wtorek, 17 grudnia 2024

Kolonialne Campeche (Meksyk)

W stolicy stanu Campeche, czyli w drodze z Jukatanu do Chiapas.

Po porannym zwiedzaniu 👉majańskiego Uxmal przyjechaliśmy do położonego nad Zatoką Meksykańską Campeche. Miasto założone zostało w 1540 roku przez hiszpańskich konkwistadorów i dziś jest stolicą stanu o tej samej nazwie. Architektonicznie reprezentuje typowo kolonialną zabudowę. Co więcej, w 1999 roku wpisane zostało na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przez Puerta de Mar, czyli Bramę Morską, umożliwiającą przejście przez wybudowane na przełomie XVII i XVIII wieku mury obronne, które miały strzec miasto przed piratami, wchodzimy na teren zabytkowej części Campeche. 





Podobnie jak w kolonialnej Meridzie, tak i tutaj życie mieszkańców skupia się wokół centralnie położonego placu Parque Principal. Otoczony pięknymi kolorowymi budynkami mocno przypomina nam 👉kubański Trinidad - tylko zdecydowanie bardziej zadbany. I nic w tym dziwnego. Oba miasta reprezentują przecież hiszpański styl kolonialny.


Przy głównym placu znajduje się Catedral de la Concepcion, czyli Katedra Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej o prostej fasadzie i dwóch wysokich wieżach. Budowę kościoła rozpoczął znany już nam z Meridy, hiszpański konkwistador Francisco de Montejo "El Mozo". Idziemy do środka zobaczyć wnętrze świątyni.



Przed nami spacer kolorowymi uliczkami Campeche. Wyruszamy oczywiście z Parque Principal, gdzie mamy potwierdzenie wpisania zabytkowej części miasta na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. 



Oprócz różnokolorowej zabudowy miasta naszą uwagę zwracają... liczniki energii. Umieszczone są na zewnętrznej ścianie budynku.










Dochodzimy do dawnego kościoła jezuickiego pod wezwaniem św. Józefa. Poza pięknie zdobioną fasadą uwagę zwraca jedna z wież. Bardziej przypomina latarnię morską niż kościelną dzwonnicę. I dokładnie tak jest! Campeche od zawsze było miastem portowym. W związku z tym potrzebowało latarni morskiej do nawigowania statków. Wykorzystano w tym celu kościelną wieżę.



Wracamy w kierunku Parque Principal i widocznych w oddali wież katedry.








Spacer z przewodnikiem po kolonialnym mieście zakończony. Mamy teraz trochę czasu wolnego, który postanawiamy wykorzystać na zjedzenie czegoś sytego przed dalszą podróżą. Przy okazji spróbujemy kolejnych potraw kuchni meksykańskiej.


Przy okazji obiadu natrafiamy na bardzo ciekawą roślinę. To helikonia dziobata (Heliconia rostrada), gatunek pochodzący z Ameryki Południowej, chętnie tu uprawiany jako roślina ozdobna.



Po posiłku kierujemy się ku Bramie Morskiej, przez którą opuszczamy zabytkową zabudowę Campeche.




Przez Puerta de Mar wychodzimy na sporych rozmiarów Plac Republiki (Plaza de La Republica). Z tej perspektywy możemy spojrzeć jeszcze raz na potężne mury okalające miasto. Widoczne ponad nimi są tylko wieże katedry. Tu również nie zapomniano o zbliżających się Świętach Bożego Narodzenia.


Ruszamy w długą, bo około 350-kilometrową podróż na południe do położonego w stanie Chiapas stanowiska archeologicznego Palenque. Po około godzinie jazdy naszym oczom ukazuje się pierwsza rzeka, jaką widzimy na Półwyspie Jukatan. To rzeka Champoton, uchodząca w mieście o tej samej nazwie do Zatoki Meksykańskiej.


Próżno szukać na Jukatanie rzek powierzchniowych, bo cała słodka woda skryła się pod ziemią w wapiennych skałach. Dzięki temu powstają cenoty, czyli takie leje krasowe. W jednym z nich mieliśmy okazję 👉wykąpać się wczoraj.
Podczas przejazdu przez położone nad Zatoką Meksykańską miasto Champoton, dostrzegliśmy zza okien autokaru latające pelikany. Kilka z nich udało się nawet uchwycić na fotografii 😀.




Oczywiście tak długi, wielogodzinny przejazd wymaga przerw. Jedną taką mamy w przydrożnym barze, który swym wyglądem bardzo przypomina nam takie typowe dla Ameryki Łacińskiej miejsca. Nawieszane wszędzie dużo różnych bibelotów, jeszcze więcej świętych obrazków... najprawdziwsza Ameryka Łacińska.


Na drogach Meksyku widać kolejne podobieństwo do USA. Wszystkie samochody ciężarowe mają charakterystyczne długie przody. I strasznie hałasują!




Tradycyjnie już do hotelu przyjeżdżamy późnym wieczorem. Idziemy na szybką obiadokolację i czym prędzej do łóżek, by choć trochę się wyspać przed kolejnym ciekawym dniem. A rozpoczniemy go od zwiedzania 👉Palenque, majańskiego miasta położonego pośród lasów deszczowych.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz