niedziela, 16 czerwca 2019

Dolina Kościeliska z wejściem do Jaskini Mylnej, Obłazkowej i Raptawickiej

Widok z góry na Dolinę Kościeliską.

Drugi dzień naszych tatrzańskich wakacji wita nas bezchmurnym niebem i pięknie świecącym słońcem. Dopiero na popołudnie zapowiadane są możliwe burze. 
Ruszamy więc z samego rana do Doliny Kościeliskiej. Przechodzimy do Kir, gdzie rozpoczyna się zielony szlak wiodący przez całą dolinę.



Dochodzimy do Wyżniej Kiry Miętusiej, gdzie znajduje się bacówka, którą zawsze staramy się odwiedzić, gdy tylko jesteśmy w Tatrach. Zakupujemy kilka oscypków, wypijamy chłodną, pyszną żentycę (serwatkę z mleka owczego) i ruszamy w dalszą drogę.



Przechodzimy przez Polanę Stare Kościeliska, na której znajduje się Kapliczka Zbójnicka. Poza nazwą nie ma ona jednak nic wspólnego ze zbójnikami. Wybudowana została przez górników i hutników, którzy dawniej zamieszkiwali te tereny i pracowali przy wydobyciu i przetapianiu rud żelaza.
Wzdłuż Potoku Kościeliskiego kontynuujemy naszą wędrówkę doliną.



Dochodzimy na Halę Pisaną, by tuż za nią opuścić szlak zielony i rozpocząć wspinanie w kierunku jaskiń. Na początek za znakami szlaku czerwonego kierujemy się ku Jaskini Mylnej. Równolegle towarzyszy nam szlak czarny, który niebawem na rozdrożu odbije nieco na prawo. Pokonanie dość stromego podejścia ułatwiają łańcuchy.





Mijamy wejście do Jaskini Obłazkowej i kontynuując wędrówkę półką skalną dochodzimy do wejścia do Jaskini Mylnej. Tu uderza w nas niesamowity chłód bijący z głębi otworu. Wyciągamy nasze latarki-czołówki i ruszamy w podziemia. Nie mamy w planie przejścia całej jaskini, gdyż jej wąskie i niskie korytarze wymagają nieco innego ubioru, ale zobaczymy jak daleko uda nam się dojść.


Pokonując ciemny korytarz wejściowy dochodzimy do komory z "oknami" widokowymi na Dolinę Kościeliską. To Obłazowa Jama ze słynnymi Oknami Pawlikowskiego, nazwane tak na cześć człowieka, który w 1885 roku po raz pierwszy zbadał jaskinię i nadał jej nazwę Mylna. Widocznie zawiłe korytarze jaskini wielokrotnie myliły Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Z okien widać między innymi Błyszcz i Bystrą, najwyższy szczyt Tatr Zachodnich.





Z Obłazowej Jamy kontynuujemy penetrowanie jaskini. Wewnątrz panuje niesamowity chłód, dający teraz przyjemną ochłodę po wspinaniu się w upale. Za znakami szlaku czerwonego dochodzimy do niskiego przejścia. Dalej trzeba już się czołgać. Rezygnujemy i wracamy do wyjścia. Co prawda szlak przez Jaskinię Mylną jest jednokierunkowy, jednak do tego miejsca możliwy jest powrót.



Przed wejściem robimy krótką przerwę na posilenie się, po czym wracamy na rozdroże by zmienić szlak czerwony na czarny.



Teraz kontynuujemy wspinanie szlakiem koloru czarnego w kierunku Jaskini Raptawickiej. Tymczasem za nami rozbudowują się chmury i zaczyna grzmieć. Chyba zapowiadana popołudniowa burza zamierza przyjść nieco szybciej.






Z pomocą łańcuchów czarny szlak doprowadza nas na krawędź Jaskini Raptawickiej. Teraz pionową drabinką możemy zejść na jej dno.



Chwila w podziemiu i rozpoczynamy schodzenie tą samą drogą, którą tu przyszliśmy. Coraz silniejsze grzmoty motywują nas do szybszego zejścia.
Jaskinie, które odwiedziliśmy wyżłobił Potok Kościeliski. Wówczas dno Doliny Kościeliskiej znajdowało się na tym poziomie.




Wracamy na dno Doliny Kościeliskiej i kontynuując wędrówkę szlakiem zielonym dochodzimy do Schroniska PTTK na Hali Ornak. Zaczyna kropić deszcz. Wchodzimy do środka na odpoczynek.





Deszczyk raz mocniej, raz słabiej leci z nieba. Wyciągamy z plecaków nasze peleryny i ruszamy w drogę powrotną do Kir.



Wieczorem możemy raczyć się pysznymi oscypkami zakupionymi w bacówce na Wyżniej Kirze Miętusiej 😋.



POZDRAWIAMY