na południowy-zachód od Reykjaviku. Jej początek nastąpił 19 marca 2021 roku i była to pierwsza erupcja na tym obszarze od ponad 800 lat. Z racji łagodnego przebiegu i bliskości stolicy, szybko stała się ogromną atrakcją turystyczną.
Z Perlanu jedziemy do Hallgrímskirkja, czyli widzianego już przez nas dzisiaj wiele razy Kościoła Hallgrímura. Świątynia powstawała w latach 1946 - 1986 według projektu autorstwa islandzkiego architekta, Guðjóna Samúelssona. Wieża kościoła ma 74,5 metra wysokości, co czyni go drugim, najwyższym budynkiem Islandii. Co ciekawe, najwyższy budynek nie znajduje się wcale w stolicy, a w położonym na południe od Reykjaviku, Kópavogur.
Przed kościołem znajduje się pomnik wikinga Leifa Erikssona. Zgodnie z tym co zapisano w "Sadze o Grenlandczykach", to właśnie on około 1002 roku miał odkryć Amerykę. Ziemię, do której wówczas dotarł nazwał Winlandią, dzisiaj utożsamia się ją z Nową Fundlandią - wyspą u wschodnich wybrzeży Ameryki Północnej. Wszystko to działo się niemal pięć wieków przed słynną wyprawą Krzysztofa Kolumba. Pomnik wikinga ufundowany został przez Islandczyków w 1930 roku z okazji 1000-lecia pierwszego posiedzenia Althingu, islandzkiego parlamentu.
Patronem Kościoła Hallgrímura jest Hallgrímur Pétursson, luterański duchowny i poeta religijny. Wnętrze świątyni pozbawione jest ozdób, tak charakterystycznych dla budowli sakralnych. Nieco kolorytu nadają jedynie witraże. Jeden umieszczony w bocznej nawie, drugi nad wejściem głównym do kościoła.
Jeszcze ostatni rzut oka na potężną świątynię, po czym wsiadamy z powrotem do autokaru i jedziemy do hotelu. Tam mamy obiadokolację.
Po posiłku postanawiamy udać się na tradycyjny wieczorny spacer. Choć zbliża się już godzina 21, wiemy, że ciemność nie zapadnie. Co prawda chmury gęsto zasnuły niebo, jednak nie pada z nich deszcz. Taką okazję trzeba wykorzystać, nie wiadomo jak będzie jutro.
Nasz hotel oddalony jest około 2 kilometry od centrum Reykjaviku. To doskonała odległość, by w spokoju przespacerować się. Nie idziemy jednak nabrzeżem, a równoległą do niego ulicą Borgartún. Wszystko po to, by odwiedzić Höfði, zabytkowy dom, w którym rozegrały się wydarzenia ważne dla całego świata.
Drewniany, biały budynek powstał w 1909 roku jako rezydencja francuskiego konsula. Po nim mieszkał tu islandzki poeta i prawnik Einar Benediktsson. Jego pomnik znajdziemy w sąsiedztwie budynku.
Jednak najważniejsze wydarzenia w historii Höfði to 11 i 12 października 1986 roku. Wówczas spotkali się tu, na neutralnej, islandzkiej ziemi, prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, Ronald Reagan z prezydentem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, Michaiłem Gorbaczowem. Był to jeden z kroków do zakończenia trwającej od 1947 roku zimnej wojny. Dziś już wiemy, że ta rywalizacja wschodu z zachodem zakończyła się ostatecznie w 1991 roku wraz z rozpadem ZSRR.
Teraz możemy udać się na nabrzeże. W oddali widoczny jest charakterystyczny, szklany budynek Harpy. My tymczasem podchodzimy drugi raz dzisiaj do symbolicznej łodzi wikingów.
Spod "Słonecznego Podróżnika" podchodzimy ulicą Frakkastígur w kierunku Kościoła Hallgrímura. Po lewej mijamy budynek dawnego Szpitala Francuskiego. Ten wybudowany został w 1902 roku przez Francuzów. Miał służyć francuskim rybakom, którzy u wybrzeży Islandii poławiali ryby. Wówczas, każdego roku w okresie od lutego do sierpnia, przypływało tu blisko 200 jednostek, by łowić na islandzkich wodach. Załogę szpitala stanowili głównie Islandczycy, a przyjmowano w nim nie tylko francuskich marynarzy, ale również ludność miejscową. Szpital funkcjonował w tym miejscu do 1927 roku. Później budynek został przekształcony na szkołę. Od 1977 roku swoją siedzibę ma tutaj Szkoła Muzyczna w Reykjaviku.
Szwendamy się jeszcze po wąskich uliczkach islandzkiej stolicy, zerkając na lewo i prawo na kolorową zabudowę, typową dla krajów skandynawskich. Co zawsze zwraca naszą uwagę, to okna, w których otwiera się tylko ich niewielka część. Ponadto okna uchylają się od dołu, a nie jak u nas, od góry. Tak samo mieliśmy w hotelach podczas objazdu wokół wyspy. Ma to na celu ochronę przed wiatrem, który potrafi tutaj naprawdę mocno wiać. A i deszcz nie napada do środka.
Nawet nie zauważyliśmy jak minęła godzina 22. Czas wracać do hotelu, na zasłużony po całym dniu odpoczynek. To jeszcze nie koniec wycieczki. Choć wyspę objechaliśmy już dookoła, pozostał do odwiedzenia ciekawy rejon na wschód od Reykjaviku, zwany 👉Złotym Kręgiem. Tam udamy się jutro.
POZDRAWIAMY☺