sobota, 10 września 2022

Królewski Zamek Bobolice i nie tylko...

Kolejne atrakcje Jury.

JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA 2022 - dzień drugi


BRAMA TWARDOWSKIEGO


Ze 👉"Słońca Jury", jak nazywany jest podczęstochowski Olsztyn, jedziemy dalej na południe w głąb Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Dojeżdżamy do niezwykłej formacji skalnej położonej nieopodal miejscowości Złoty Potok. To wapienny most skalny, będący symbolem doliny rzeki Wiercicy. Zatrzymujemy się na poboczu drogi i podchodzimy kilkadziesiąt metrów w głąb lasu, w kierunku widocznych skał.


Ten skalny most, przepiękne i niesamowite dzieło Matki Natury, zwane jest Bramą Twardowskiego. Taką nazwę nadał skale Zygmunt Krasiński, który w 1857 roku przebywał w rodzinnym dworku w Złotym Potoku. Nawiązał tym samym do legendy o Panu Twardowskim, który uciekając przed diabłem dosiadł koguta. Zwierzę odbiło się wówczas od skały, wybijając w niej dziurę.



Wracamy do samochodu i jedziemy dalej. Kolejna atrakcja czeka na nas w Przewodziszowicach.

STRAŻNICA PRZEWODZISZOWICE


Około 13 kilometrów na północ od Zawiercia, na skraju miejscowości Przewodziszowice znajduje się pozostałość średniowiecznej strażnicy. By się do niej dostać dojeżdżamy ulicą Leśniowską w Przewodziszowicach do końca drogi. Tu mamy parking, na którym możemy bezpiecznie zostawić samochód. Dalej za niebieskimi wskazaniami Szlaku Warowni Jurajskich podchodzimy wąską, asfaltową drogą około kilometra nieco pod górę. Po pokonaniu tego dystansu, po lewej naszej stronie ukazuje się olbrzymia wapienna skała. Na niej widoczne są pozostałości muru.



Nie jest do końca jasne kto wybudował ten warowny obiekt. Przypisuje się to Kazimierzowi Wielkiemu, bo za jego panowania rozwinął się cały system umocnień znany dzisiaj pod nazwą Orle Gniazda, lub Władysławowi Opolczykowi, wspieranemu przez Mikołaja Kornicza, lokalnego rozbójnika i dziedzica Przewodziszowic, zwanego Siestrzeńcem. U stóp strażnicy prawdopodobnie istniało również podzamcze. A jak było na pewno, tego już pewnie się nie dowiemy.
Wracamy na parking i ruszamy w dalszą drogę. Przed nami już nie ruiny, a najprawdziwszy królewski zamek Kazimierza Wielkiego.

ZAMEK W BOBOLICACH


Zanim jednak do niego dojedziemy, zatrzymujemy się na chwilę w Mirowie, by spojrzeć na tutejszy zamek. Znajduje się on na Szlaku Orlich Gniazd. Wybudowany w XIV wieku przez króla Polski Kazimierza Wielkiego, niedawno został sprzedany prywatnemu nabywcy, który stopniowo przywraca jego dawny blask.


Tuż za Mirowem dojeżdżamy do Bobolic, gdzie na północnym skaju miejscowości, na wysokiej, wapiennej skale górującej nad okolicą, znajduje się zamek. Jest on doskonale widoczny już z daleka. Jego historia sięga połowy XIV wieku, kiedy to został wybudowany w latach 1350-1352. Powstał oczywiście za panowania króla Kazimierza Wielkiego, jako jedno z Orlich Gniazd, które miało służyć do obrony Krakowa przed czeskimi wojskami, których natarcia spodziewano się od strony Górnego Śląska. Na przestrzeni wieków zamek popadł jednak w ruinę. Niewątpliwie najbardziej przyczynił się do tego potop szwedzki, kiedy to w 1657 roku zniszczyły go wojska Karola Gustawa. 
Skąd zatem jego piękny, współczesny wygląd? Kilka lat temu zamek został sprzedany prywatnemu właścicielowi, który przywrócił mu dawny blask.


Na dużym parkingu przynależnym do zamku parkujemy samochód. Podchodzimy do kasy i dokonujemy stosownych opłat. A opłaty są dwie. Pierwsza za sam wstęp na tak zwane błonia, czyli teren otaczający zamek. Druga za możliwość wejścia do zamku.


Pokonując zamkowe błonia wspinamy się na wzgórze. Ostatnie przejście to niezwykle malownicza skalna brama, nazwana Bramą Laseckich. Ten niezwykle uroczy ostaniec skalny to oczywiście efekt procesów wietrzenia i erozji. Ponad 100 milionów lat temu woda i wiatr wypłukały luźniejsze fragmenty skały, a jej twardsze elementy stworzyły to, co widzimy dzisiaj. Piękne dzieło Matki Natury 😍. Współczesna nazwa - Brama Laseckich - pochodzi od aktualnych właścicieli bobolickiego zamku.


Przejdźmy zatem przez skalną bramę, która zaprowadzi nas bezpośrednio pod zamek.



Stojąc u stóp zamku stwierdzamy, że to naprawdę niezwykła budowla. A co ciekawe, została odbudowana staraniem jedynie jego nowych właścicieli. I zamiast dziękować, że królewski zamek ponownie lśni, historycy sprzeczają się co do aktualnego wyglądu budowli. Wielu twierdzi, że to współczesna wizja projektanta, która z oryginałem nie ma nic wspólnego.



Wchodzimy do zamku, gdzie udostępnione do zwiedzania mamy Salę Myśliwską, Salę Rycerską i usytuowaną najwyżej kaplicę.




Na początek Sala Myśliwska.





Kolejna jest Sala Rycerska, gdzie podziwiamy przepiękne dzieła snycerskiego rzemiosła.




A oto pierwszy właściciel i budowniczy bobolickiego zamku. Król Polski Kazimierz III Wielki, syn Władysława I Łokietka.


Zgodnie z planem przechodzimy jeszcze do kaplicy.


Na koniec wychodzimy na taras widokowy, skąd możemy obejrzeć nie tylko zamkowe mury, jak wtapiają się w wapienną skałę, tworząc spójną całość, ale również spojrzeć na błonia i prześliczną skalną bramę. Z tej strony nie wygląda ona jednak tak atrakcyjnie.



Opuszczamy zamkowe mury. Ponownie przechodząc przez Bramę Laseckich i pokonując zielone błonia wracamy na parking do samochodu.





Jedziemy do miejscowości Hucisko, gdzie mamy zarezerwowaną kwaterę na dzisiejszą noc. Tu również znajduje się restauracja, w której kończymy dzień na ciepłej obiadokolacji.


Jutro poznamy kolejne, ciekawe 👉"twory" Jury Krakowsko-Częstochowskiej, których historia sięga milionów lat wstecz. A tymczasem mówimy dobranoc 😴.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz