wtorek, 18 czerwca 2019

Kasprowy Wierch zielonym szlakiem z Kuźnic

Wędrówka ze słońca w chmury i z deszczu do słońca.

Dzisiejszy poranek w Kościelisku przynosi błękitne niebo i słońce. Jedynie szczyty gór toną co jakiś czas w przechodzących chmurach. 
Wyruszamy na szlak wczesnym rankiem, zostawiamy samochód na jednym z parkingów nieopodal Kuźnic i Bulwarami Słowackiego dochodzimy do zielonego szlaku na Nosal. To jednak nie jest nasze dzisiejsze miejsce startowe. Idziemy dalej i dochodzimy do tamy na potoku Bystra, który przekraczamy przez mostek i wychodzimy na ulicy Przewodników Tatrzańskich. Tu mijamy pomnik poświęcony ofiarom zbrodni hitlerowskiej oraz nieco dalej miejsce, w którym "zginęli Ci, którzy sięgnęli po zaszczytne miano Obrońców Ojczyzny", oznaczone krzyżem.



Dochodzimy do Kuźnic, gdzie obieramy za przewodnika szlak koloru zielonego. Za jego znakami planujemy wejść na Kasprowy Wierch. Podobnie jak z Gubałówką, tym razem szczyt chcemy zdobyć siłą własnych mięśni, a nie wjechać kolejką.
W budce u progu Doliny Goryczkowej dokonujemy opłaty za wstęp do Tatrzańskiego Parku Narodowego i rozpoczynamy wspinanie się na szczyt. Nad naszymi głowami co chwila raz w dół, raz w górę przejeżdża zawieszony wysoko na linie wagonik kolejki linowej na Kasprowy Wierch.










Po około 1,5-godzinnej wędrówce docieramy na Myślenickie Turnie. To jednocześnie stacja przesiadkowa kolejki. Doskonale widzimy stąd cel naszej wspinaczki. W dole dostrzegamy również budynek Schroniska PTTK na Hali Kondratowej. Jedynie górujący nad nim masyw Giewontu schowany jest w chmurach.






Po krótkiej przerwie na Myślenickich Turniach ruszamy w dalszą drogę. Cały czas trzymamy się szlaku koloru zielonego. Po chwili na prawo w dole dostrzegamy również sporych rozmiarów budynek Hotelu Górskiego na Kalatówkach.




Z każdym krokiem zyskujemy coraz większą wysokość, a wraz z nią coraz częściej pojawiają się chmury, które co i rusz przysłaniają krajobraz.










Szczyt Kasprowego Wierchu i widoczny z daleka na nim budynek Obserwatorium Wysokogórskiego co jakiś czas tonie w chmurach, by po chwili rozbłysnąć w promieniach słonecznych. 
Jeszcze kilka kroków i będziemy na szczycie.




Na Kasprowy Wierch dochodzimy w chmurze i całkowitym braku widoczności. Jednak już po chwili naszym oczom ukazuje się niesamowity krajobraz.



Polska strona gór tonie całkowicie zasłonięta chmurami, podczas gdy słowacka część oświetlona jest słońcem. Granicę stanowi grań od Kasprowego Wierchu, przez Beskid po Świnicę. Niesamowity widok 😍.



Nie długo musimy czekać, a od strony słowackiej również nadciągają chmury. Jednak tak szybko jak przyszły, tak samo szybko przechodzą i ponownie mamy nieskazitelny widok. Nie nadążamy za tymi zmianami krajobrazu 😁.





Schodzimy ze szczytu Kasprowego Wierchu nieco niżej, do budynku górnej stacji kolejki. Tu zauważamy spore zmiany, obiekt został wyremontowany, pojawiły się nowe sklepy, w tym z oryginalnymi pamiątkami ze szczytu. Spodobały nam się koszulki, które postanowiliśmy sobie kupić dla uczczenia wejścia na 1987 m n.p.m.
Szczyt Kasprowego Wierchu odwiedził 6 czerwca 1997 roku papież Polak Jan Paweł II, który  po mszy świętej odprawionej pod skocznią narciarską w Zakopanem wspominał tu swoje narciarskie zjazdy. Wydarzenie to upamiętnia tablica umieszczona na ścianie budynku.


Po wydłużonej przez zakupy przerwie rozpoczynamy schodzenie. Na początek wędrujemy ku Suchej Przełęczy, skąd żółtym szlakiem rozpoczynamy marsz na Halę Gąsienicową. Wchodzimy w chmury.



Niebawem zaczyna padać deszcz, który z każdym krokiem staje się coraz bardziej intensywny. Podejmujemy decyzję o ubraniu peleryn, w których wędrujemy do samego Schroniska PTTK na Hali Gąsienicowej.









W dość silnie padającym deszczu docieramy do Schroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowej. Wchodzimy do środka na krótki odpoczynek. Przybijamy jeszcze pieczątki w naszych książeczkach GOT i niebawem ruszamy w dalszą część drogi. Deszcz cały czas intensywnie pada, więc musimy ponownie ubrać peleryny. Zmieniamy kolor szlaku na niebieski i rozpoczynamy krótkie wspinanie się na Przełęcz Między Kopami.
Zanim jednak opuściliśmy ostatecznie Dolinę Gąsienicową nagle przestał padać deszcz, chmury momentalnie zaczęły się rozstępować, a zza nich coraz śmielej zaczynało świecić słońce. Dosłownie w ciągu kilku minut krajobraz zmienił się nie do poznania.





Ukazała nam się cała Dolina Gąsienicowa z górującymi nad nią Kasprowym Wierchem, Świnicą, Kościelcem i Małym Kościelcem. Przepiękny widok 😍, według nas jeden z najpiękniejszych widoków w Tatrach!



Ucieszeni wspaniały widokami, które jeszcze dzisiaj było nam dane oglądać dochodzimy do Przełęczy Między Kopami. Stąd mamy do wyboru dwie drogi zejściowe do Kuźnic. Niebieskim szlakiem przez Boczań lub żółtym szlakiem Doliną Jaworzynki. Wybieramy opcję numer dwa i rozpoczynamy schodzenie mając na wprost przed sobą Giewont, który również postanowił wyłonić się zza chmur.



Na Polanie Jaworzyńskiej czekały na nas dwie pasące się sarenki, które z wielką uwagą pozowały do zdjęć 😉.




Doliną Jaworzynki wróciliśmy z powrotem do Kuźnic i dalej na parking. Przejechaliśmy do naszej kwatery w Kościelisku na zasłużony po całodziennej wędrówce w różnej pogodzie odpoczynek.


POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz