Ciekawe miejsca nad Kaczawą położone.
W maju bieżącego roku doszliśmy do 👉ujścia rzeki Kaczawy do Odry. Ta niespełna stukilometrowa rzeka wije się po terenie województwa dolnośląskiego, przepływając koło wielu interesujących miejsc. I dzisiaj ruszymy ich śladem.
SĘDZISZOWA
Początki rzeki Kaczawy to Góry Kaczawskie. Swoje źródła ma na stokach góry Turzec. Tam dzisiaj nie pójdziemy, źródła odwiedzimy innym razem. Teraz ruszamy na północ od Jeleniej Góry do miejscowości Sędziszowa. To nasz pierwszy cel. Tu przy ulicy Polnej znajduje się wieża mieszkalna sięgająca swoją historią wieku XV. Dwa wieki później dostawiono do niej zabudowania pałacowe, przez co trudno dzisiaj dopatrzeć się w niej budowli o charakterze obronnym. Wtedy też pojawił się pięknie zdobiony portal, na którym wyryto datę 1603. To właśnie rok przeprowadzonej rozbudowy.
ROMAŃSKI KOŚCIÓŁ W ŚWIERZAWIE
Z Sędziszową graniczy miasto Świerzawa. Krótki spacerek pomiędzy miejscowościami doprowadza nas pod niezwykły zabytek. Jego strzelistą wieżę widzimy już z daleka.
Kościół św. Jana i św. Katarzyny Aleksandryjskiej to najprawdziwsza romańska świątynia. Wybudowana została w XIII wieku i przetrwała po dzień dzisiejszy w niemal niezmienionej formie. W czasie swojej długiej historii kościół służył chrześcijanom, ewangelikom, by dzisiaj nie pełnić już funkcji sakralnych, a jedynie muzealne. Pewnie z tego powodu zaskoczyła nas wewnątrz pani sprzedająca bilety wstępu. Tego się tutaj nie spodziewaliśmy. Zakupiliśmy więc dwie wejściówki, po czym mogliśmy legalnie zagłębić się w romańskie wnętrza. Już na wejściu przywitał nas niezwykły portal, na którym wyryto biblijne Drzewo Życia. Sam przedsionek stanowi dzisiaj coś w rodzaju lapidarium, w którym zgromadzono kamienne elementy architektoniczne ze świątyni.
Wchodzimy do kościelnej nawy głównej. Całe wnętrze pokryte jest XIII- i XIV-wiecznymi malowidłami przedstawiającymi motywy roślinne i zwierzęce, a także sceny z życia Katarzyny Aleksandryjskiej, patronki świątyni. Ponadto na jednej z kolumn dostrzec możemy oblicze Jezusa Chrystusa. Wewnątrz znajduje się również wiele XVI-wiecznych płyt nagrobnych z wyrzeźbionymi postaciami.
Przechodzimy do prezbiterium. To nie odbiega od reszty kościoła i również ozdobione jest malowidłami. Wyraźnie możemy rozpoznać tu ptaki, ryby i... żyrafy.
Niezwykle starym zabytkiem wewnątrz kościoła jest chrzcielnica. Pochodzi aż z XII wieku.
W kościelnej nawie znajdują się również drewniane empory. Te również są bogato zdobione polichromiami.
Opuszczamy kamienne, romańskie wnętrze świerzawskiej świątyni. Teren wokół kościoła zajmował kiedyś cmentarz. Ten jednak został zlikwidowany w połowie XX wieku. Dzisiaj pamiątką po nim są zachowane płyty nagrobne umieszczone na okalającym cały teren płocie.
Wychodzimy poza kościelne mury, by z tej perspektywy spojrzeć jeszcze na ten wspaniały zabytek. Takiego cacka się tutaj naprawdę nie spodziewaliśmy! Oryginalna romańska budowla zachowana w doskonałym stanie, a tak mało znana... dziwny jest ten świat, jak śpiewał niegdyś wielki Czesław Niemen.
Wracamy do samochodu i ruszamy w dalszą drogę. Zgodnie z przebiegiem drogi numer 328, kierujemy się dalej na północ. Równolegle towarzyszy nam cały czas rzeka Kaczawa, którą przez kolejne mostki będziemy co pewien czas przekraczać. Kolejny przystanek robimy przy Organach Wielisławskich. Choć byliśmy tu już 👉zimą 2020 roku, kiedy zdobywaliśmy szczyt Wielisławki (372 m n.p.m.), postanawiamy ponownie odwiedzić to niezwykłe miejsce.
ORGANY WIELISŁAWSKIE
Organy Wielisławskie są pamiątką po wulkanicznej historii tych ziem. To po prostu zastygnięta lawa wulkaniczna, która przybrała formę odsłoniętych porfirów. Nie bez przyczyny Góry Kaczawskie, bo na ich terenie się znajdujemy, nazywane są Krainą Wygasłych Wulkanów.
Ruszamy dalej. Teraz do miejscowości Nowy Kościół. Tu również już byliśmy, 👉w maju 2021 roku, podczas zdobywania 👉Korony Kaczawskiej. Z poprzedniej wizyty pamiętamy, że znajdują się tutaj ruiny XIII-wiecznego Kościoła Najświętszej Marii Panny. To kolejny przykład architektury romańskiej, choć już nie tak dobrze zachowanej. Wtedy nie udało nam się wejść do środka, może dzisiaj będzie otwarte.
NOWY KOŚCIÓŁ i ROMAŃSKIE RUINY
Nasze nadzieje szybko potwierdzają się. Wchodzimy na teren okalającego dawną świątynię cmentarza i podchodzimy do wieży. Ta okazuje się otwarta, dzięki czemu możemy wdrapać się na jej szczyt. Z tej perspektywy widać jak zbudowana jest kościelna wieża, a przy okazji pojawia się widok na bliższą i dalszą okolicę.
JERZMANICE-ZDRÓJ
Jedziemy dalej, teraz do miejscowości Jerzmanice-Zdrój, pełniącego niegdyś funkcję uzdrowiska. Tu zatrzymujemy się w pobliżu dworca kolejowego przy Kruczych Skałach, u podnóża których znajduje się Skalne Źródło (Felsenquelle). Zwane jest również Źródełkiem św. Jadwigi.
Nie opuszczamy jeszcze Jerzmanic-Zdroju. Przejeżdżamy na drugą stronę rzeki Kaczawy, gdzie znajduje się kolejne interesujące nas miejsce. W sąsiedztwie Okręgowego Ośrodka Wychowawczego w Jerzmanicach-Zdroju, na skale, znajduje się ciekawa płaskorzeźba. Choć jest już mocno zatarta, można dopatrzeć się postaci mężczyzny. Powyżej wyryty rok 1550. Prawdopodobnie jest to pomnik Wolfganga Bocka, dawnego właściciela Jerzmanic, który właśnie w 1550 roku zmarł.
Opuszczamy Jerzmanice-Zdrój. Kierujemy się teraz do położonej po sąsiedzku Złotoryi.
ZŁOTORYJA
Zwiedzanie miasta zaczynamy od wizyty w Kościele Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. To szczególna świątynia dla miasta, bo sięgająca swoją historią pierwszej połowy XIII wieku. Jej budowie patronował piastowski książę Henryk I Brodaty, który w 1211 roku nadał Złotoryi prawa miejskie. Znalazło to swoje upamiętnienie wewnątrz kościoła. Co ciekawe, przy budowie świątyni po raz pierwszy w Polsce zastosowano element architektoniczny zwany maswerkiem. Cóż to takiego?
Maswerk to dekoracyjny element górnej części okna, charakterystyczny dla architektury gotyckiej. Wykuwano je z kamienia lub układano z cegieł.
Wewnątrz naszą uwagę zwraca przede wszystkim renesansowa ambona. Pięknie zdobiona!
Współcześnie Złotoryja kojarzona jest przede wszystkim z płukaniem złota. I jest to prawidłowe skojarzenie, bo stąd pochodzi właśnie jej nazwa. Już w XII wieku osiedlili się tutaj niemieccy górnicy, których celem było oczywiście wydobycie złota. Co więcej, nadanie praw miejskich w 1211 roku, pod względem prawnym czyni Złotoryję najstarszym miastem w Polsce. Również dzisiaj w wielu punktach miasta odnajdziemy liczne nawiązania do tradycji pozyskiwania złota. Jednym z nich jest choćby Fontanna Kopaczy Złota.
Spacerujemy między urokliwymi, kolorowymi kamieniczkami złotoryjskiej starówki, by dojść na Plac 800-lecia do Muzeum Złota. Przed budynkiem trafiamy na pomnik Płukacza Złota.
Zakupujemy bilety wstępu do muzeum, po czym możemy iść na oglądanie ekspozycji. Te prezentowane są na kolejnych piętrach. Zaczynamy od wystawy geologicznej prezentującej cały przekrój skał charakterystyczny dla rejonu Gór i Pogórza Kaczawskiego.
Dalej przechodzimy do tego, po co tu tak naprawdę przyszliśmy - złoto. Kolejna ekspozycja przybliża nam wszystko, co z tym pierwiastkiem związane. Są również przykłady różnych postaci złota.
Wracamy na starówkę. Idziemy do Baszty Kowalskiej. To element dawnych murów obronnych miasta. Niestety wejście jest zamknięte, ale z adnotacją, że klucz znajduje się w Informacji Turystycznej. A to kilka kroków stąd.
I faktycznie. W Informacji Turystycznej udaje nam się zakupić bilety wstępu do baszty, otrzymujemy klucz, z którym wędrujemy z powrotem na wieżę. Tu możemy zapoznać się z jej historią, która sięga połowy XIV wieku. Chroniła Bramę Górną, stanowiącą niegdyś wstęp do miasta. Stąd też druga nazwa baszty - Baszta Górna. Co ciekawe, w XV i XVI wieku baszta była więzieniem miejskim. Wspinamy się na górę, gdzie znajduje się taras widokowy. Z tej perspektywy możemy spojrzeć na niemal całe miasto. Pięknie widać ciąg kolorowych kamieniczek wzdłuż ulicy Basztowej, prowadzącej na złotoryjski rynek.
Na prawo od nich znany już nam Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.
Odwracamy wzrok w drugą stronę. Tu odnajdujemy charakterystyczne, jajowate rondo, przez które wcześniej przejeżdżaliśmy. Jego centralny punkt stanowi herb miasta - czarny orzeł z białym półksiężycem stojący na trzech wzniesieniach na żółtym tle. Na szczycie baszty zadomowiły się gołębie i jak widać mają tu ciszę i spokój, skoro postanowiły założyć gniazdo. Młode przyglądają nam się bacznie, ale nie odfruwają. Pewnie ten etap dorastania jeszcze przed nimi.
Zgodnie z tym, co przedstawione na herbie Złotoryi, miasto otaczają wzgórza.
Koniec podziwiania widoków. Wracamy na poziom terenu. Schodzimy uważnie po kamiennych schodach, meldując się szybko z powrotem na ulicy Basztowej. Idziemy oddać klucz.
Podchodzimy na rynek. Jednym z jego elementów jest oczywiście ratusz. Wybudowany został w połowie XIX wieku w stylu klasycystycznym. Co ciekawe, dzisiaj nie znajduje się tutaj siedziba władz miasta, a... Urząd Skarbowy. Na rynku robimy przerwę obiadową.
Po posiłku opuszczamy rynek i koło Baszty Kowalskiej, z którą sąsiaduje pomnik Władysława Reymonta, wracamy w kierunku parkingu, na którym zostawiliśmy samochód. Po drodze mijamy jeszcze pozostałości XIV-wiecznych murów miejskich, które strzegły dawniej dostępu do miasta.
RZYMÓWKA i ŹRÓDŁO ŚW. JADWIGI
Jedziemy dalej. Przed nami kolejny punkt programu, którym jest Hedwigsquelle, czyli kolejne dzisiaj Źródło św. Jadwigi. To znajduje się w miejscowości Rzymówka, oddalonej o około 9 kilometrów na wschód od Złotoryi. Według legendy nazwa źródła związana jest z wizytą w tym miejscu w 1211 roku św. Jadwigi, patronki Śląska.
Wracamy około 5 kilometrów w kierunku Złotoryi do miejscowości Rokitnica. Po drodze, nie wiemy który już raz, przekraczamy bohaterkę dzisiejszego dnia, rzekę Kaczawę.
RUINY ZAMKU W ROKITNICY
W Rokitnicy, na wzgórzu, na południe od centrum wsi, znajduje się zamek. A właściwie rzecz ujmując ruiny dawnego zamku. Jego historia sięga początków XIII wieku, kiedy to książę Henryk I Brodaty, przedstawiciel śląskiej linii Piastów, ufundował tu pierwszą budowlę warowną. Jej zadaniem była ochrona złotonośnych ziem, które przynosiły książęcemu skarbcowi znaczne dochody. W późniejszych wiekach zamek stał się siedzibą komory celnej, gdzie pobierano opłaty od kupców przemierzających trakt pomiędzy Legnicą, a Lwówkiem Śląskim. Po wojnach husyckich, które przetoczyły się przez Śląsk w pierwszej połowie XV wieku, zamek stał się siedzibą rycerzy-rabusiów. W efekcie został zdobyty w 1451 roku przez mieszczan świdnickich i wrocławskich, i doszczętnie zniszczony. Nigdy nie powrócił do dawnej świetności, pozostając ruiną po dzień dzisiejszy.
ZALEW ZŁOTORYJSKI
Ruszamy w drogę powrotną. Ta wiedzie ponownie przez Złotoryję, w której robimy jeszcze krótką przerwę. Podjeżdżamy nieco na południowy-zachód od centrum miasta, gdzie znajduje się Zalew Złotoryjski. Po całym dniu zwiedzania dobrze nam zrobi zanurzenie choć stóp w przyjemnej, chłodnej wodzie.
Dzień kończymy na jeleniogórskiej starówce przy kawie i słodkim co nieco. Dzisiaj są Marty imieniny, więc jest okazja na małe szaleństwo.
Na dzisiaj koniec spotkania z rzeką Kaczawą. Jednak to jeszcze nie koniec atrakcji wzdłuż niej usytuowanych. Kolejne odwiedzimy jutro i pojutrze oraz ostatniego dnia, podczas powrotu do Poznania.
22.06.2023 - JEZIORO KACZAWSKIE
Jutro, podczas powrotu z kopalni 👉w Wałbrzychu, odwiedzimy kolejny zalew usytuowany na Kaczawie. Tym razem w okolicach Kaczorowa. Nieco na północ od tej miejscowości znajduje się niewielkie Jezioro Kaczawskie. A cały teren wokół niego to Suchy Zbiornik Przeciwpowodziowy Kaczorów. Wybudowana w tym miejscu tama na rzece ma zabezpieczyć okolicę przed jej nieplanowanymi wezbraniami.
Wspinamy się na koronę zapory, skąd doskonale widać cały zbiornik. Aż nieprawdopodobne wydaje się, by taka mała stróżka, jaką tutaj jest rzeka Kaczawa, mogła nieść tak olbrzymie masy wody, które będą w stanie wypełnić cały zbiornik. W dzisiejszych czasach opady bywają jednak bardzo intensywne. Gdy dodamy do tego wody spływające z gór może zrobić się faktycznie duży problem.
23.06.2023 - ŹRÓDŁA RZEKI KACZAWY
Pojutrze udamy się do miejsca, gdzie cała historia rzeki Kaczawy się zaczyna. Odwiedzimy jej źródła usytuowane na stokach góry Turzec w Górach Ołowianych, stanowiących pasmo Gór Kaczawskich.
25.06.2023 - MOST KARTUSKI W LEGNICY
Za to ostatniego dnia naszych wakacji odwiedzimy 👉Legnicę. Miasto poznaliśmy już dość szczegółowo w ubiegłym roku. Teraz zatrzymamy się jedynie przy Moście Kartuskim nad rzeką Kaczawą, w ciągu drogi krajowej numer 94.
Most wybudowany został na początku XX wieku w latach 1903-1904. Jest kamienny i posiada pięknie zdobioną, stalową balustradę. Współcześnie nazywany również Mostem Zakochanych, gdyż zakochane pary mogą zawieszać na nim kłódki, a klucz wrzucać do przepływającej dołem rzeki Kaczawy. A wszystko na znak wzajemnej miłości.
Tak kończymy nasz blisko 100-kilometrowy szlak śladem rzeki Kaczawy. Odwiedziliśmy chyba wszystkie najważniejsze i najciekawsze miejsca położone wzdłuż jej biegu, począwszy od źródeł na stokach góry Turzec, a na ujściu do rzeki Odry kończąc. Przed nami powrót do Poznania. A już od jutra wracamy do codziennej rutyny pracy. Koniec naszych tegorocznych wakacji. Ale już za rok będą kolejne 😁.
POZDRAWIAMY☺