Idziemy w góry na... naleśniki 😁.
W niedzielę wróciliśmy 👉z Islandii, gdzie wśród malowniczych krajobrazów spędziliśmy ostatni
tydzień. Szybkie przepakowanie rzeczy i już wczoraj zameldowaliśmy się w
Jeleniej Górze. Drugi tydzień wakacji spędzimy w Sudetach. Z racji zapowiadanej
na najbliższe dni mocno niepewnej pogody (jest gorąco, przez co możliwe są
intensywne burze), od razu dzisiaj decydujemy się na wędrówkę górską.
Wcześnie rano przyjechaliśmy
do Świeradowa-Zdroju, by zająć jedno z ostatnich już wolnych miejsc na miejskim
parkingu. Za wskazaniami niebieskiego szlaku ruszamy na spotkanie z Górami
Izerskimi. Tą wędrówką chcemy zakończyć zdobywanie odznaki 👉Turysta Polskich Izerów.
Już od samego początku szlak prowadzi nas pod górę. Ale to nic dziwnego,
bo niebawem dochodzimy do Wieży Skywalk, olbrzymiej drewnianej konstrukcji,
pełniącej rolę punktu widokowego. To stosunkowo nowa budowla, bo
udostępniona turystycznie w 2021 roku. Każdy taki moloch w górach budzi jednak nasze
wątpliwości, czy to dobre miejsce na takie dzieła. Z jednej strony niezwykła
atrakcja i na pewno piękne widoki się z niej rozpościerają, z drugiej natomiast, niesamowita ingerencja w naturalny
krajobraz i oszpecenie naturalnego krajobrazu gór.
No nic, wieża już stoi i
pewnie jeszcze trochę postoi. My tymczasem zostawiamy ją z boku, bo nie ona
jest naszym dzisiejszym celem. Może kiedyś zdecydujemy się tam wejść. A teraz, trzymając się nadal szlaku koloru niebieskiego,
zwanego Starą Drogą Izerską, zyskujemy kolejne metry wysokości. Pojawiają się pierwsze widoki. Po naszej lewej stronie dostrzegamy 👉szczyt Sępiej Góry (828 m n.p.m.). Widoczne są nawet skały na jej wierzchołku.
Niebawem dochodzimy do Źródła Adama. Jego patronem jest doktor Waldemar Adam, lekarz uzdrowiskowy, który pracował na przełomie XIX i XX wieku w szpitalu w Świeradowie-Zdroju. Wówczas miasto było w granicach niemieckich i nazywało się Bad Flinsberg. Niestety woda nie leci, źródełko wyschło. Może pojawi się ponownie po zapowiadanych burzach.
Coraz bardziej daje się we znaki ciepłe powietrze i intensywnie grzejące słońce. W międzyczasie zeszliśmy z asfaltu na leśną drogę szutrową, by ostatecznie wyjść ponownie na asfalcie. Ten wyczuwalny jest z daleka, bo akurat naprawiane są ubytki w jezdni. Wszędzie wokół roznosi się zapach gorącej masy bitumicznej. Tak docieramy na Polanę Izerską. Ta wysokogórska polana znajduje się na wysokości 965 metrów nad poziomem morza. Pod drewnianą wiatą robimy przerwę na krótki odpoczynek.
Na Polanie Izerskie znajdowała się dawniej osada. W związku z rozwojem turystyki w XIX wieku wybudowano tu nawet gospodę. Jednak wszystko to jest już historią. Po II wojnie światowej miejsce zaczęło się wyludniać. Jeszcze w latach 80-tych XX wieku stały budynki należące do leśników. Dzisiaj pozostała zaledwie jedna stodoła i wiata, pod którą usiedliśmy.
Ruszamy dalej szlakiem niebieskim. Póki co koniec wspinania, teraz będziemy trochę schodzić w
kierunku Hali Izerskiej i granic Rezerwatu Przyrody Torfowiska Doliny Izery. To
niezwykle piękny rejon Gór Izerskich, który już trochę poznaliśmy podczas 👉październikowej wędrówki w 2018 roku. Dzisiaj przyszliśmy tu, by w
przedwakacyjnym braku tłumów, uraczyć się naleśnikami z jagodami. A serwuje je, położona na Hali Izerskiej, Chatka Górzystów. Zanim jednak do niej dojdziemy, mijamy miejsce nazwane Zielona Budka. Tu, zgodnie z nazwą, znajduje się zielona altana. Co ciekawe, jej dach pokryty jest darnią. Takiej budowli w górach chyba jeszcze nie widzieliśmy. Niemal jak w Skandynawii 😁.
Wychodzimy z lasu i naszym oczom ukazuję się przepiękny widok. Nawet nie wiedzieliśmy, że z Hali Izerskiej tak ładnie widać Karkonosze... choć to tylko ich niewielki fragment.
Za to nie ma najmniejszego problemu z rozpoznaniem, który rejon Karkonoszy widać. To oczywiście Śnieżne Kotły (1490 m n.p.m.) - to ten budynek po lewej. Patrząc w prawo widzimy Łabski Szczyt (1470 m n.p.m.) oraz, na prawo od niego, schronisko na szczycie Szrenicy (1362 m n.p.m.). Na zboczach tej góry widoczny jest jeszcze zarys Schroniska na Hali Szrenickiej (1201 m n.p.m.). Idziemy jeść 😁.
Podchodzimy pod budynek Chatki Górzystów i nie wierzymy własnym oczom 😲. Wokół panuje cisza, spokój, nikt nie krzyczy, nikt nie biega. Nie ma ludzi. No może są, ale dosłownie pojedynczy. Idealna pora na odwiedziny w tym miejscu. Pamiętamy jak byliśmy tu kiedyś w weekend. Nawet nie stanęliśmy w kolejce, taka długa była. Nie tracąc czasu zamawiamy coś, z czego tutejsze schronisko słynie i po co tu przyszliśmy... naleśniki z jagodami!
Oj, naprawdę warto było tu
przyjść! Naleśniki są pyszne i do tego bardzo syte. Ponadto panujący tu dzisiaj spokój tylko intensyfikuje doznania płynące z tego niezwykłego miejsca.
A warto dodać, że znajdujemy się na terenie dawnej wsi Izera (Gross-Iser),
której mieszkańcy zostali przymusowo wysiedleni po II wojnie światowej.
Schronisko Chatka Górzystów to jedyna pozostałość po istniejących tu niegdyś
zabudowaniach. Kiedyś pełniła funkcję szkoły. W wielu miejscach Hali Izerskiej można jeszcze dojrzeć pozostałości fundamentów dawnych domostw.
Po dłuższej przerwie i
posileniu się pysznymi naleśnikami ruszamy w dalszą drogę. Zmieniamy kolor
szlaku na żółty, który przez Torfowiska Doliny Izery ma nas doprowadzić na
szczyt Stogu Izerskiego. W niedalekiej odległości od budynku schroniska
odnajdujemy grób Paula Hirta. To również ślad po dawnej osadzie, choć
przywołuje przykre wspomnienia. Paul Hirt był gospodarzem jednego ze schronisk
dawnej Izery, Gross-Iser-Baude. W 1945 roku został zastrzelony przez Armię
Czerwoną i pochowany w pobliżu ówczesnej szkoły, dzisiaj Chatki Górzystów.
Jeszcze ostatnie spojrzenie na Halę Izerską i majaczące w oddali Karkonosze, i ruszamy w dalszą drogę zgodnie ze wskazaniami szlaku koloru żółtego. Wchodzimy na teren Rezerwatu Przyrody Torfowiska Doliny Izery, mijamy ostatnie fundamenty dawnych domostw, a przed nami pojawia się widok na szczyt Jizery (1122 m n.p.m.).
Idziemy przez Rezerwat Przyrody
Torfowiska Doliny Izery. Bardzo jesteśmy ciekawi tego odcinka szlaku. Szybko
jednak przychodzi rozczarowanie, gdy okazuje się, że do rzeki Izery nawet się
nie zbliżamy. Liczyliśmy na kolejne malownicze krajobrazy, jakie pamiętamy 👉z jesieni 2018 roku. Dzisiaj idziemy jednak po prostu zwykłą, leśną drogą bez żadnych widoków i
atrakcji. Co gorsza, wędrówka przez las spowodowała, że wokół zrobiło się
niezwykle duszno i parno. Wiejący wcześniej wiatr tutaj nie dociera i nie
przynosi wytchnienia. Tak dochodzimy do mostu
przerzuconego nad Kozim Potokiem. Teraz będziemy szli kawałek wzdłuż tego cieku
wodnego, może od niego doznamy choć trochę ochłody.
A po drodze czynimy kolejne obserwacje przyrody.
Po niemal 8 kilometrach
wędrówki szlak żółty doprowadza nas w końcu do miejsca określanego jako
Łącznik. To krzyżówka szlaków, na której dołącza do nas kolor czerwony i
zielony. Teraz za tymi trzema barwami ruszamy na ostatnie dzisiejszego dnia
podejście.
Szybko osiągamy wysokość 1108 metrów nad poziomem morza, co oznacza, że zdobywamy Stóg Izerski. Na szczycie znajduje się jedynie maszt telekomunikacyjny. Za to 500 metrów dalej jest Schronisko na Stogu
Izerskim, w którym zrobimy krótką przerwę regeneracyjną i uzupełnimy zapas
wody.
Przed nami zejście do
Świeradowa-Zdroju, skąd rano rozpoczęliśmy dzisiejszą wędrówkę. By się tam dostać ponownie zmieniamy kolor szlaku, tym razem na ten barwy czerwonej. To Główny Szlak
Sudecki im. Mieczysława Orłowicza, który Nową Drogą Izerską bezpiecznie
sprowadza nas z powrotem do miasta i ostatecznie na parking do samochodu.
Ruszamy w drogę powrotną do Jeleniej Góry. Zanim jednak wrócimy do naszej
kwatery, udajemy się na jeleniogórską starówkę, by zakończyć dzień smaczną i
ciepłą obiadokolacją.
To był bardzo udany
dzień! Utrzymała się słoneczna pogoda i żadna burza nas nie dopadła na szlaku.
Co więcej, odwiedzając Polanę Izerską zakończyliśmy zdobywanie odznaki 👉Turysta Polskich Izerów. Możemy weryfikować kolejną ciekawą blachę 😉.
POZDRAWIAMY☺