Coraz dalej na północ, coraz dalej na wschód.
MAZURY i PODLASIE - DZIEŃ 3 – ciąg dalszy:
Wizytą przy 👉Śluzach Leśniewo
zakończyliśmy wojenny akcent naszego wyjazdu. Jedziemy dalej na północny-wschód
do miejscowości Rapa. Co tu jest ciekawego?
Informuje o tym stojący przy
drodze znak. Zostawiamy samochód na parkingu i ruszamy za wskazaniem drogowskazu.
Cel krótkiej wędrówki widoczny jest z daleka.
Piramida w Rapie to nic innego
jak grobowiec rodziny von Fahrenheid, wybudowany na początku XIX wieku. Stanowi
atrakcję dzięki kształtowi nawiązującemu do egipskich budowli.
Po krótkiej wizycie w Rapie jedziemy
dalej na wschód. Dojeżdżamy do miejscowości Gołdap. Z daleka zauważamy wysoką
wieżę. To dawna wieża ciśnień, która była częścią miejskiej sieci wodociągowej.
Dzisiaj przekształcona w kawiarnię jest doskonałym punktem widokowym. Wchodzimy
na górę.
Gołdap
jest miastem, które może poszczycić się tytułem uzdrowiska. Skoro uzdrowisko to
są i tężnie. Wdychamy głęboko solankowe powietrze.
Cisza i spokój panuje w tym
najdalej na północ położonym mazurskim mieście. Czas jednak ruszyć w dalszą
drogę, kolejne atrakcje przed nami.
Jedziemy dalej na wschód
do miejscowości Dubeninki, gdzie mamy zarezerwowany nocleg na dzisiejszą noc.
Szybko meldujemy się w wynajętym pokoju i chcemy ruszyć do jeszcze dwóch
punktów zaplanowanego programu. Gospodarz zachęca nas do rozpalenia ogniska.
Mimo początkowej niechęci, spowodowanej napiętym harmonogramem, ostatecznie
decydujemy się na kolację z ogniska. Ruszamy do sklepu po kiełbaski. Zanim
jednak wrócimy z nimi do naszej kwatery, jedziemy kilka kilometrów dalej na
wschód do miejscowości Kiepojcie. Tu zjeżdżamy z głównej asfaltowej drogi w
lewo, w jej żwirowy odpowiednik, by po chwili dojechać do wiaduktu kolejowego
na nieczynnej już linii Botkuny-Żytkiejmy.
Jedziemy dalej żwirową drogą,
która doprowadza nas do drewnianej rzeźby Chrystusa. Tuż za nią skręcamy w lewo
i niebawem naszym oczom ukazują się dwa wiadukty kolejowe. Wysokie na 15
metrów, długie na 50 metrów, każdy po trzy przęsła, stanowią dzisiaj piękną, choć mało znaną atrakcję turystyczną.
Wracamy do asfaltowej drogi,
którą dalej na wschód kierujemy się ku tym najbardziej znanym wiaduktom.
Dojeżdżamy na parking w miejscowości Stańczyki, skąd doskonale widoczny jest
cel naszej wizyty tutaj. Ruszamy w ich kierunku. Nie uchodzimy daleko, gdy zatrzymujemy się przy stoisku z kolorowymi regionalnymi wyrobami. Naszym łupem padają, tradycyjnie już, ręcznie malowane magnesy na lodówkę. Ozdobią nie tylko naszą kuchnię, ale również kuchnie naszych bliskich. Są piękne 😍.
Wiadukty
w Stańczykach, zwane również Akweduktami Puszczy Romnickiej, są pozostałością
po linii kolejowej Gołdap-Żytkiejmy. Wybudowane zostały w latach 1917-1918 nad
doliną rzeki Błędzianka. Pociągi kursowały tędy do 1945 roku, kiedy to
żołnierze Armii Czerwonej rozebrali linię.
Dzisiaj
możemy się przejść mostami w obu kierunkach oraz zejść na dół, nad rzekę
Błędziankę, by podziwiać wspaniałe budowle z dołu. Nie możemy oprzeć się
wrażeniu, iż mosty bardzo przypominają znane rzymskie akwedukty. Te jednak w nieco innym zostały wybudowane charakterze 😉.
Z
wiaduktu dostrzegamy wieżę widokową we wsi Stańczyki.
Wracamy
na parking. Po drodze mijamy stoisko z tradycyjnymi podlaskimi słodkościami. Chcemy kupić sękacza, jednak ten już się skończył. Pozostały mrowiska, a tego jeszcze nie próbowaliśmy. Ja co prawda mam średnią ochotę na coś innego niż sękacz, na szczęście Marta decyduje się kupić to "coś". Szybko okazuje się, że to kruche ciasto a'la faworki, oblane miodem oraz obsypane makiem i rodzynkami jest... przepyszne 😋. Jem i ja, aż mi się uszy trzęsą 😁.
Z parkingu pod Stańczykami ruszamy w drogę powrotną do Dubeninek. Zatrzymujemy się jeszcze na
krótką wizytę pod widzianą wcześniej wieżą. Wspinamy się na górę, skąd mamy
piękne widoki nie tylko na wiadukty.
Zauważamy
ciekawą tablicę, która przybliża nam zróżnicowanie terenu i wzajemne
usytuowanie mostów i wieży.
Teraz
już wracamy bezpośrednio do naszej kwatery w Dubeninkach. Zgodnie z planem
rozpalamy ognisko, nad którego płomieniami smażymy kiełbaski. Pyszna, choć
nieplanowana kolacja, po której pozmywać pomaga nam jeden z tubylców 😁.
Czas
na odpoczynek i sen przed jutrzejszym dniem pełnym kolejnych atrakcji. Na
początek 👉udamy się na granicę.
POZDRAWIAMY☺