środa, 14 września 2022

Ojcowski Park Narodowy - dzień drugi

Na północ od Ojcowa.

JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA 2022 - dzień szósty


Drugi dzień naszych wędrówek po Ojcowskim Parku Narodowym. Granice parku przekroczyliśmy w poniedziałek pod 👉Maczugą Herkulesa. Wczoraj poznaliśmy wspaniałe i malownicze rejony 👉na południe od wsi Ojców. Dzisiaj, kontynuując wędrówkę szlakiem wzdłuż Doliny Prądnika, udamy się w północne rejony parku. 
W tym celu jedziemy z Wielkiej Wsi, gdzie nocujemy, do usytuowanego nieco na północ od Ojcowa Zazamcza. Samochód parkujemy na niewielkim terenie wzdłuż głównej drogi. Ciekawie realizowana jest tu opłata za możliwość postoju. Po telefonicznym kontakcie z właścicielem i podaniu numerów rejestracyjnych pojazdu, należy dokonać opłaty poprzez system płatności mobilnych Blik lub wrzucić gotówkę do umieszczonej na parkingu skrzynki. Zdecydowaliśmy się na to miejsce tylko i wyłącznie ze względu na cenę. Tu całodzienna opłata wynosi tyle, co 2,5 godziny stania na parkingu należącym do Ojcowskiego Parku Narodowego. Płacimy i ruszamy na szlak. Rozpoczynamy od podejścia do dobrze już nam znanej Kaplicy na Wodzie. I to nam się opłaciło 😀. W odróżnieniu od dnia wczorajszego, dzisiaj jest ona otwarta i choć wejście do środka uniemożliwia krata, wnętrza można obejrzeć.


Kaplica na Wodzie jest współcześnie czynną świątynią pod wezwaniem św. Józefa Robotnika. Dawniej znajdowały się tu łazienki zdrojowe "Goplana". Kaplicę wybudowano w 1901 roku. Z faktem jej powstania związana jest ciekawa historia. Otóż obowiązywał wówczas carski zakaz budowania na ojcowskich ziemiach. By go ominąć postawiono kaplicę na... wodzie 😁. 
Budowla swym wyglądem i wyposażeniem reprezentuje styl zwany szwajcarsko-ojcowskim. Do alpejskich klimatów nawiązuje niewątpliwie wieżyczka. Natomiast wnętrze wykonano bardziej w stylu zakopiańskim, co najbardziej widoczne jest na ołtarzach. Ich zwieńczenia stanowią nawiązanie do szczytów chłopskich chałup.



Nieopodal kaplicy, tuż za zakrętem drogi okalającej skały zwane Prałatkami, znajduje się wykuta w skale grota. By do niej dojść trzeba pokonać niewielki mostek nad Prądnikiem. Wewnątrz znajduje się figura Matki Bożej Niepokalanej. To na pamiątkę 150 rocznicy objawień z Lourdes, które miały miejsce w 1858 roku.



By nie iść dalej ruchliwą drogą, którą i tak już pokonaliśmy raz podchodząc do kaplicy, odbijamy na czerwony Szlak Orlich Gniazd, któremu towarzyszy niebieski Szlak Warowni Jurajskich. Zgodnie z ich wskazaniami wchodzimy do lasu. Najpierw wspinamy się, a następnie schodzimy z powrotem do drogi. Tu na chwilę zostawiamy czerwone i niebieskie znaki za plecami, podchodząc do ulicy Ojcowskiej. Przed nami stary dom z błękitnymi ścianami. To jeden z ostatnich przykładów dawnej zabudowy Ojcowa. Dziś takich chałup już praktycznie nie ma.


Dosłownie kilka kroków za błękitnym domem dochodzimy do granicy Ojcowa. Przed nami miasto Skała. Tuż za tablicą z nazwą miejscowości osiągamy usytuowany po prawej budynek dawnego młyna. Pochodzi z XIX wieku, jednak nie jest to pierwszy taki obiekt w tym miejscu. Pierwsze pamiętały czasy Jagiellonów, a to przecież końcówka XIV wieku.


No i ponownie nie uśmiecha nam się wędrówka asfaltem. Zwłaszcza, że co jakiś czas mijają nas pędzące samochody. Wracamy tam, gdzie opuściliśmy szlaki. I dalej zgodnie z ich wskazaniami sympatycznie przez las dochodzimy... z powrotem do drogi 😂. Teraz już musimy iść po asfalcie. Tak prowadzą nawet szlaki.



Mijamy kolejne budynki, które dawniej pełniły rolę młynów, by dojść do krzyżówki z drogą wojewódzką numer 773. Wszystkie spotkane młyny napędzane były wodami Prądnika. Dzisiaj nie stanowią wielkiej atrakcji. Dzięki nim jednak ten odcinek Doliny Prądnika zwany jest również Doliną Młynów.
Skręcamy w lewo, bo tak dalej prowadzą nas szlaki. Wokół sporo wysokich ostańców skalnych. Po około 200 metrach odbijamy w prawo, w las. Przed nami trochę wspinania. Idziemy do niewielkiego przysiółka Grodzisko.


Skoro wchodzimy coraz wyżej, to spodziewamy się widoków. I nie mylimy się. Osiągamy punkt widokowy, z którego możemy spojrzeć na mijane wcześniej ostańce. Zwą je Pochylcami.


Z tarasu widokowego droga jest już łatwiejsza. Szybko dochodzimy do XVII-wiecznego Kościoła Najświętszej Maryi Panny i Świętego Józefa Rzemieślnika.


Choć kościół wybudowany został w stylu barokowym, odnajdziemy tu również nawiązania do epok wcześniejszych. I tak na przykład prostokątna bryła nawy głównej reprezentuje styl romański. Natomiast wewnątrz nawy wykonano sklepienie kolebkowe pokryte dekoracjami kasetonowymi, co z kolei stanowi nawiązanie do renesansu.



Przysiółek Grodzisko związany jest z kultem błogosławionej Salomei. Była ona siostrą Bolesława Wstydliwego, która po śmierci męża została zakonnicą w znajdującym się tutaj klasztorze klarysek. Był wówczas XIII wiek. Na początku XIV wieku, za panowania Władysława Łokietka, siostry opuściły Grodzisko na rzecz Krakowa. Przypomniano sobie o przysiółku dopiero w XVII wieku, kiedy to Salomea została błogosławioną Kościoła katolickiego. Na miejscu dawnego klasztoru postanowiono wówczas wybudować świątynię, którą widzimy tu dzisiaj. Powstały również kaplice w kształcie grot oraz budynek pustelni. 
Bezpośrednie nawiązanie do historii Grodziska i samej błogosławionej Salomei prezentują również figury umieszczone na murze, a także stojąca centralnie kolumna z rzeźbą św. Klary, współzałożycielki zakonu klarysek. Dawniej stała tu kolumna z błogosławioną Salomeą, jednak została zniszczona przez wiatr.


I tak możemy wyróżnić kolejno brata Salomei, księcia Bolesława Wstydliwego oraz założyciela wczesnośredniowiecznej osady na Grodzisku, księcia Henryka Brodatego oraz jego żonę Jadwigę.


Na murze za kościołem trafiamy na kolejne dwie figury. To z kolei Koloman Halicki, mąż Salomei, po śmierci którego wstąpiła do klasztoru oraz święta Kinga, żona Bolesława Wstydliwego, czyli jak powiedzielibyśmy dzisiaj, bratowa Salomei.


Oprócz figur na murze, naszą uwagę przyciąga inna bardzo nietypowa rzeźba. Pomiędzy kościołem, a grotami stoi kamienny słoń dźwigający wysoką kolumnę na grzbiecie. Obelisk powstał w 1687 roku na cześć zwycięstwa Jana II Sobieskiego pod Wiedniem i kojarzony jest z bardzo podobną rzeźbą z rzymskiego Piazza della Minerva.



Tuż za kamiennym słoniem znajdują się wspomniane już groty. To trzy kaplice, które poświęcono kolejno św. Marii Magdalenie - ta najbardziej po lewej stronie, Zaśnięciu Matki Boskiej - kaplica pośrodku oraz św. Janowi Chrzcicielowi - ostatnia z prawej strony.


Dawny klasztor klarysek na wzgórzu Grodzisko to również ciekawy punkt widokowy na Dolinę Prądnika. Wśród bujnej jeszcze o tej porze roku zieleni wyraźnie widoczna jest droga wojewódzka numer 773, wzdłuż której wije się rzeka Prądnik. A gdzieś tam w oddali, niewidoczny stąd, Zamek Pieskowa Skała i słynna Maczuga Herkulesa.


Po kilku kamiennych, mocno rozpadających się już stopniach schodów, schodzimy w dół do Pustelni błogosławionej Salomei. Jest szczelnie zamknięta, do wnętrza udaje nam się zajrzeć jedynie przez niewielki wizjer w drzwiach.



Wracamy do słonia i kościoła, i dalej dobrze znaną już nam drogą z powrotem do Ojcowa. W wędrówce nieustannie towarzyszą nam wody Prądnika. Cały czas brudne po ostatnich opadach, bardziej przypominają strumień cappuccino niż rzekę.



Wracamy główną drogą. Nie będziemy się już wspinać po okolicznych wzniesieniach, tak jak prowadzą szlaki. Zostawiamy z tyłu tablicę z napisem "Skała", a witamy się z tablicą "Ojców". Stąd już bardzo blisko na parking, gdzie zostawiliśmy rano samochód.



Dzień jeszcze długi, jest dopiero kilka minut po godzinie 13. To za szybko, by wracać do pokoju i siedzieć w przysłowiowych czterech ścianach. Choć psuje się pogoda i zanosi się na deszcz, postanawiamy odwiedzić kolejną podczas tego wyjazdu jaskinię. Ta jednak będzie wyjątkowa. A przy okazji nie zmokniemy, jak zacznie padać. Jedziemy do 👉Jaskini Wierzchowskiej Górnej.

POZDRAWIAMY