Pomysł na całodzienną wycieczkę rowerową.
Dzień dzisiejszy spędzimy na rowerowym siodełku. Przed nami bardzo ambitny plan do zrealizowania. Z Poznania przejedziemy pociągiem do Czempinia. Tam wsiądziemy na rowery, objedziemy okolicę i ruszymy na rowerach w drogę powrotną. Czy uda nam się wrócić do domu na dwóch kołach, czy jednak wsiądziemy gdzieś po drodze do pociągu? W ciągu dnia się okaże, na ile wystarczy nam sił.
Póki co przyjeżdżamy rowerami na dworzec kolejowy Poznań Główny. Wsiadamy do pociągu relacji Poznań - Wrocław, którym tuż przed godziną 9 ruszamy w drogę do Czempinia. To jakieś nieco ponad 30 kilometrów, czyli około pół godziny w pociągu.
CZEMPIŃ
Na miejsce dojeżdżamy zgodnie z planem. Ruszamy na krótki objazd po mieście.
Z dworca kolejowego w Czempiniu kierujemy się wzdłuż głównej drogi wojewódzkiej numer 310 w kierunku wschodnim. Po lewej mijamy neoromański Kościół św. Michała Archanioła z końca XIX wieku. Drzwi do świątyni są otwarte, zaglądamy więc do jej wnętrza.
We wschodniej części Czempinia, którą dawniej stanowiła wieś Borówko Stare, znajduje się barokowy Pałac Szołdrskich. Dojeżdżamy do niego przez otaczający budowlę dawny park pałacowy, dzisiaj miejsce spotkań i relaksu mieszkańców miasta. W parku natrafiamy na instrument muzyczny zwany dudami. Co one tutaj robią?
Gmina Czempiń słynie z kapel dudziarskich i organizowane są tutaj Turnieje Dudziarzy Wielkopolskich.
W parku znajduje się miejsce pamięci przywołujące postać Floriana Marciniaka. Ten urodzony nieopodal Czempinia harcmistrz, więziony przez Gestapo w czasie II wojny światowej w poznańskim forcie VII, zginął w 1944 roku w niemieckim obozie zagłady Gross-Rosen.
Zanim podjedziemy do pałacu, zatrzymujemy się jeszcze przed fasadą Kościoła św. Szymona i Judy Apostołów. Ten zabytkowy obiekt sięgający swoją historią 1782 roku to dawna kaplica pałacowa.
No i w końcu przed nami główna atrakcja parku, czyli Pałac Szołdrskich. Budynek pochodzi z końca XVII wieku, a w latach 1729-1739 został rozbudowany. Niestety teren wokół pałacu jest zamknięty i dziś stanowi on własność prywatną. Możemy więc jedynie z daleka przyjrzeć się jego pięknie zdobionej elewacji, zwieńczonej rzeźbami symbolizującymi cztery kontynenty.
Kierujemy się teraz na rozległe tereny zielone usytuowane wzdłuż przepływającej przez miasto niewielkiej rzeczki Olszynka. Na swojej drodze spotykamy owady - giganty. Tu przypomina nam się, jak wiele lat temu w jednym z poznańskich parków 👉zorganizowano wystawę podobnych rzeźb.
Dojeżdżamy na ulicę Nową, gdzie spotkamy się z niezwykle zasłużonym dla miasta obywatelem. Na początek trafiamy do jego dawnego domu, dziś siedziby przedszkola.
Tuż obok znajduje się dawna fabryka, a przed nią pomnik-ławeczka bohatera, którego przywołujemy. Mowa oczywiście o Antonim Jezierskim, przemysłowcu z przełomu XIX i XX wieku. Początkowo prowadził fabrykę maszyn rolniczych, jednak jego największym osiągnięciem było założenie fabryki tlenu. To bardzo innowacyjne zajęcie jak na tamte czasu, a pozyskiwany tu tlen wykorzystywano między innymi w służbie zdrowia.
Niestety upaństwowione po II wojnie światowej zakłady upadły wraz ze zmianą ustroju politycznego na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Na szczęście całym tym terenem zajęła się Gmina Czempiń, dzięki której obiekt zrewitalizowano i utworzono Centrum Aktywizacji Społecznej Tlenownia. A jak zakład wyglądał w czasach swojej świetności możemy zobaczyć na genialnej tablicy, która zestawia nam czas przeszły z teraźniejszością.
Przy Tlenowni kończymy zwiedzanie Czempinia i ruszamy poznać jego najbliższą okolicę. Na naszym szlaku odwiedzimy kilka pałaców, park krajobrazowy i pewnie wiele innych ciekawostek, które mamy zamiar już niebawem poznać.
Wzdłuż ulicy Kolejowej, równolegle do której poprowadzono wygodną drogę rowerową, jedziemy na południe do miejscowości Słonin. Prowadzi nas kilka kolorów szlaków, a otaczająca zieleń to Park Krajobrazowy im. Dezyderego Chłapowskiego.
W Słoninie skręcamy w lewo i teraz już polnymi drogami jedziemy w kierunku wschodnim do Gorzyc.
GORZYCE
Gorzyce to miejsce urodzenia harcmistrza Floriana Marciniaka, którego znamy już z przypałacowego parku w Czempiniu. Tu również znalazł on swoje upamiętnienie.
Jedziemy dalej. Ponownie zmieniamy kierunek na południowy, oddalając się coraz bardziej od Czempinia. Wśród pól pięknie kwitnącej na biało gryki (aż chce się przywołać słowa poety "Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała. Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała.") i pól wyższej od nas kukurydzy dojeżdżamy do Starego Gołębina.
STARY GOŁĘBIN
Zza pól białej gryki widoczna jest już wieża kościoła w Starym Gołębinie. Jedziemy w jego stronę.
Zatrzymujemy się na chwilę przed drewnianym Kościołem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Niestety ta sięgająca swoją historią XVII wieku świątynia jest zamknięta i nie mamy możliwości zobaczyć jej wnętrza ani poczuć zapachu zabytkowego drewna.
Nieco dalej trafiamy na figury Skrzypka i Dudziarza. Rzeźba również stanowi nawiązanie do odbywających się na terenie Gminy Czempiń, Turniejów Dudziarzy Wielkopolskich.
Rozpoczynamy drogę powrotną do Czempinia. W związku z tym kierujemy się teraz na północ do miejscowości Gorzyczki. Niestety ten fragment trasy prowadzi asfaltową drogą, jednak ruch jest na tyle mały, że samochody nam zbytnio nie przeszkadzają.
GORZYCZKI
Wartym uwagi w Gorzyczkach jest neorenesansowy pałac z XIX wieku ufundowany przez hrabiego Edwarda Potworowskiego dla swojej córki Karoliny. Budynek piękny, jednak należy do Skarbu Państwa i popada obecnie w ruinę. W jego bezpośrednim sąsiedztwie znajduje się olbrzymi platan - ciekawe ile może mieć lat?
Zerkamy jeszcze na pałac od strony parku, do którego prowadzą reprezentacyjne schody. Czas jednak ruszać dalej. Przed nami jeszcze sporo do przejechania.
Wracamy do głównej drogi i jedziemy dalej na północ do Borowa. Tu znajduje się kolejny z wielkopolskich pałaców.
BOROWO
Pałac w Borowie powstał na początku XX wieku dla rodziny von Bernuthów. Widać, że obiekt jest zadbany, gdyż współcześnie gospodaruje nim przedsiębiorstwo zajmujące się hodowlą roślin.
Z Borowa już niedaleko do Czempinia, w którym robimy przerwę obiadową. Zbliża się godzina 16, więc trzeba coś zjeść przed dalszą jazdą.
Posileni ruszamy dalej. Teraz kierujemy się już na Poznań.
IŁÓWIEC
Z obranego szlaku zbaczamy na chwilę w miejscowości Iłówiec. Naszą uwagę przyciągnął szlakowskaz kierujący do pałacu. Niestety możemy go zobaczyć jedynie z daleka, zza płotu. Ta eklektyczna budowla pochodzi z XVIII wieku, a ufundował ją przemysłowiec i rolnik Rolf Lehmann.
KONSTANTYNOWO
Niecałe 2 kilometry dalej zatrzymujemy się ponownie. Teraz na terenie Nadleśnictwa Konstantynowo. W tutejszych lasach zorganizowano Ścieżkę Edukacyjną "Borówkowy szlak", której śladem za chwilę ruszymy. Jak zauważamy, w tym roku przypada 100-lecie Lasów Państwowych, co zostało upamiętnione na głazie.
Na "Borówkowym szlaku" dowiadujemy się wielu ciekawych informacji dotyczących lasów. Jak się niestety okazuje, poza tym, że lasy zapewniają nam całe mnóstwo darów, z których potrafimy korzystamy, my - ludzie nie potrafimy tego często docenić i bardzo te lasy zaśmiecamy i niszczymy.
Z Konstantynowa ruszamy dalej na północ. Przez miejscowości Nowinki, Drużynę i Krosno dojeżdżamy do Mosiny. Równolegle z prawej towarzyszy nam granica Rogalińskiego Parku Krajobrazowego.
Z MOSINY DO POZNANIA
Mosinę poznaliśmy całkiem dobrze 👉w sierpniu 2022 roku. Ale jako, że znajdujemy się tu ponownie, nie możemy oprzeć się pokusie odwiedzenia Eleganta z Mosiny. A po spotkaniu z niewątpliwym symbolem miasta, jedziemy do Puszczykowa na zasłużony odpoczynek.
Aromatyczna kawa i pyszne ciastko - tego nam było trzeba po przejechanych już wielu kilometrach na rowerze. Tym samym zyskaliśmy nowe siły na dalszą jazdę. Postanawiamy się nie poddawać i dojechać do Poznania własnymi siłami, a nie pociągiem.
Z racji późnej już pory, bo zbliża się godzina 20, postanawiamy jechać drogą rowerową poprowadzoną wzdłuż głównej drogi wojewódzkiej numer 430. Choć będzie głośno od samochodów, na pewno bezpieczniej niż poprowadzony wzdłuż Warty piaszczysty i pełen wystających korzeni szlak.
Puszczykowo żegna nas kolorowo, pięknym widokiem na rozlewiska rzeki Warty, nad którymi żółto kwitnie nawłoć. Mijamy Łęczycę, pokonujemy wiadukt nad torami kolejowymi, którymi dziś rano jechaliśmy do Czempinia, osiągając tym samym Luboń. Tu znajduje się Pomnik Siewcy.
Warto przy tej okazji przywołać jego historię, bo jest całkiem ciekawa. Otóż postać Siewcy odlana została z brązu w 1929 roku przez wybitnego rzeźbiarza Marcina Rożka na podstawie gipsowej formy, wykonanej wcześniej na okoliczność Powszechnej Wystawy Krajowej, która w 1929 roku odbywała się w Poznaniu. Gipsowy pomnik był tam reklamą Fabryki Nawozów Chemicznych dr. Romana Maya. Siewcę ustawiono na cokole z piaskowca, tworząc u dołu fontannę i tak stoi po dzień dzisiejszy. Nieco później dołożono medalion przedstawiający twarz dr. Romana Maya, założyciela tutejszej fabryki. Warto jeszcze dodać, że w 1979 roku wykonano kopię pomnika, którą ustawiono w Poznaniu na terenie Akademii Rolniczej, dzisiaj Uniwersytetu Przyrodniczego.
Z Lubonia do Poznania to już przysłowiowy "żabi skok". Pokonując wiadukt nad autostradą A2 dojeżdżamy w końcu do granic miasta, co nie oznacza jednak, że to koniec wycieczki. Musimy pokonać jeszcze całe miasto, bo mieszkamy w jego północnej części.
Nie ma w Poznaniu wygodniejszej drogi na pokonanie miasta rowerem jak Wartostrada, czyli wyasfaltowana droga rowerowa poprowadzona wzdłuż rzeki Warty. By do niej dojechać pokonujemy Las Dębiński, gdzie dostrzegamy pewne zmiany. Pojawiła się tu pszczoła miodna, tylko taka trochę większa, niż te powszechnie znane 😁.
Przez Łęgi Dębińskie dojeżdżamy do wspomnianej już Wartostrady. Nią szybciutko mijamy kolejne mosty, by znaleźć się ostatecznie przy Moście Bolesława Chrobrego. Tuż przed nim, w promieniach zachodzącego słońca, pięknie prezentuje nam się poznańska katedra na Ostrowie Tumskim.
Przy Moście Bolesława Chrobrego zjeżdżamy z Wartostrady, kierując się już bezpośrednio na poznańskie Winogrady. O godzinie 21:30 dojeżdżamy do domu, z nieskrywaną radością zsiadając na dobre z siodełek. Po całym dniu bolą nas już oba pośladki i wszystko wokół nich 🙊. Ale patrząc na licznik, nie możemy się dziwić, że boli. Sami się zaskoczyliśmy wynikiem jaki dzisiaj osiągnęliśmy. Łącznie pokonaliśmy ponad 80 kilometrów! Zasłużyliśmy na solidny odpoczynek.
POZDRAWIAMY☺