Różne spojrzenia na najwyższe pasmo Sudetów.
Pierwszy weekend czerwca
postanowiliśmy spędzić w Jeleniej Górze, do której przyjechaliśmy wczoraj
wieczorem. Tym razem jednak nie wędrówki po górach będą naszym celem, a zgoła
inne, spokojne spędzenie tego czasu. Nie oznacza to jednak, że nie zobaczymy
nic. Przeciwnie, dzisiaj i jutro mamy w planie odwiedzić wiele ciekawych
miejsc. Pogoda sprzyja, mamy nadzieję na mile spędzony weekend.
Sobotni poranek zaczynamy od przejazdu do Szklarskiej Poręby. Zanim
jednak tam dojedziemy, zatrzymujemy się na parkingu przy drodze krajowej
numer 3. Znajdujemy się pomiędzy miejscowościami Wojcieszyce, a Piechowice.
Miejsce to doskonale znamy, bo stanowi wyśmienity punkt widokowy na całe niemal
pasmo Karkonoszy. I nie tylko.
Wielokrotnie już
podziwialiśmy tę piękną panoramę. Jednak nie mogliśmy się oprzeć, by i dzisiaj nie
zatrzymać się tu ponownie. Skupimy się na tych najbardziej znanych
miejscach. Szczegółowo 👉analizowaliśmy ten widok nieco ponad miesiąc temu,
podczas wyjazdu w Góry Izerskie. A skoro punkty najbardziej znane, to trzeba
zacząć od Śnieżki. Ten mierzący 1603 metry nad poziomem morza szczyt jest
najwyższy w Karkonoszach i całych Sudetach. A ta zalesiona góra widoczna przed
Śnieżką to oczywiście 👉Chojnik (624 m n.p.m.) z ruinami zamku na szczycie.
Patrząc na prawo od Śnieżki, doskonale widoczne są dzisiaj Śnieżne Kotły (1490 m
n.p.m.). Wyśmienita przejrzystość powietrza pozwala dostrzec każdy szczegół. W
kotłach zalegają jeszcze płaty śniegu. Ale to nic dziwnego, bo najczęściej znikają
dopiero w lipcu. A zdarza się, choć w ostatnich latach już coraz rzadziej, że utrzymują się cały rok.
Na prawo od Śnieżnych
Kotłów wiedziemy wzrokiem w dół, w kierunku Mokrej Przełęczy, by za nią
ponownie wspiąć się, teraz na szczyt Szrenicy (1362 m n.p.m.).
Odwracamy się jeszcze na
lewo, gdzie widoczne są Rudawy Janowickie. Tu oczywiście najłatwiejsze do
rozpoznania są Krzyżna Góra (654 m n.p.m.) i Sokolik (628 m n.p.m.). Tak zwane "cycki janowickie". Skąd takie określenie, chyba nie trzeba tłumaczyć 😉. Warto wejść na oba, bo są niezwykle widokowymi szczytami. Przekonaliśmy się o tym 👉jesienią ubiegłego roku.
Wsiadamy z powrotem do
samochodu i ruszamy w dalszą drogę. Przed nami Szklarska Poręba, a dokładnie
usytuowany około 3 kilometry od centrum parking przy Wodospadzie Szklarki.
Chcemy podejść do tego, uważanego za jeden z najpiękniejszych karkonoskich wodospadów. Choć
widzieliśmy go już wielokrotnie, ostatnio 👉w lutym 2020 roku, to najczęściej o
zmroku lub wręcz o ciemku. Bo o takich porach często wracamy z górskich
wędrówek. Dzisiaj zobaczymy go za dnia i w pięknej, słonecznej pogodzie.
WODOSPAD SZKLARKI
Mostkiem nad rzeką
Kamienną wkraczamy na teren Karkonoskiego Parku Narodowego. Tu obowiązują
bilety wstępu, które zakupujemy w drewnianej budce. Przed nami krótka, bo około
5-minutowa wędrówka wzdłuż rzeki Szklarki do Schroniska Kochanówka.
Wodospad Szklarski
znajduje się tuż obok budynku schroniska. To drugi co do wysokości wodospad w
polskiej części Karkonoszy. Woda pokonuje tu różnicę poziomów równą 13,3 metra.
Najwyższy jest oczywiście 👉Wodospad Kamieńczyka, który ma aż 27 metrów
wysokości.
Wracamy na parking, skąd
przejeżdżamy dalej w kierunku Szklarskiej Poręby.
MUZEUM ZIEMI JUNA
Zatrzymujemy się po nieco
ponad kilometrze, na parkingu Muzeum Ziemi JUNA. Tu jeszcze nie byliśmy 😁.
Przed budynkiem wita nas kamienny tron Ducha Gór, w którym każdy może poczuć
się jak ten legendarny bohater.
Muzeum Ziemi JUNA mieści
się w bardzo ciekawym i historycznym budynku. To dawna Karczma Głodowa. Jej nazwa
nawiązuje do XIX-wiecznej klęski głodu. Ówczesne władze pruskie, by zapewnić
mieszkańcom choć trochę pożywienia, zatrudniły ich do pracy przy budowie dróg,
zwanych dzisiaj drogami głodu. I właśnie przy jednej takiej, prowadzącej z Gór
Izerskich w Karkonosze, postawiono karczmę, w której przygotowywano posiłki dla
budowniczych. Z drogą głodu spotkaliśmy się już na Przełęczy Kowarskiej, gdzie
znajduje się pamiątkowy 👉Kamień Drogi Głodu.
W muzeum zakupujemy
bilety wstępu i ruszamy na wystawę. Zaczynamy od parteru, gdzie poznajemy
historię regionu, z którą od najdawniejszych czasów związani byli Walonowie. Ci
średniowieczni poszukiwacze minerałów i metali szlachetnych trafili w
Karkonosze najprawdopodobniej już w XII wieku. Posiadali olbrzymią wiedzę z zakresu geologii, którą potrafili wykorzystać w praktyce. Poprzez obserwację przyrody, przepływy wody, nagrzewanie się skał, a nawet ich zapach potrafili bezbłędnie określić miejsca zasobne w cenne kruszce.
Tu również możemy
przyjrzeć się laborantom. Ta grupa zawodowa z kolei, począwszy od XVII wieku, zajmowała
się na terenie Karkonoszy zbieraniem roślin i robieniem z nich leków. Ostatni
laborant zmarł w 1884 roku i odtąd zawód wyginął w tym regionie.
Obok historii pierwszych
mieszkańców Karkonoszy, w muzeum prezentowane są również różnokolorowe
minerały.
Jeszcze piękniejsze
eksponaty znajdują się na piętrze muzeum. Jest to jednak kolekcja prywatna,
udostępniona do zwiedzania, jednak z zakazem fotografowania. Trzeba więc
pofatygować się osobiście, by zobaczyć te wspaniałości. A naprawdę warto! My tymczasem zbliżamy się do końca ekspozycji.
Opuszczamy
muzealne wnętrza, odwiedzając na koniec sklepik. Tu naszym łupem pada magnes na
lodówkę, który swym wyglądem łączy minerały z Walończykami, czyli wszystko co tu widzieliśmy. Dodatkowo możemy
przybić sobie pamiątkowe pieczęci. Wracamy na parking do samochodu i ruszamy na
dalsze zwiedzanie. Przed nami Jelenia Góra.
JELENIA GÓRA
Przejeżdżamy do
uzdrowiskowej części stolicy Karkonoszy. Ostatnio dość często tu bywamy, bo to
już trzeci raz w tym roku. I po raz trzeci znajdujemy miejsce na miejskim
parkingu, skąd mostem przechodzimy nad rzeką Kamienną, by znaleźć się niemal w
centrum Cieplic Śląskich-Zdroju. Skoro uzdrowisko to są i tężnie. A nad nimi,
pomiędzy drzewami, wyraźnie widoczna jest Szrenica z budynkiem schroniska na
szczycie.
W przeciwieństwie do
wcześniejszych odwiedzin, dzisiaj pamiętaliśmy wziąć kubeczki, by napić się
leczniczej wody. Podchodzimy więc do Źródła Marysieńki, którego 👉historię poznaliśmy podczas jednej z ostatnich wizyt, gdzie próbujemy wody z obu
znajdujących się tu ujęć. I ku naszemu zaskoczeniu, obie są całkiem smaczne i
bez wyczuwalnego często w leczniczych wodach zapachu siarkowodoru.
Przechodzimy na Plac
Piastowski, mijając kamień z pamiątkową tablicą przypominającą historię nazw
Jeleniej Góry-Cieplic. Dalej dochodzimy do niewątpliwie najpiękniejszego obiektu,
którym jest Pałac Schaffgotschów. Historię tego obiektu poznaliśmy podczas 👉Nocy Muzeów w maju bieżącego roku, kiedy to mieliśmy również okazję zobaczyć piękne
pałacowe wnętrza. Dzisiaj natomiast zasiadamy wygodnie w jednej z kawiarni i przy
kawie oraz słodkim co nieco delektujemy się wspaniałym widokiem.
Jeszcze spacer po Parku
Zdrojowym i wizyta pod Nimfą Wodną, by spróbować kolejnego rodzaju leczniczej
wody (ta jest zdecydowanie mniej smaczna i dużo cieplejsza - tu już czuć siarkowodór 😵), po czym wracamy na
parking do samochodu. Opuszczamy uzdrowisko i jedziemy na jeleniogórską
starówkę.
Spacer po starówce
zaczynamy od największego kościoła na jeleniogórskiej ziemi. Mowa oczywiście o
Sanktuarium Podwyższenia Krzyża Świętego. Świątynia pochodzi z początku XVIII
wieku, kiedy to wybudowano ją dla ewangelików. Po II wojnie światowej i
wysiedleniu ludności niemieckiej, kościół przejęli katolicy. Największą atrakcją są przepiękne freski wewnątrz. Dzisiaj jednak trafiliśmy na mszę świętą i nie
będziemy przeszkadzać w nabożeństwie. Widzieliśmy je już 👉w ubiegłym roku.
Ulicą 1 Maja ruszamy w
kierunku Placu Ratuszowego. Mijamy Basztę i Bramę Wojanowską, do których
przylega Kaplica św. Anny. To element dawnych murów obronnych strzegących
dostępu do miasta. Warto zerknąć na bogato zdobione, rokokowe kartusze nad
bramą. Przedstawione tu zostały herby Jeleniej Góry, Śląska i Prus. Kaplica
jest otwarta więc zaglądamy do środka.
Przechodzimy na główny
plac Jeleniej Góry, gdzie znajduje się ratusz. Ten mieliśmy okazję zwiedzać
podczas ostatniej 👉Nocy Muzeów. Dzisiaj naszym celem jest restauracja
"Kucie Smaku", gdzie zjemy pyszny obiad.
Najedzeni wracamy do
samochodu. Choć godzina już wieczorna nie kończymy jeszcze dnia.
GÓRA SZYBOWCOWA
Jedziemy na
Górę Szybowcową, by spojrzeć na Kotlinę Jeleniogórską niemal z lotu ptaka. Ze
szczytu tej wysokiej na 561 metrów nad poziomem morza góry w paśmie Gór
Kaczawskich, rozpościera się jedna z najrozleglejszych i najpiękniejszych
panoram na Karkonosze. A w dole przed nimi zabudowania Jeleniej Góry i
starówka, na której jeszcze przed chwilą byliśmy.
Przejrzystość powietrza
utrzymała się na dobrym poziomie przez cały dzień, dzięki czemu możemy ponownie
przyjrzeć się z bliska Śnieżce. Rzadko zdarza się, by szczyt ten nie tonął w chmurach. Średnio około 300 dni w roku jest tam pochmurnych 😱.
Ale nie tylko Karkonosze
stąd widać. Również Rudawy Janowickie ze swoimi niezwykle charakterystycznymi
przedstawicielami w postaci Krzyżnej Góry i Sokolika.
W dole dostrzegamy także Maciejową. Rozpoznajemy ją tylko dzięki wieży widokowej wynurzającej się ponad korony drzew. Gdy
byliśmy tam 👉w sierpniu 2020 roku, nie dało się na nią wejść. Ciekawe czy coś zmieniło? Musimy kiedyś
odwiedzić ponownie ten szczyt.
Spoglądamy jeszcze w
lewą stronę, gdzie w oddali dostrzegamy szczyt Chełmca (851 m n.p.m.) i Borowej (853 m n.p.m.). To już
Góry Wałbrzyskie. Ciekawa jest historia związana z określeniem najwyższego szczytu tych gór. Otóż według 👉Korony Gór Polski to
Chełmiec jest uważany za najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich - tak
wykazywały pomiary w czasie, gdy korona powstawała. Później okazało się jednak,
że to Borowa jest o 2 metry wyższa. Można by rzec, że oficjalnie Chełmiec, a
w rzeczywistości Borowa 😁.
Tym widokiem kończymy
naszą wizytę na Górze Szybowcowej. Zjeżdżamy do Jeleniej Góry, do naszej
kwatery, na zasłużony po całodziennym objeździe wypoczynek. Na jutro
zaplanowaliśmy wizytę w parku miniatur.
POZDRAWIAMY☺