Przekraczamy granicę Ojcowskiego Parku Narodowego.
JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA 2022 - dzień czwarty
Z 👉piasków pustyni kierujemy się na południowy wschód. Jedziemy do Ojcowskiego Parku Narodowego. Tam spędzimy najbliższe dni. Zanim jednak park, zbaczamy nieco z naszej trasy, by trafić do miejscowości Rabsztyn. Tu na Wzgórzu Rabsztyńskim o wysokości 427,5 metra nad poziomem morza znajduje się wspaniały Zamek Rabsztyn zaliczany do Orlich Gniazd. Podobnie jak wszystkie warownie na tym szlaku, ta również miała za zadanie chronić polskie ziemie przed wrogimi czeskimi wojskami. Nie jest do końca znana data powstania zamku, jednak jego budowę przypisuje się królowi Kazimierzowi Wielkiemu. Chcieliśmy udać się na zwiedzanie tych malowniczych ruin, jednak dzisiaj poniedziałek i obiekt jest zamknięty 😕. Musimy zadowolić się jego zewnętrznym widokiem.
Nasza dalsza trasa prowadzi drogą wojewódzką numer 773. Ten niezwykle malowniczy szlak, wiodący doliną rzeki Prądnik, doprowadza nas do północnych granic Ojcowskiego Parku Narodowego. Dojeżdżamy do Zamku Pieskowa Skała i Maczugi Herkulesa.
Samochód parkujemy dosłownie na przeciwko Maczugi Herkulesa. Znajduje się tu niewielki parking należący do Ojcowskiego Parku Narodowego. Stąd rozpoczynamy popołudniową wędrówkę. Na początek przechodzimy ostrożnie na drugą stronę drogi, by wejść w granice chronionego obszaru.
Ojcowski Park Narodowy jest najmniejszym polskim parkiem narodowym. Jego powierzchnia wynosi zaledwie nieco ponad 21 kilometrów kwadratowych. Na tym niewielkim obszarze możemy jednak spotkać całe mnóstwo niezwykle pięknych dzieł Matki Natury. I to właśnie na nich skupimy się przez najbliższe dwa dni.
Na początek podchodzimy pod Maczugę Herkulesa. To niewątpliwie najbardziej znany ostaniec skalny na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Chyba nie ma w Polsce osoby, która by o nim nie słyszała. Tymczasem to po prostu jedna z wielu jurajskich wapiennych skał, choć trzeba przyznać, że niezwykle imponująca. Jej wysokość wynosi 25 metrów i co ciekawe, jej obwód rozszerza się ku górze. Stąd skojarzenia z maczugą. Aż niewiarygodne, że stoi tak stabilnie. Dawniej można było wspinać się na szczyt skały. Pierwszy dokonał tego Leon Witek w 1933 roku. Pamiątką jego wyczynu jest żelazny krzyż umieszczony na jej szczycie. Niestety z dołu niezbyt widoczny. Na szczęście współcześnie chronimy ten jedyny w swoim rodzaju ostaniec i wspinaczka jest zabroniona.
A jak to w ogóle możliwe, żeby powstało takie cudo? Poza oczywiście historiami z legend, które przywołują choćby znanego już nam 👉Pana Twardowskiego i jego zakład z diabłem (Twardowski polecił diabłu ustawienie skały w Dolinie Prądnika cieńszym końcem do dołu, co jak widać mu się udało), aktualny wygląd Maczugi zawdzięczamy działalności wody, mrozu i wiatru. Wszystkie te czynniki wyeliminowały słabsze fragmenty wapiennej skały, pozostawiając to, co dzisiaj widzimy. Erozja trwa nadal i kto wie czy w przyszłości Maczuga Herkulesa będzie nadal kojarzyła się nam z bronią rzymskiego herosa.
Spod Maczugi Herkulesa widoczny jest już Zamek Pieskowa Skała. To kolejny bardzo znany obiekt Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Chodźmy zatem w jego stronę.
Na zamek podchodzimy od jego południowej strony. Stąd doskonale widoczne są umocnienia bastionowe, które dobudowano w XVII wieku. Stanowiły dodatkowy pas umocnień wokół właściwego zamku.
Zamek Pieskowa Skała jest najlepiej zachowaną warownią na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Pierwsze wzmianki o obronnej budowli, wówczas jeszcze drewnianej, pochodzą z 1315 roku. To czasy Władysława I Łokietka. Dopiero jego syn Kazimierz III Wielki postawił murowaną twierdzę na szczycie tego wapiennego wzgórza. Nie bez przyczyny mówi się o tym królu, że zastał Polskę drewnianą, zostawił murowaną. Ma to swoje potwierdzenie choćby tutaj. Zamek należał do obronnej sieci Orlich Gniazd, dzisiaj będąc chlubą Szlaku Orlich Gniazd. Oczywiście miał w swojej historii słabsze momenty, jak choćby okres potopu szwedzkiego i zniszczenia dokonane przez wojska Karola Gustawa, jednak zawsze doczekał się odbudowy.
Tuż pod murami zamku, od jego południowej strony, natrafiamy na mogiłę. Upamiętnia Powstańców Polskich z 1863 roku. Data ta przywołuje oczywiście Powstanie Styczniowe.
Podążając ścieżką położoną u stóp zamku dochodzimy do ulicy Prądnickiej. To droga, którą przyjechaliśmy. Tu znajduje się kolejny parking Ojcowskiego Parku Narodowego, na którym naszą uwagę przyciąga figura św. Jana Nepomucena. Pomniki tego orędownika podczas powodzi często spotyka się w pobliżu rzek i strumieni. I tu nie jest inaczej, bo przecież dołem płyną wody Prądnika. Co ciekawe, święty nie został umieszczony na kolumnie ani żadnym słupie, a na jednym z ostańców skalnych.
Podejdźmy pod zamek. Aby jednak tam się dostać trzeba pokonać sporo schodów. Trud zostaje szybko wynagrodzony, gdy stajemy u stóp zamku. Wysokie mury z licznymi wieżyczkami, zdobione herbami i maszkaronami to XVII-wieczna bastionowa dobudowa. A za nią już właściwe mury zamku.
Przez kamienną bramę wchodzimy na dziedziniec. Niestety trwa tu remont i nie mamy ładnego widoku na zamkowe mury. Za to pięknie prezentuje się usytuowany nieco niżej ogród.
Przejście przez kolejną bramę doprowadza nas na dziedziniec arkadowy. Jest on efektem przebudowy, jaka dokonała się pod koniec XVI wieku. Wówczas z gotyckiego zamku stał się on renesansową rezydencją. Możemy pospacerować po kolejnych piętrach, jednak na wystawy już nie wejdziemy. Przyjechaliśmy zbyt późno. A oglądać możemy tu eksponaty Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu, których Pieskowa Skała jest Oddziałem.
Opuszczamy zamek. Podchodzimy do sklepiku, który znajduje się w XVII-wiecznych bastionowych murach. Tu nie tylko możemy kupić pamiątki, ale również wejść na najwyższą kondygnację, gdzie oprócz kawiarni, znajduje się również taras widokowy. Teraz z nieco wyższego poziomu możemy spojrzeć na piękną warownię i jej ogród.
Niestety nie widzimy Maczugi Herkulesa, którą zasłaniają mocno rozrośnięte drzewa. Wizytę na Zamku Pieskowa Skała kończymy w lokalnej kawiarni. Przysłowiowym rzutem na taśmę udaje nam się zamówić kawę i słodkie co nieco do niej.
To było naprawdę smaczne 😋. Opuszczamy zamkowe mury. Niemal tuż za nami zamyka się główna brama wejściowa. Nie pozostaje już nic innego jak zejść z powrotem na parking do Doliny Prądnika i ruszyć w dalszą drogę. Na koniec spoglądamy jeszcze na Maczugę Herkulesa z Zamkiem Pieskowa Skała w tle. Teraz dodatkowo pięknie oświetlonych promieniami zachodzącego już powoli słońca.
To był pełen atrakcji i wreszcie słoneczny dzień. Cieszymy się, że spędziliśmy go w tak pięknych okolicznościach przyrody. Kierujemy się teraz do miejscowości Wielka Wieś, gdzie mamy zarezerwowaną kwaterę na najbliższe trzy noce. Po drodze zatrzymujemy się tylko na szybkie zakupy. A co będziemy robić jutro? Mamy w planie poznać kolejne 👉cuda Ojcowskiego Parku Narodowego.
POZDRAWIAMY☺