czwartek, 22 czerwca 2023

Wizyta w Wałbrzychu i Boguszowie-Gorcach

Uciekamy w podziemia przed upałem.

Na dzień dzisiejszy zapowiadane są bardzo wysokie temperatury. W efekcie mogą pojawić się popołudniowe burze. Taka sytuacja pogodowa zniechęca nas do górskiej wędrówki i wspinaczki na szczyty. Postanawiamy wyruszyć do Wałbrzycha, by w chłodnych podziemiach tamtejszej kopalni schować się przed upałem. I tak kilka minut przed godziną 11 dojeżdżamy na olbrzymi parking Starej Kopalni. 

CENTRUM NAUKI I SZTUKI STARA KOPALNIA W WAŁBRZYCHU


Idziemy do kasy, by wykupić bilety na zwiedzanie z przewodnikiem, które zaczyna się o pełnych godzinach. Punktualnie o godzinie 11 przybywa pan przewodnik - górnik z krwi i kości, za którego wskazaniem rozpoczynamy niemal 2,5-godzinną wędrówkę przez kolejne zakamarki dawnej kopalni. Zaczynamy od wizyty w miejscu, które każdego dnia musiał odwiedzić górnik. To markownia, czyli pomieszczenie, w którym znajdowała się tablica ze znaczkami kontrolnymi, tak zwanymi markami. Na każdej takiej marce widniał numer ściśle przypisany danemu górnikowi. Dzięki temu wiadome było, czy każdy kto zjechał w podziemie, wrócił szczęśliwie na powierzchnię.


Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia w Wałbrzychu, bo tak brzmi współczesna, oficjalna nazwa tego miejsca, to pamiątka po dawnej Kopalni Węgla Kamiennego "Julia" vel. "Thorez", bo również taką nazwę nadano kopalni w czasach komunistycznych. Węgiel wydobywano tu do 1996 roku. "Julia" była największą wałbrzyską kopalnią, która w szczycie swej świetności zatrudniała kilka tysięcy pracowników. W 2014 roku zakończono rewitalizację około 4,5-hektarowego terenu, przywracając kopalnię ludziom. Dzisiaj jednak nie wydobywa się już tu węgla, a miejsce służy celom turystycznym, naukowym i kulturalnym.
Przechodzimy do szatni, którą górnik musiał odwiedzić przed i po zakończonej pracy. Każdy miał przypisany sobie hak, na którym zawieszał swoje ubrania. Jakże to musiało kiedyś wyglądać, gdy tysiące ubrań wisiało pod sufitem.


Dzisiejsza Stara Kopalnia to muzeum obejmujące najstarszy i największy w Wałbrzychu zespół górniczych budowli przemysłowych i sprzętów pochodzących z przełomu XIX i XX wieku, przez co objęty został ochroną konserwatorską. Idziemy przez kolejne pomieszczenia, które przybliżają nam ciężką pracę górników i gdzie prezentowane są różne przedmioty i pamiątki górnicze.


Na terenie Starej Kopalni możemy przyjrzeć się również makiecie Lisiej Sztolni. To dawne wyrobisko węgla kamiennego, położone w sąsiedztwie kopalni (nieco na północny-zachód), do wysokości 1 metra zalane było wodą. Transport węgla odbywał się tu... łodziami. W XVIII wieku, kiedy sztolnia powstała, taka metoda transportu urobku była ewenementem na skalę europejską. Niestety pomimo prób adaptacji sztolni do celów turystycznych, nie jest ona współcześnie dostępna do zwiedzania. Jej wyglądu możemy dowiedzieć się jedynie z tutejszej makiety.


Odwiedzamy również kopalnianą dyspozytornię, czyli serce i centrum dowodzenia całym obiektem.


Dalej różne wystawy, na których prezentowane są górnicze urządzenia typu lampy, mundury i czapki oraz bogata kolekcja kufli na piwo z kolejnych Barbórek. Trunek ten nierozerwalnie związany jest z górnikami i po dzień dzisiejszy leje się litrami podczas górniczych świąt.









Praca górnika jest nie tylko ciężka i brudna, ale również bardzo niebezpieczna. Przypomina o tym jedna z wystaw, na której zaprezentowano na przykład efekt wybuchu, podczas którego łyżka łopaty wbiła się w drewnianą belkę. Niewyobrażalna siła!


Przechodzimy przez kolejne budynki, w których prezentowane są dawne zdjęcia przedstawiające górników przy codziennej pracy. Tu również możemy zobaczyć kolejne urządzenia wykorzystywane niegdyś w kopalni.






A tak wyglądała kopalnia przed rewitalizacją.


Dochodzimy do maszynowni szybu "Julia", gdzie znajdują się dwie oryginalne maszyny wyciągowe z przetwornicami prądu zmiennego na stały. Urządzenia te pracowały w kopalni od 1911 roku aż do momentu jej zamknięcia.



Mieliśmy się schować w podziemiach przed gorącem lejącym się z nieba, a tymczasem wędrujemy cały czas po budynkach 😁. Ale przychodzi w końcu moment, w którym ruszamy w dół. Górnik dostawał się pod ziemię w specjalnych klatkach, my zjedziemy współczesną windą.


W podziemiach dawnej wałbrzyskiej kopalni faktycznie panuje chłód. Temperatura nie przekracza +10 stopni Celsjusza. Ruszamy wydrążonymi przed laty tunelami, by z tej perspektywy spojrzeć na trud górniczej pracy.












Spacer z przewodnikiem kończymy na wieży widokowej, z której możemy z góry spojrzeć na teren całej kopalni. Stąd doskonale widać szyby wyciągowe "Julia", "Sobótka" i "Dampf".


Jako zapaleni góroholicy nie możemy się oprzeć, by nie spojrzeć na najbliższe otoczenie kopalni. Wokół przecież dużo znanych nam szczytów. Po zachodniej stronie doskonale widoczny jest Chełmiec (851 m n.p.m.) z masztami nadawczymi i krzyżem na szczycie.


Za to patrząc w kierunku południowo-wschodnim dostrzegamy Borową, najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, o wysokości 853 metrów nad poziomem morza. Na jej tle widoczny jest zarys Zamkowej Góry (617 m n.p.m.). Oba te szczyty zdobyliśmy 👉w styczniu 2018 roku.


Wróćmy jednak do kopalni, bo pod nami cały park maszynowy.


A tak wygląda cały teren Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia w Wałbrzychu. W tak szerokiej perspektywie dostrzegamy jeszcze jeden znany nam szczyt. Na prawo od Borowej majaczy Waligóra (936 m n.p.m.), najwyższy szczyt Gór Kamiennych. 


Na wieży rozstajemy się z panem przewodnikiem, któremu bardzo dziękujemy za oprowadzenie i wyczerpujące informacje z historii kopalni oraz z własnych doświadczeń, które zdobył przez lata pracy tutaj. Zjeżdżamy windą na poziom terenu i udajemy się już we własnym zakresie na spacer po parku maszynowym. A do obejrzenia jest tu całkiem sporo. Symbolicznie utrwalono również historię wałbrzyskich kopalni, prezentując wagony z ostatnim urobkiem i datą likwidacji poszczególnych zakładów.



Wizytę w Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia w Wałbrzychu kończymy kawą i słodkim co nieco, serwowanym w tutejszej kawiarence. Po chwili odpoczynku chcemy podjechać jeszcze do centrum, odwiedzić wałbrzyski rynek.


Siedząc beztrosko przy kawie i racząc się kolejnymi kawałkami ciasta, przypomniało nam się, że w wałbrzyskim Oddziale PTTK mamy do odbioru odznaki za zdobycie 👉Korony Sudetów Niemieckich. Po co je wysyłać pocztą (która tak na marginesie już wielokrotnie nas zawiodła), skoro jesteśmy w Wałbrzychu i możemy je odebrać osobiście. Szybkie sprawdzenie w internecie godzin otwarcia oddziału i zapada decyzja. Zostało pół godziny do zamknięcia - jedziemy czym prędzej do centrum!
W kilka minut dojeżdżamy w pobliże wałbrzyskiego rynku, gdzie na miejskim parking parkujemy samochód. O tej godzinie obowiązuje jeszcze strefa płatnego parkowania. Na szczęście opłaty można dokonać przez aplikację mobilną, co znacznie ułatwia i przyspiesza całą procedurę. W międzyczasie Marta poszła już na rynek szukać siedziby PTTK, ja dokonałem opłaty, wywiesiłem karteczkę z informacją o e-bilecie i również podążam do Oddziału PTTK. Udało się! Dokonujemy opłaty za odznaki, które stają się tym samym naszą własnością. Można teraz powiedzieć, że zakończyliśmy kolejny projekt górski. Korona Sudetów Niemieckich oficjalnie zdobyta 😄!

MIASTO WAŁBRZYCH


Teraz możemy ze spokojem udać się na wędrówkę po mieście. A skoro jesteśmy na rynku, od niego zaczniemy.


Rynek to najstarszy, centralny plac Wałbrzycha. Na uwagę zasługuje tu kilka kamienic. Naszą uwagę zwraca przede wszystkim, usytuowana pod numerem 9, Kamienica pod czterema Atlantami. Swoją nazwę zawdzięcza oczywiście czterem rzeźbom atlantów, znajdującym się na fasadzie budynku. Kamienica powstała w ostatnich latach wieku XVIII, dzisiaj będąc siedzibą Biblioteki. Tu również znajduje się wałbrzyski Oddział PTTK 😉.


Z zainteresowaniem zerkamy również na dwie kamienice położone po przeciwnej stronie rynku. Są to Kamienica pod Kotwicą (numer 23) i Kamienica pod Trzema Różami (numer 22). Pierwsza z nich powstała w 1799 roku, w stylu barokowo-klasycystycznym, a jej nazwa wywodzi się oczywiście od kotwicy na szczycie. W dawnych czasach kotwica symbolizowała powiązania handlowe Wałbrzycha z krajami zamorskimi. Sąsiednia Kamienica pod Trzeba Różami jest nieco starsza, bo powstała w 1777 roku i reprezentuje styl barokowy. Nazwa wywodzi się od trzech stiukowych róż umieszczonych na fasadzie budynku.


Przechodzimy na ulicę Bolesława Limanowskiego, gdzie znajduje się siedziba fabryki Porcelana "Krzysztof". Ta firma z niemal dwustuletnią tradycją od początku znajduje się w Wałbrzychu i jest aktualnie najstarszym przedsiębiorstwem w Polsce produkującym porcelanę. Niestety chyba taki stan rzeczy długo się nie utrzyma, gdyż firma ogłosiła na początku roku likwidację. A wszystko przez drastycznie rosnące ceny gazu, który jest niezbędny do wypalania ceramiki.


Podobnie jak Wrocław ma Krasnale, a Jelenia Góra Jelonki, tak w Wałbrzychu zagościli Górnicy. Na jednego takiego trafiamy przy hali sportowej, koło której przechodzimy udając się na ulicę Andrzeja Szmidta. Tu, na wzgórzu, znajduje się Dom Technika, budynek o ciekawej architekturze. Dawniej jednak mieścił się tutaj pałac Traugotta Silbera, założyciela fabryki Porcelany "Karolina". Niestety budynek nie przetrwał, poddając się wpływowi szkód górniczych.


Wracamy w kierunku wałbrzyskiego rynku. Po drodze zahaczamy jeszcze o Aleję Wyzwolenia, gdzie na podwórku kamienicy pod numerem 59 znajdują się piękne murale, przedstawiające górnicze tradycje.


Nasz spacer po Wałbrzychu kończymy przy Kolegiacie Najświętszej Maryi Panny Bolesnej i św. Aniołów Stróżów. Kościół wybudowany został w stylu neogotyckim na przełomie XIX i XX wieku i współcześnie jest największą świątynią w diecezji świdnickiej. Zaglądamy do środka, by obejrzeć jego wnętrze.








Tu kończy się nasza wizyta w Wałbrzychu. Ale to jeszcze nie koniec atrakcji na dzisiaj. Przejeżdżamy do oddalonego o około 10 kilometrów na zachód od Wałbrzycha, Boguszowa-Gorców. 

BOGUSZÓW-GORCE


W tym mieście interesuje nas rynek i ratusz. Nie jednak ze względu na piękną ich architekturę, na której oczywiście warto zawiesić oko, a z uwagi na niezwykłe położenie. Pochodzące z pierwszej połowy XVIII wieku zabudowania Boguszowa-Gorców są najwyżej położonymi tego typu obiektami w naszym kraju. Znajdują się na wysokości 591 metrów nad poziomem morza.



Tymczasem zaczął nam doskwierać głód. Ale nie ma się co dziwić, bo nawet nie wiemy kiedy zrobiła się godzina 18. Najwyższa pora na obiad, choć o tym czasie należy chyba już mówić o obiadokolacji. A że w Boguszowie-Gorcach trafiamy na restaurację, tu postanawiamy zjeść posiłek.


Na koniec podchodzimy jeszcze do usytuowanego na wzgórzu Kościoła św. Trójcy. Barokowa świątynia pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku i jest już dzisiaj zamknięta. Pozostaje tylko obejrzenie jej z zewnątrz.


Wracamy do samochodu i opuszczamy Boguszów-Gorce. Jedziemy do Jeleniej Góry.

JEZIORO KACZAWSKIE


Po drodze, w okolicach Kaczorowa, zahaczamy o znajdujące się nieco na północ od tej miejscowości, niewielkie Jezioro Kaczawskie. Cały teren wokół niego to Suchy Zbiornik Przeciwpowodziowy Kaczorów. Wybudowana w tym miejscu tama na rzece ma zabezpieczyć okolicę przed jej nieplanowanymi wezbraniami.



Wspinamy się na koronę zapory, skąd doskonale widać cały zbiornik. Aż nieprawdopodobne wydaje się, by taka mała stróżka, jaką tutaj jest rzeka Kaczawa, mogła nieść tak olbrzymie masy wody, które będą w stanie wypełnić cały zbiornik. W dzisiejszych czasach opady bywają jednak bardzo intensywne. Gdy dodamy do tego wody spływające z gór może zrobić się faktycznie duży problem.


Po 👉więcej atrakcji znad rzeki Kaczawy odsyłamy do dnia wczorajszego. A na dzisiaj to koniec, wracamy do naszej kwatery w Jeleniej Górze na odpoczynek po całym dniu atrakcji.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz