środa, 7 września 2022

Szwajcaria Kaszubska

To co na Kaszubach najpiękniejsze.

KASZUBY 2022 - dzień piąty


Po porannej wizycie 👉w Muzeum Kaszubskim imienia Franciszka Tredera w Kartuzach jedziemy do ponoć najpiękniejszego rejonu Kaszub. Już sama nazwa Szwajcaria Kaszubska wiele mówi. Jednak czy jest zasłużona? Zaraz się o tym przekonamy.
Kierujemy się z Kartuz na północny zachód do miejscowości Mirachowo. To już teren Kaszubskiego Parku Krajobrazowego. Z Mirachowa wspinamy się trochę pod górę do Leśniczówki Mirachowo. Przy niej jest parking, na którym chcemy zostawić samochód. Według mapy mamy dwie drogi dojazdowe. Pierwsza wiedzie ulicą Podgórną, druga nazywa się Do Leśniczówki. Asfaltowa jest druga droga, przez co decydujemy się nią jechać. Niestety szybko okazuje się, że asfalt to może kiedyś był, teraz są liczne dziury. Na szczęście udaje nam się bezpiecznie dojechać na miejsce. Na parkingu rozpoczyna się czerwony szlak pieszy o ciekawie brzmiącej nazwie „Tajemnice Lasów Mirachowskich”. Okrąża pętlą Jezioro Lubygość i wraca z powrotem pod leśniczówkę. Ruszamy jego śladem. Dodatkowo w orientacji pomagają znaki namalowane na kamieniach.


Szybko dochodzimy do brzegów Jeziora Lubygość. Cała jego powierzchnia wraz z otoczeniem chroniona jest dzięki utworzeniu na tym terenie Rezerwatu Przyrody „Lubygość”. Niezwykle malowniczy akwen.



Kierujemy się na północny brzeg jeziora, gdzie za wskazaniami czerwonego szlaku docieramy do niezwykłego miejsca. To Groty Mirachowskie. Swym wyglądem mocno przypominają nam 👉Groty Mechowskie, które odwiedziliśmy pierwszego dnia wyjazdu. Ich pochodzenie jest jednak nieco inne. Tu bardziej zauważalny jest wpływ człowieka, który poprzez pobliskie żwirownie wybrał żwir. Z tego powodu nastąpiło zapadnięcie się luźniejszych warstw. Na powierzchni pozostała jedynie górna warstwa, zwana zlepieńcem żwirowym, która wsparta na kolumnach tworzy swego rodzaju strop nad zapadliskiem. I tak powstało coś na wzór groty, jaką możemy obserwować dzisiaj.



Pomijając fakt, że znajdujemy się na terenie rezerwatu przyrody i schodzenie ze szlaku jest zabronione, to podchodzenie do groty jest dodatkowo zakazane ze względu na możliwość dalszego osuwania się podłoża. To wciąż pracujący teren.


Idziemy dalej, trzymając się niezmiennie czerwonych znaków. Mniej więcej w połowie długości jeziora szlak odbija w prawo, kierując nas nieco pod górę. Dochodzimy do metalowego krzyża, a w głębi lasu dostrzegamy coś jakby zejścia do podziemi.



To Bunkier Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” o nazwie „Ptasia Wola”. Pochodzi z czasów II wojny światowej, dzisiaj stanowiąc miejsce pamięci. Tu w 1943 roku zginęli partyzanci należący do TOW „Gryf Pomorski”. W podziemia nie uda nam się dzisiaj zejść, są zamknięte.


Skoro bunkier zamknięty, nic tu po nas, czas iść dalej. Szlak nie wraca póki co nad brzeg jeziora, a wysoką skarpą prowadzi w kierunku punktu widokowego Szczelina Lechicka.



Widok jest bardzo adekwatny do nazwy. Dosłownie przez szczelinę między drzewami możemy spojrzeć na położone niżej tereny. Pomiędzy ogromem zieleni dostrzegamy w oddali niebieską plamę. To zapewne wody niewielkiego Jeziora Kocenko.


Ruszamy w drogę powrotną. Teraz szlak poprowadzi nas po południowej stronie jeziora. By się tam znaleźć musimy jednak zejść kilkadziesiąt metrów niżej. Na rozdrożu leśnych dróg spotykamy słupek z wymalowanym polskim przysłowiem, przypominającym o przemijaniu ludzkiego życia i trwałości otaczającej nas przyrody.



Z pięknym widokiem na trochę już jesienną aurę Jeziora Lubygość wracamy na parking przy Leśniczówce Mirachowo. Wykorzystując wygodną altanę z drewnianym stołem i ławami robimy późne drugie śniadanie. Niebawem ruszamy w dalszą drogę po Kaszubskim Parku Krajobrazowym. Jedziemy w usytuowane nieco bardziej na południu jego rejony. Tym razem zjeżdżamy ulicą Podgórną, by uniknąć ponownego przejazdu po dziurawym asfalcie. Choć to żwirowa droga, okazuje się dużo wygodniejsza.



W trasie przez Kaszubski Park Krajobrazowy prowadzi nas Droga Kaszubska. Ta zainicjowana przez działacza społecznego Bernarda Szczęsnego trasa turystyczna, wiedzie przez najpiękniejsze rejony parku. Swój początek ma w miejscowości Garcz i dalej klucząc między jeziorami prowadzi kolejno przez kaszubskie wsie Chmielno, Zawory, Ręboszewo, Brodnicę Dolną i Ostrzyce, mija szczyt Wieżycy i kończy się na skrzyżowaniu z drogą krajową numer 20.


Drogą Kaszubską dojeżdżamy do Chmielna, kaszubskiej wsi położonej malowniczo nad Jeziorami Białe i Kłodno. Nie planowaliśmy tu zatrzymywać się, jednak widząc taki uroczy krajobraz bez zastanowienia stajemy na parkingu. Ale nie tylko widoki, bo naszą uwagę przyciąga od razu stary, ceglany budynek. Podchodzimy bliżej, by odczytać napis na fasadzie budynku „Ceramika Kaszubska Franciszek Necel”. Wyroby ceramiczne to kolejna rzecz, z której słyną Kaszuby. Idziemy sprawdzić czy można coś tu zobaczyć, coś zwiedzić 😁.


Okazuje się, że pracownia jest nadal funkcjonującym przedsiębiorstwem. A prowadzi ją rodzina Neclów, która od 10 pokoleń zajmuje się tym rzemiosłem. W Chmielnie wszystko zainicjował w 1897 roku Franciszek Necel. Stąd napis z jego imieniem na fasadzie budynku. Co więcej, pracownię można zwiedzić, a nawet przyglądnąć się codziennej pracy garncarzy, bo tak nazywa się ten fach.


Zaczynamy od sali wystawowej, gdzie prezentowanych jest wiele różnych lokalnych wyrobów. Tu również możemy poznać rodzaje dekoracji, którymi przyozdabia się ceramikę. Do wyboru mamy aż siedem różnych motywów.













Kolejno przechodzimy do pracowni. Tu mamy pokaz na żywo tworzenia ceramicznego naczynia. To wydaje się aż niemożliwe w jak krótkim czasie można ze zwykłego kawałka gliny stworzyć tak piękną rzecz.








Oczywiście taki świeżo zrobiony dzbanek musi jeszcze wyschnąć, trzeba go ozdobić i wypalić w piecu, by uzyskać finalny produkt.




Dzisiaj wypala się w piecach elektrycznych. Dawniej jednak wszystko działo się w takich tradycyjnych, jaki mamy okazję właśnie oglądać.


Wizytę w pracowni ceramiki kończymy zakupem malutkiego wazonika, który w domu na półce nie tylko będzie zdobił wnętrze, ale również będzie nam przypominał o kaszubskich tradycjach. Przechodzimy w końcu nad jezioro, którego urok zatrzymał nas w Chmielnie na dłużej.


Po krótkim spacerze nabrzeżem Jeziora Białego ruszamy dalej. Klucząc między następnymi jeziorami osiągamy kolejną miejscowość na Drodze Kaszubskiej - Ręboszewo. Tu jednak, zanim udamy się na widokowy szczyt, zasiadamy wygodnie w restauracji serwującej lokalne przysmaki. Zamawiamy zapiekankę kaszubską.


W pełni najedzeni możemy iść dalej. Okazuje się jednak, że stąd nie dojdziemy do interesującego nas miejsca. Pozmieniali się właściciele ziem i przejście jest niemożliwe. Ale kelnerki podpowiadają nam, że możemy spróbować od drugiej strony. I tak też czynimy. Przejeżdżamy ulicą Słoneczną w Ręboszewie kilkaset metrów na północ, by skręcić ostro w prawo, w prowadzącą na szczyt drogę. Wyłożona z betonowych płyt, umożliwia wjazd na samą górę. I tak dojeżdżamy pod sam drewniany wiatrak na szczycie Góry Sobótka, mającej zaledwie 213 metrów nad poziomem morza.


Wewnątrz wiatraka znajduje się kawiarnia, jednak dzisiaj nieczynna. Nie ona na szczęście była naszym celem, a wspaniały widok jaki rozciąga się z tego miejsca. Cudowna panorama na otaczające nas liczne jeziora Kaszubskiego Parku Krajobrazowego 😍.



Dostrzegamy również najwyższy szczyt w okolicy, czyli Wieżycę. To mierzące 329 metrów nad poziomem morza wzniesienie jest również najwyższe na całym Niżu Europejskim. Byliśmy tam 👉w sierpniu 2021 roku.


Wracamy do Kartuz, gdzie nocujemy. Zanim jednak udamy się do naszej kwatery, podjeżdżamy na kartuską ulicę Chmieleńską, skąd podchodzimy kawałek do Ławki Asesora. To punkt widokowy na niemal całe miasto. Nazwa pochodzi od asesora sądowego, który przychodził w to miejsce, by z ustawionej tutaj ławki napawać się pięknym widokiem. W panoramie dominują oczywiście kościoły. I tak najbardziej z lewej możemy dostrzec dach kartuskiej kolegiaty. Na wprost za to centrum miasta z dominująca wieżą Kościoła św. Kazimierza. Oba obiekty 👉odwiedziliśmy w dniu wczorajszym, podczas popołudniowego spaceru po Kartuzach. A bezpośrednio pod nami wody Jeziora Karczemnego.




Ze wzgórza gdzie siedzi asesor schodzimy po wielu schodach na Promenadę Asesora, ciągnącą się wzdłuż jeziora. Chcemy podejść do jeszcze jednego pomnika. To rzeźba Rybaka z kotem. Nie da się ukryć, że mocno wiąże się z Kaszubami, a nawiązuje do łowiących na jeziorach rybaków klasztoru kartuzów.


Wracamy do asesora. Teraz musimy pokonać całe schody w górę. Przejeżdżamy do centrum Kartuz. Trzeba kupić jeszcze tabakę, by w domu móc przypomnieć sobie zapach i moc prawdziwych Kaszub 😉.
A tabakierę, choć nie z bydlęcego rogu, a ceramiczną kupimy u naszej gospodyni, do której udajemy się niezwłocznie po powrocie do kwatery. Cały czas jesteśmy pod dużym wrażeniem tego pięknego miejsca. Tu naprawdę każdy detal przypomina nam w jakim regionie Polski się znajdujemy. Niestety to ostatnia noc na Kaszubach, a już jutro ruszamy 👉w drogę powrotną do domu.


POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz