Czas na bliższe poznanie Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA 2022 - dzień pierwszy i drugi
W czwartek wieczorem wróciliśmy do domu 👉z objazdu po Kaszubach. W piątek, czyli wczoraj przepakowaliśmy walizki i wczesnym popołudniem wyruszyliśmy w dalszą drogę. Tym razem na południe Polski. Drugi tydzień naszych wakacji spędzimy na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Piękna Juro przybywamy!
PIĄTEK - 09 września 2022 r.
Niestety przejazd zajmuje nam więcej czasu niż się spodziewaliśmy. Zator na autostradzie A1 spowodowany budową wiaduktu i zwężeniem do jednego pasa ruchu w obie strony, a w efekcie kilkukilometrowy korek, w którym utknęliśmy, spowodował, iż do Olsztyna nieopodal Częstochowy docieramy o zmroku. Spędzimy tu tylko dzisiejszą noc, więc wypakowujemy jedynie co niezbędne do przetrwania i nie tracąc czasu udajemy się na wieczorny spacer po tym jurajskim miasteczku. Mobilizuje nas fakt, że na jutro zapowiadana jest fatalna pogoda. Cały dzień ma padać intensywny deszcz 😥. Mamy jednak wielką nadzieję, że te prognozy się nie sprawdzą. A jak będzie naprawdę, tego dowiemy się dopiero jutro.
W związku z tym jeszcze dzisiejszego wieczoru kierujemy się na górujący nad Olsztynem zamek. To jeden z symboli Szlaku Orlich Gniazd, uważanego za turystyczną atrakcję regionu. Prowadzi przez wiele jurajskich zamków i warowni usytuowanych malowniczo na wzniesieniach, na obszarze między Krakowem a Częstochową. Kilka z nich mamy w planie zdobyć w czasie najbliższych dni.
A czym tak w ogóle są Orle Gniazda? Tak przyjęło się określać cały ciąg średniowiecznych zamków wybudowanych za panowania króla Kazimierza Wielkiego na trudno dostępnych wapiennych skałach Jury Krakowsko - Częstochowskiej. Miały one za zadanie chronić Kraków przed najazdem czeskich wojsk, które od strony Górnego Śląska zagrażały ówczesnemu Królestwu Polskiemu. Co ciekawe i pewnie niewielu o tym wie, że 👉Zamek na Wawelu w Krakowie również należy do Orlich Gniazd. To najbardziej na południe usytuowana warownia spośród wszystkich na tym ponad 160-kilometrowym szlaku.
Tymczasem dochodzimy do centrum Olsztyna na rynek. Naszą uwagę przyciąga podświetlona makieta prezentująca tutejszy zamek. Tak zapewne kiedyś wyglądał.
Niestety w formie widzianej na makiecie zamek nie przetrwał. To co dzisiaj możemy zobaczyć, to jedynie ruiny, które są efektem wielu późniejszych wojen. Z dawnej świetności zachowały się tylko dwie wieże, okrągła i kwadratowa oraz fragmenty murów budynków mieszkalnych. Nie zmienia to faktu, że zamek prezentuje się bardzo malowniczo. A sztuczne światło oświetlające go po zmroku tworzy niezwykłą aurę tajemniczości.
Nawet nie wiemy kiedy minęła godzina 21, czas wracać do naszej kwatery. Trzeba zregenerować siły po długim dniu, by móc w pełni korzystać z atrakcji dnia jutrzejszego. W drodze powrotnej trafiamy na "Owcę na rowerze" oraz "Przytulię olsztyńską".
Pierwsza rzeźba nawiązuje do tradycji wypasania owiec na olsztyńskich wzgórzach oraz do coraz bardziej popularnej w regionie turystyki rowerowej.
Druga natomiast, przedstawiająca kobietę tkającą obraz, poprzez nazwę stanowi nawiązanie do rośliny - przytulii krakowskiej, endemitu rosnącego jedynie na okolicznych wzgórzach.
Ciekawą architekturę prezentuje również usytuowany na rynku budynek Gminnego Ośrodka Kultury i Informacji Turystycznej. Wracamy na nocleg. Ciąg dalszy poznawania Olsztyna w sobotę.
SOBOTA - 10 września 2022 r.
Niestety sobotni poranek przyniósł duże zachmurzenie. Mamy tylko nadzieję, że się nie rozpada. Idziemy na śniadanie (dzisiaj mamy tak wygodnie, że śniadanie czeka na nas 😃), po którym postanawiamy ruszyć na dalsze zwiedzanie Olsztyna. Dochodzimy do rynku, kiedy to zaczyna kropić deszcz. Z każdą minutą staje się coraz bardziej intensywny. Cóż... robimy odwrót i zmieniamy kolejność działań. Najpierw się spakujemy, a w między czasie może przestanie padać i będziemy mogli kontynuować naszą wędrówkę.
Spakowaliśmy się, jeszcze chwilę poleżeliśmy, bo co tu robić innego 😆, a deszcz w między czasie faktycznie przestał padać. Opuszczamy pokój, samochód możemy jeszcze zostawić na posesji i ruszamy na dalsze spotkanie z Olsztynem. Teraz, za dnia, dostrzegamy liczne ślady po muszlach, które możemy zobaczyć na przykład na kamiennych ogrodzeniach domostw. To charakterystyczne dla okresu geologicznego jury i kredy amonity (głowonogi), które na trwałe wpisały się w krajobraz Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Pewnie jeszcze nie jeden raz je spotkamy.
Idziemy ulicą Kazimierza Kühna w kierunku południowym. Dochodzimy do parkingu, za którym widoczna jest już w oddali Góra Biakło. To wzgórze ostańcowe zbudowane z wapieni z okresu jurajskiego. Generalnie cała Wyżyna Krakowsko-Częstochowska stanowi w większości pozostałość po drugim okresie ery mezozoicznej, czyli jurze. Wówczas na całym obszarze znajdowało się dno ciepłego morza, w którym żyły sobie na przykład widziane wcześniej amonity. Ich martwe szkielety opadły na dno tworząc skałę. A to co widzimy współcześnie, to efekt kolejnych 200 milionów lat wykształcania się wapiennych ostańców.
Wróćmy jednak do Góry Biakło. Z racji swego wyglądu, przypominającego tatrzański Giewont, nazywana bywa "Małym Giewontem". Co więcej, na szczycie znajduje się krzyż, który tym bardziej łączy skojarzenia z Tatrami.
Góra Biakło należy do grupy Skał Olsztyńskich i jest doskonałym punktem wspinaczkowym. My jednak wybieramy bardziej tradycyjną metodę dostania się na szczyt.
Zdobywamy wysoką na 361 metrów nad poziomem morza Górę Biakło. Piękne widoki się stąd rozpościerają. Po północnej stronie widoczny jest olsztyński zamek. Nieco bliżej szczyt Góry Lipówki, gdzie za chwilę się udamy.
Już teraz jednogłośnie stwierdzamy, że niezwykle malowniczy i uroczy jest teren Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Szkoda tylko, że nie mamy słońca. Wówczas byłoby jeszcze piękniej. Ruszamy w kierunku północnym, ku zamkowi.
Znajdujemy się teraz pomiędzy Górą Biakło, a Górą Lipówki. Przed nami wyłaniają się ostańce na szczycie tej drugiej. Natomiast za nami coraz mniejszy staje się krzyż na szczycie tej pierwszej.
Ponownie krótkie wspinanie się i szybko osiągamy wysokość 351 metrów nad poziomem morza. A to oznacza, że zdobywamy szczyt Góry Lipówki. To kolejne ostańcowe wzniesienie będące niesamowitym punktem widokowym. Teraz znajdujemy się znacznie bliżej zamku i całej Góry Zamkowej o wysokości 350 metrów nad poziomem morza, na którą wspięliśmy się wczoraj wieczorem. A u jej podnóża malowniczo rozrzucone zabudowania samego Olsztyna.
Odwróćmy jeszcze wzrok, by spojrzeć na odległą już Górę Biakło. Na tle jasnego nieba nadal widoczny jest krzyż. Z tej perspektywy doskonale widać jej stromą zachodnią ścianę, która jest rajem dla wspinaczy.
Jednak nie tylko widoki są pasjonujące na Górze Lipówki. Naszą uwagę zwracają również niezwykłe formy rzeźby krasowej i piękna, różnokolorowa flora, jaka zadomowiła się w tych warunkach. Najbardziej uwagę przyciągają popularne tutaj rojniki pospolite. Pięknie teraz wybarwione na czerwono.
Schodzimy z Góry Lipówki do centrum Olsztyna. Znanymi już nam ścieżkami koło "Przytulii olsztyńskiej" podchodzimy pod Górę Zamkową.
I to koniec naszej wędrówki po Olsztynie i otaczających go wzgórzach ostańcowych. Mijamy znaną już "Owcę na rowerze" i wracamy do naszej kwatery. Ale nie na odpoczynek, a po samochód, który zostawiliśmy na posesji. Pięknym widokiem z drogi krajowej numer 46 na górujący nad miastem zamek, żegnamy się z Olsztynem. Przed nami jeszcze wiele atrakcji Jury. Ta wycieczka dopiero się zaczyna 😁.
Kierujemy się 👉dalej na południe w głąb Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd, i jednocześnie w głąb Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
POZDRAWIAMY☺