poniedziałek, 16 grudnia 2024

Prekolumbijska Chichen Itza (Meksyk)

Chyba najbardziej znane stanowisko archeologiczne w Meksyku.

Za nami pierwsza noc 👉na meksykańskiej ziemi. Niestety dość krótka, bo wczesnym rankiem ruszamy w trasę. Przed nami długa, kilkudniowa podróż do miasta Meksyk - stolicy Meksykańskich Stanów Zjednoczonych, bo tak brzmi oficjalnie nazwa państwa. Oczywiście nie będzie ona prowadzić najkrótszą trasą, gdyż po drodze odwiedzimy wiele ciekawych i niezwykłych miejsc. Na początek opuszczamy stan Quintana Roo i wjeżdżamy do sąsiedniego Jukatanu, którego zwiedzanie zaczynamy od Chichen Itzy. Co ciekawe, przy tej okazji zmieniamy również strefę czasową. Cofając zegarki o godzinę zyskujemy dodatkowy czas 😁.
Na miejsce dojeżdżamy krótko po otwarciu Strefy Archeologicznej Chichen Itza. Jeszcze nie zdążyły rozłożyć się wszystkie kramy z pamiątkami, jeszcze jest sporo miejsc na parkingu, jeszcze nie ma tłumu turystów.


Chichen Itza to prekolumbijskie miasto założone w okresie od IV do VI wieku przez Majów, jeden z ludów indiańskich zamieszkujących tereny południowo - wschodniego Meksyku. Choć współczesne badania archeologiczne dowodzą, że miasto było zamieszkane już w II wieku przed naszą erą, jego największy rozkwit przypadł na wiek X i XI naszej ery. Zajmowało wówczas powierzchnię ponad 25 kilometrów kwadratowych, na których mieszkało około 30 000 ludzi. Niestety już na początku XIII wieku miasto straciło na znaczeniu i niedługo po tym zostało opuszczone. Dlaczego? Ta zagadka pozostaje nierozwiązana po dziś dzień.
Współcześnie, od 1988 roku, Chichen Itza znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.


Zwiedzanie zaczynamy od najważniejszego obiektu, jakim jest Piramida Kukulkana, zwanego również Pierzastym Wężem - jednego z bogów w kulturze Majów. To na niej odbywało się rytualne składanie ofiar z ludzi. Dziś ciężko to sobie wyobrazić, ale Majowie urządzali tu prawdziwą rzeź z wycinaniem bijącego jeszcze serca i obcinaniem głów włącznie.



Piramida wzniesiona została na planie kwadratu o długości boku wynoszącej 55 metrów. Z każdej z czterech stron prowadzą na jej szczyt kamienne schody, gdzie znajduje się świątynia Kukulkana. Całkowita jej wysokość wynosi 30 metrów.


Współczesna nazwa Piramidy Kukulkana to El Castillo, czyli po prostu "zamek". Tak nazwali ją hiszpańscy konkwistadorzy, którzy przybyli do Chichen Itzy w XVI wieku.


Dziś wiemy, że Majowie posiadali ogromną wiedzę z zakresu matematyki, geometrii i astronomii. Posługiwali się systemem "dwudziestkowym", zaczerpniętym od liczby palców u człowieka (10 u rąk i 10 u nóg), a także znali cyfrę "0". Znalazło to swoje odzwierciedlenie również tutaj. Piramida jest swego rodzaju kalendarzem. I tak na przykład 9 poziomów każdej ze ścian rozdzielone schodami daje łącznie 18 poziomów, czyli liczbę miesięcy w kalendarzu Majów. Idąc dalej, suma wszystkich stopni czterech rzędów schodów wynosi 365, czyli tyle, ile dni w roku. Co więcej, na każdej fasadzie znajdują się 52 płaskie kasetony, co odpowiada liczbie tygodni w roku, a także jednemu wiekowi w kalendarzu Majów. I tak pewnie można się doszukiwać jeszcze wielu powiązań. 
Ale jest jeszcze coś znacznie ciekawszego. W czasie równonocy wiosennej i jesiennej na północnej ścianie piramidy można podziwiać niezwykły efekt świetlny. Tylko w tych dwóch dniach w roku słońce pada pod takim kątem, że pojawia się wężowaty cień, który wygląda jak wspinający się (jesienią) lub spełzający (wiosną) po schodach wąż. To oczywiście Kukulkan. Efekt potęgowany jest dodatkowo przez rzeźby głów Pierzastego Węża umieszczone u podstawy piramidy.


Piramida Kukulkana to najważniejszy, ale nie jedyny obiekt na terenie Strefy Archeologicznej Chichen Itza. Składa się na nią około 50 świątyń i innych obiektów. Idziemy zobaczyć kilka z nich.




Przed nami Juego de Pelota, czyli boisko do rytualnej gry w piłkę. Długie na 168 metrów i szerokie na około 70 metrów jest największym tego typu boiskiem w całej Mezoameryce. Gra polegała na odbijaniu biodrem lub udem piłki, którą celowano do kamiennego pierścienia zawieszonego około czterech metrów nad ziemią na murze. Stawką gry często było ludzkie życie. I niekoniecznie zginąć musiał przegrany. Majański bóg Kukulkan wymagał często ofiar ze zwycięzców.





Jedną z takich sytuacji przywołuje relief umieszczony na kamiennej ścianie boiska. Widać na nim kapitana drużyny z odciętą głową, a z jego szyi tryska krew. Są również kapłani z ostrymi nożami w rękach.





Nad boiskiem góruje Świątynia Jaguara, któremu Majowie oddawali wielką cześć. Jako zwierzę nieuchwytne i niedostępne, uznawany był przez nich za duchowego przewodnika, który ułatwiał kontakt między żywymi a zmarłymi.



Jakbyśmy nie wychwalali cywilizacji Majów za ich osiągnięcia i ogromną wiedzę, tak naprawdę byli to wielcy barbarzyńcy. Ich rytualne obrzędy pochłonęły życie niezliczonej liczby istnień ludzkich.
Północną stroną boiska, którą wieńczy tak zwana Świątynia Brodacza, opuszczamy to miejsce, widząc na jego zewnętrznych ścianach wygrzewające się w porannym słońcu iguany.





Podchodzimy do Tzompantli, czyli Platformy Czaszek, kolejnego miejsca ukazującego niezwykłe barbarzyństwo Majów. Ściany zdobią rzędy czaszek oraz wizerunki orłów, które z ludzkich piersi wydzierają serca. To właśnie tu nabijano na pale obcięte głowy ofiar.







A tuż obok Platformy Czaszek rozwinął się stragan z pięknymi i niezwykle kolorowymi pamiątkami z Meksyku.


Przechodzimy do Templo de los Guerreros, czyli Świątyni Wojowników. Tak naprawdę to kolejna piramida która służyła do składania ofiar. Tu również kapłani rozcinali ludzkie piersi, wyciągając wciąż bijąca serca. Po dziś dzień zachowała się na wierzchołku piramidy kamienna postać Chac-Moola, który trzyma na brzuchu płaskie naczynie przeznaczone na serca ofiar.


Tuż obok Świątyni Wojowników znajduje się Zespół Tysiąca Kolumn, czyli Grupo de las Mil Columnas. Tak naprawdę wzniesiono tu 360 kolumn, które podtrzymywały dach tego kompleksu. Było to miejsce zgromadzeń, łączące się dalej z halami targowymi.


Przed nami kolejne stragany i kolejni sprzedawcy pamiątek. Ciężko się na coś zdecydować, bo wszystko takie ładne i takie różnokolorowe.




Są tu również rzeźbione boiska do gry w pelotę, które dają nam wyobrażenie, jak ta gra wyglądała w czasach Majów.



Kolejnym aspektem świadczącym o wysokim rozwoju cywilizacji Majów są drogi. Budowali je z surowca łatwo dostępnego na Półwyspie Jukatan, jakim jest kamień wapienny. Potrafili połączyć w ten sposób oddalone od siebie o dziesiątki kilometrów miasta. Wykorzystanie skały wapiennej spowodowane było nie tylko łatwą dostępnością, ale również jej białą barwą. Podróże między miastami odbywały się najczęściej w nocy, kiedy nie piekło słońce, a temperatury były niższe. Biała droga była nocą widoczna. Co więcej, łatwo było dostrzec na niej jaguary i inne drapieżniki, które mogły stanowić zagrożenie dla ludzi.


Białą drogą dochodzimy do Caracol, czyli Ślimaka. Tak naprawdę była to budowla służąca Majom jako obserwatorium astronomiczne.


Na budynku obserwatorium po dziś dzień zachowało się rzeźbione przedstawienie kolejnego majańskiego boga – Chaca.




Przechodzimy do Kościoła (Iglesias), bo tak nazwano tę czworokątną budowlę z jedną komnatą i z jednymi drzwiami.


To chyba jedna z najpiękniej zdobionych świątyń na terenie Chichen Itza. Jej ściany pokrywają fryzy przywołujące długonosego boga Chaca.



Obok kolejnych świątyń wracamy pod Piramidę Kukulkana. Dopiero teraz dostrzegamy zaletę porannego zwiedzania. Wcześniej była tu zaledwie garstka ludzi, teraz są tłumy.




Tu kończymy zwiedzanie dawnego miasta Majów. Alejką, wzdłuż której rozłożyli się już sprzedawcy pamiątek, opuszczamy Strefę Archeologiczną Chichen Itza. Po drodze wpada mi w oko typowy meksykański kapelusz, znany powszechnie jako sombrero. Po krótkiej negocjacji ceny staje się naszą własnością. Wyobraźnia już mi podpowiada gdzie będzie wisiał w naszym mieszkaniu 😀. Tylko jak my go przywieziemy do Polski 😅?
Tym jednak będziemy się martwić później. Natomiast teraz jedziemy 👉na orzeźwiającą kąpiel do cenoty.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz