niedziela, 3 września 2023

Kanał Elbląski, czyli płyniemy z Elbląga do Buczyńca

Statkiem po trawie.

ZALEW WIŚLANY i TRÓJMIASTO - dzień 2

Wczoraj wieczorem, po zwiedzaniu 👉zamku w Malborku, przyjechaliśmy do Elbląga. To będzie nasza baza wypadowa na najbliższe dni. Dziś zaczynamy od atrakcji chyba najbardziej kojarzonej z Elblągiem. Mamy tu na myśli spływ Kanałem Ostródzko-Elbląskim. To niesamowite dzieło inżynierii wpisane zostało na zaszczytną listę Pomników Historii Polski. By zapewnić sobie miejsce na statku, bilety zakupiliśmy jeszcze przed wyjazdem z Poznania. Popłyniemy na odcinku Elbląg-Buczyniec, pokonując po drodze pięć pochylni.
Tym sposobem przyjeżdżamy do centrum miasta, na ulicę Ducha Świętego, gdzie parkujemy samochód. Nasz rejs rozpoczyna się o godzinie 9:30 i do jego początku mamy jeszcze trochę czasu. Przystań znajduje się w sąsiedztwie elbląskiej katedry o niezwykle wysokiej, bo mierzącej 97 metrów, wieży. Zwiedzaniem świątyni zajmiemy się później, teraz tylko spoglądamy na jej wysokość, kierując się powoli nad brzeg rzeki Elbląg. Ma ona zaledwie 14 kilometrów długości. Swój początek bierze w jeziorze Drużno, zaś uchodzi do Zalewu Wiślanego.



Podchodzimy do przycumowanego do brzegu statku. Po pozytywnej kontroli biletów możemy zająć miejsce na pokładzie. Jeszcze szybkie przeliczenie pasażerów i ruszamy w rejs. Płyniemy rzeką Elbląg w kierunku południowym, ku wodom jeziora Drużno. Za naszymi plecami zostają zabudowania Elbląga. Najdłużej towarzyszy nam wieża elbląskiej katedry, która widoczna jest jeszcze wiele kilometrów za miastem.




Rzeka Elbląg bardzo spokojnie prowadzi nas przez rozległe obszary Żuław Wiślanych. Teren wokół jest płaski i gęsto porośnięty niską roślinnością. Zdarzają się pojedyncze drzewa, na których można dostrzec siedzące kormorany. Tak dopływamy do jeziora Drużno.



Jezioro Drużno to płytki deltowy akwen o powierzchni 1446 hektarów. Jego głębokość dochodzi zaledwie do 1,5 metra. Z racji, iż jest to jezioro zarastające, płynąć można tylko wyznaczonym torem wodnym. Jest to doskonałe miejsce lęgowe dla ptactwa wodnego i błotnego, przez co utworzono tu Rezerwat Przyrody "Jezioro Drużno".



Kapitan statku prowadzi nas ściśle wyznaczonym torem przez wody jeziora, a my możemy w tym czasie podglądać życie ptaków. Nie spodziewaliśmy się, że tyle ich dzisiaj zobaczymy. Niezliczone ilości mew, kaczek i gęsi, olbrzymie łabędzie, ale także suszące pióra kormorany, czy stojące na długich nogach czaple. Jak tylko podpływamy nieco bliżej ptaków, te od razu odfruwają, lądując nieco dalej w bezpiecznej odległości od ludzi.












Choć odpłynęliśmy już wiele kilometrów od miasta, za naszymi plecami nadal widoczna jest wieża elbląskiej katedry.






















Po kilku kilometrach płynięcia wśród wodnych roślin porastających jezioro i zamieszkujących je ptaków, opuszczamy wody jeziora Drużno. Wpłynęliśmy do Kanału Elbląskiego, który towarzyszył nam będzie teraz do końca podróży. Ta wybudowana w XIX wieku droga wodna uznawana jest współcześnie za arcydzieło budownictwa wodnego. Obecnie stanowi jeden z dwóch istniejących na świecie zabytkowych kanałów, w których do pokonania różnicy wzniesień wykorzystano system pochylni. Drugi taki obiekt znajduje się w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, jednak tamtejszy Kanał Morris od 1922 roku nie jest używany. A nasz, polski Kanał Elbląski służy dzielnie po dziś dzień!


Dopływamy do pierwszej pochylni na naszej trasie. Jest nią Pochylnia Całuny, po której pokonamy różnicę poziomów równą 13,83 metra. To najmniejsza pochylnia na Kanale Elbląskim. Wybudowana została w latach 1874-1881 jako ostatnia na tym szlaku wodnym. Co ciekawe, do napędu wózków przewożących statki użyto tutaj turbiny wodnej typu Francisa, niezwykle nowatorskie rozwiązanie jak na tamte czasy. Na pozostałych pochylniach napędem jest zwykłe koło wodne. Wpływamy ostrożnie między barierki zanurzonego w wodzie wózka, statek zostaje przywiązany linami i cała machina rusza.



Wózek wraz z naszym statkiem wyjeżdża powoli z wody, odsłaniając swoje żelazne koło, które, niczym w wierszu Juliana Tuwima pod tytułem "Lokomotywa", "kręci się, kręci się koło za kołem... i dudni, i stuka". Powoli wjeżdżamy na górę pochylni, za którą czeka nas ciąg dalszy Kanału Elbląskiego.




Pokonawszy ponad 300 metrów torów wózek ponownie zjeżdża do wody, zanurzając się na tyle, by nasz statek mógł bezpiecznie z niego wypłynąć. Przed nami dość krótki odcinek szlaku do następnej pochylni.


Druga pochylnia na naszym szlaku, to wybudowana w 1859 roku Pochylnia Jelenie. Na odcinku nieco ponad 400 metrów, pokonamy nią kolejne 21,99 metra różnicy wysokości.





I znowu wiekowa maszyna wciąga nas do góry. I znowu "kręci się, kręci się koło za kołem... i dudni, i stuka". Płyniemy po trawie 😁.





Po pokonaniu Pochylni Jelenie znajdujemy się na wysokości nieco ponad 36 metrów nad poziomem morza. Warto dodać, że zaczynaliśmy od poziomu 0,3 metra nad poziomem morza. A pokonaliśmy dopiero 2 z 5 pochylni na całej trasie. Płyniemy dalej.
Na odcinku pomiędzy Pochylnią Jelenie, a Pochylnią Oleśnica, serwowany jest na statku obiad. Można go było sobie zamówić (oczywiście za dodatkową opłatą), po wcześniejszym zakupieniu biletów na rejs. Minęło już trochę czasu od wypłynięcia, więc chętnie zjemy coś ciepłego. Schodzimy pod pokład, by wygodnie przy stolikach zjeść posiłek. W międzyczasie dopływamy do kolejnej pochylni.


Oddana do użytku w 1859 roku Pochylnia Oleśnica, którą właśnie pokonujemy, jest największą pochylnią na Kanale Elbląskim. Różnica poziomów między dolnym, a górnym lustrem wody wynosi 24,20 metra. By ją pokonać trzeba "przepłynąć" po 479 metrach torów. Ponownie pniemy się w górę.




I tak jeszcze dwa razy. Na czwartej z rzędu pochylni, wybudowanej w 1859 roku Pochylni Kąty, wspinamy się o kolejne 18,88 metra, pokonując przy tym 404 metry torów.



Ostatnia na naszym szlaku jest Pochylnia Buczyniec. Ta oddana do użytku została w 1860 roku. Po szynach o długości 490,3 metrów pokonujemy różnicę poziomów wynoszącą 20,62 metra. Pod względem długości torów, Pochylnia Buczyniec jest najdłuższą pochylnią Kanału Elbląskiego.



Po raz ostatni wózek wciąga nasz statek na górę. Tuż za Pochylnią Buczyniec, na wschodnim brzegu Kanału Elbląskiego, zlokalizowana jest przystań, gdzie kończy się nasz ponad czterogodzinny rejs. Do Elbląga wrócimy autobusem, na który wykupiliśmy bilety razem z biletami na statek. Do odjazdu o godzinie 14:40 mamy jeszcze sporo czasu, możemy więc popatrzeć teraz z lądu jak wygląda przeprawa statku po pochylni.















Przy Pochylni Buczyniec znajduje się pomnik twórcy Kanału Elbląskiego, Georga Jacoba Steenke. Odsłonięty został 15 lipca 2022 roku, w 150 rocznicę odsłonięcia pierwszego pomnika i jednocześnie dla uczczenia 200 rocznicy pracy zawodowej i 221 rocznicy urodzin tego wybitnego inżyniera.


Na przystani w Buczyńcu znajduje się również Izba Historii Kanału Elbląskiego. Niestety na jej dokładnie zwiedzanie nie mamy już czasu, więc tylko pobieżnie przyglądamy się tablicom przedstawiającym przebieg Kanału Elbląskiego i zlokalizowane na nim atrakcje.


Okazuje się, że przepłynęliśmy statkiem około 30 kilometrów, pokonując na tym odcinku różnicę poziomów wynoszącą nieco ponad 99 metrów 😮. Zaczynaliśmy od 0,3 metra nad poziomem morza, podczas gdy teraz znajdujemy się na wysokości 99,5 metra nad poziomem morza. Idziemy do czekającego już na nas autobusu, którym zjeżdżamy, bo chyba tak byłoby najwłaściwiej powiedzieć, z powrotem 👉do Elbląga. Pospacerujemy teraz trochę po mieście.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz