W piaskach pustyni... tylko wielbłądów brakuje 😉.
JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHOWSKA 2022 - dzień czwarty
Po nocy spędzonej pośrodku zieleni drzew, gdzie nawet najmniejszy odgłos cywilizacji nie zakłócił nam odpoczynku, wyruszamy na kolejny dzień przygód w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Przed nami kolejne niezwykłe miejsce. Tym razem nie będą to jednak skały ani zamki, a najprawdziwsza pustynia.
Z Borka, bo tu mieściła się nasza ostoja ciszy i spokoju, przejeżdżamy w kierunku wschodnim, w okolice wsi Chechło. To właśnie pomiędzy tą miejscowością, a Kluczami i Błędowem, należącym dzisiaj do Dąbrowy Górniczej, znajduje się polska Sahara, czyli Pustynia Błędowska. Leży na obszarze Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd, dodatkowo objęta została ochroną w ramach Obszaru Natura 2000 "Pustynia Błędowska". Dosłownie na chwilę odwiedziliśmy ją już podczas powrotu z Krakowa 👉w sierpniu 2014 roku, a dzisiaj zamierzamy spędzić tu znacznie więcej czasu.
Na południe od miejscowości Chechło znajduje się punkt widokowy Dąbrówka i to właśnie on jest naszym pierwszym celem. Wchodzimy na taras widokowy, skąd możemy spojrzeć na morze piasku.
Pustynia Błędowska jest pamiątką po ostatnim zlodowaceniu, które na terenie dzisiejszej Polski zakończyło się nieco ponad 10 tysięcy lat temu. Wówczas w naturalnych obniżeniach terenu topniejące lodowce pozostawiły ogromne ilości materiału piaszczystego. Przez kolejne wieki pustynia zarastała, aż powstał na niej las. Dopiero w wieku XIII, w wyniku odkrycia w okolicy złóż srebra i ołowiu, rozpoczęto karczowanie lasów, odkrywając ponownie piaskowe wydmy. W wyniku takiej działalności człowieka powstały olbrzymie obszary lotnych piasków. Sytuacja ponownie zaczęła się zmieniać w połowie XX wieku. Okoliczne kopalnie zakończyły eksploatację złóż, a poziom wód gruntowych ustabilizował się. W efekcie pustynia zaczęła ponownie zarastać. I taki stan obserwujemy współcześnie.
Dzisiaj teren Pustyni Błędowskiej podzielony jest na dwa obszary, rozdzielone rzeką Białą Przemszą, wzdłuż której widoczny jest wyraźny pas zieleni. Całość ma około 33 kilometrów kwadratowych powierzchni. Niemal całą północną część pustyni zajmuje wojsko. Zorganizowano tam Poligon Wojskowy "Pustynia Błędowska". Tym samym dla turystyki dostępny pozostał jedynie fragment południowy. Rozglądamy się zatem jedynie po wojskowej części tego największego w Polsce obszaru lotnych piasków i jedziemy tam, gdzie będziemy mogli poczuć piasek pod stopami.
Przejeżdżamy na południowy kraniec Pustyni Błędowskiej. Nieco na zachód od miejscowości Klucze znajduje się ciekawe miejsce, zwane Różą Wiatrów. Około 300 metrów przed nim zlokalizowany jest duży parking, na którym zostawiamy samochód. Dalej można dojść już tylko pieszo, ewentualnie rowerem.
Róża Wiatrów to kolejny taras widokowy z szeroką panoramą pustyni. Duża, drewniana konstrukcja mocno kojarzy nam się z tropikalnymi plażami. Dzisiaj nawet pogoda słoneczna, choć wieje dość chłodny wiatr. Piasek jest, tylko morza jakoś nie widać 😆.
Róża Wiatrów to jednak nie tylko widoki. To również swego rodzaju centrum edukacyjne o pustyni. Na umieszczonych wokół tablicach możemy zapoznać się z wieloma informacjami i ciekawostkami dotyczącymi Pustyni Błędowskiej. I tak czytamy o historii jej powstania, tej prawdziwej, jak i o krążących legendach. Dowiadujemy się skąd wzięła swoją nazwę, jak stała się częścią codziennego życia okolicznych mieszkańców. Nawet nie przypuszczaliśmy, że była świadkiem startu pierwszej polskiej rakiety meteorologicznej. Czytamy, że piasek nie jest również miejscem pozbawionym życia. O jego mieszkańcach, zarówno tych roślinnych, jak i zwierzęcych, dowiadujemy się z kolejnych tablic.
Niezwykle ciekawa jest następna tablica, opowiadająca o pustynnych żywiołach. Nie są nam obce pojęcia fatamorgana, miraż, czy burza piaskowa, które nierozłącznie kojarzą się z saharyjskimi piaskami. Okazuje się, że również tutaj, na polskiej pustyni, możemy tego wszystkiego doświadczyć. I pewnie między innymi z tego powodu pustynię upodobało sobie wojsko, czego historię przedstawiają dwie ostatnie tablice. Tu żołnierze mają idealne warunki do ćwiczeń w trudnym, pustynnym terenie.
Zejdźmy w końcu na pustynny piasek. Szybko okazuje się, że na tak dużym, otwartym terenie wieje zdecydowanie silniejszy wiatr. Dobrze, że mamy długie spodnie. W przeciwnym wypadku peeling gwarantowany!
Na piasku Marta poczuła się jak dziecko i zaczęła wesoło skakać. Tylko jej foremek brakuje, by ulepiła babkę 😆. No i piasek zbyt suchy 😉. Ja za to wcielam się w rolę żołnierza, który ambitnie ćwiczy na pustyni.
Ruszamy na spacer wzdłuż piasków pustyni. W kierunku wschodnim od Róży Wiatrów wykonano wygodną ścieżkę pieszą, którą możemy podejść na kolejny punkt widokowy. Tam też idziemy.
Około 1,5-kilometrowa wędrówka, zakończona podejściem na szczyt, wyprowadza nas w trzecim już dzisiaj punkcie widokowym na pustynię. To Czubatka, wzgórze o wysokości 382 metrów nad poziomem morza. Oprócz tarasu widokowego znajduje się tutaj wysoka wieża obserwacyjna. Ta jednak nie jest dostępna dla turystów.
W oddali dostrzegamy, położony po północnej stronie pustyni, punkt widokowy Dąbrówka. Tam rozpoczęliśmy dzisiejsze spotkanie z lotnymi piaskami.
Doskonale widoczny jest również rozdział pustyni na część północną i południową. A pomiędzy nimi wyraźny pas zieleni. Och, gdybyśmy znajdowali się jeszcze trochę wyżej, widok byłby zdecydowanie lepszy. Szkoda, że nie można wejść na wieżę 😁.
No i to czego jesteśmy aktualnie świadkami. Pustynia zarasta, co również świetnie widać z Czubatki.
Jak już wspomnieliśmy na początku, Pustynia Błędowska leży na obszarze Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd. Tu, na dużej mapie, możemy zobaczyć cały teren parku, który nawet nie wiedzieliśmy, że ma taki nieregularny przebieg.
Dość podziwiania widoków. Wracamy na piaski pustyni. Trzeba choć trochę się z nimi pomęczyć 😁. Schodzimy z Czubatki i przechodząc koło Zielonego Stawu dochodzimy z powrotem na pustynię. Teraz nie idziemy wygodną ścieżką, a prosto przed siebie kierujemy się ku Róży Wiatrów. Po naszej lewej stronie dostrzegamy wzgórze, na którym przed chwilą byliśmy. Wyraźnie widoczna jest wieża obserwacyjna na szczycie.
Brniemy przez pustynne piaski. W butach nie jest to ani łatwe, ani proste. Jednak trochę za zimno i niestety zbyt brudno, by je zdjąć. Dużo tu różnych plastików, zbitego szkła... przykre, że my ludzie tak dbamy o naszą jedyną planetę, na której możemy żyć 😢.
W pewnym momencie, w oddali przed nami, dostrzegamy zarys Róży Wiatrów. Mamy tylko nadzieję, że to nie fatamorgana. Trochę już się zmęczyliśmy tą przeprawą przez lotne piaski pustyni. Przydałyby się wielbłądy 😆.
Wysiłek jednak się opłaca, bo możemy podziwiać ciekawe wzory, jakie tworzy piasek na powierzchni pustyni. Zauważamy, że ma on różne kolory. Miejscami jest złoty, gdzie indziej kremowy.
Ostatecznie dochodzimy do miejsca, które na szczęście nie okazało się fatamorganą. To najprawdziwsza drewniana Róża Wiatrów. Wracamy do samochodu.
Na parkingu wytrzepujemy buty. Nie chcemy przecież zabierać pustyni do domu 😉. Jeszcze chwila przerwy na szybką przekąskę, którą udaje nam się wygodnie zjeść w tutejszej altanie, i ruszamy w dalszą drogę. Teraz 👉do Ojcowskiego Parku Narodowego.
POZDRAWIAMY☺