środa, 9 czerwca 2021

Skit w Odrynkach, meczety i mizary w Kruszynianach i Bohonikach, cerkiew w Supraślu i żydowski cmentarz w Białymstoku

Poznajemy wielokulturowość i wzajemną tolerancję Polski wschodniej.

MAZURY i PODLASIE - DZIEŃ 7 - ciąg dalszy:

Po wizycie w 👉Krainie Otwartych Okiennic ruszamy dalej na wschód Polski, na spotkanie z kolejnymi przykładami architektury, niespotykanymi nigdzie indziej w naszym kraju. Na początek przyjeżdżamy do miejscowości Odrynki, gdzie znajduje się Skit Świętych Antoniego i Teodozjusza Kijowsko-Pieczerskich.


W oddaleniu od zabudowań wsi Odrynki, nad rozlewiskiem rzeki Narwi, znajduje się nasz cel. Ale co się dziwić lokalizacji?! W końcu skit to swego rodzaju pustelnia, w której mnisi prowadzą bardziej surowe życie niż w klasztorach obrządku wschodniego. Przekraczamy bramę skitu.


Skit Świętych Antoniego i Teodozjusza Kijowsko-Pieczerskich w Odrynkach powstał z inicjatywy archimandryty (tak nazywa się opiekuna klasztoru) Gabriela, zwanego Gibą. Uroczyste poświęcenie miało miejsce 15 września 2009 roku. W 9 lat po założeniu skitu zmarł jego założyciel, którego grób możemy dzisiaj oglądać na terenie pustelni.


Centrum skitu i główne miejsce liturgii stanowi Cerkiew pod wezwaniem Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich. Podchodzimy do wejścia do świątyni, w której jeden z mnichów akurat opowiada zgromadzonej grupie turystów o historii skitu. Zaprasza nas do środka, z którego to zaproszenia z miłą chęcią korzystamy.



Mnich, który opowiada o skicie to już sędziwy człowiek i niestety nie wszystko możemy zrozumieć. Co więcej często się powtarza, a jego sposób mówienia jest bardzo smętny. Na koniec zaprowadza nas jeszcze do wybudowanej w 2013 roku Cerkwi Opieki Matki Boskiej. Niestety jej pierwotne wyposażenie uległo zniszczeniu w pożarze, który doszczętnie strawił budynek w 2016 roku. To co dzisiaj oglądamy, zawdzięczamy prowadzonej w minionych latach odbudowie.


Dziękujemy mnichowi za oprowadzenie i opuszczamy pustelnię. Wracamy na parking do samochodu i ruszamy w dalszą drogę. Przed nami około 50-kilometrowy przejazd na północny-wschód do miejscowości Kruszyniany.
Kruszyniany założone zostały w XVII wieku. Wówczas król Polski Jan III Sobieski przekazał wieś Tatarom w podzięce za udział u jego boku w wojnie z Turkami. To tutaj znajduje się najstarszy na ziemiach polskich meczet tatarski, do którego zmierzamy. Samochód parkujemy na jednym z wyznaczonych przed meczetem miejsc. Zanim jednak udamy się do świątyni, decydujemy się na wizytę w Tatarskiej Jurcie. To restauracja serwująca prawdziwe tatarskie dania.
Wybieram kryszonkę, jedno z najstarszych tatarskich dań, którego głównymi składnikami są mięso i warzywa. Marta decyduje się na bielusz, będący rodzajem pieroga z ciasta drożdżowego, którego farsz stanowi gęsina i dynia.


Oba dania miały niepowtarzalny, nieznany nam dotąd smak i były pyszne 😋. Pełni energii możemy ruszyć na zwiedzanie meczetu, który zaliczany jest do zacnego grona Pomników Historii Polski.


Podchodzimy do wejścia, gdzie okazuje się, że trwa zwiedzanie przez wycieczkę zorganizowaną. Wejście dla turystów indywidualnych o godzinie 15:30. Mamy dopiero kilka minut po 15, więc zdążymy jeszcze odwiedzić usytuowany w bliskim sąsiedztwie świątyni cmentarz muzułmański, czyli mizar.




Zbliża się godzina 15:30, więc ponownie podchodzimy do wejścia. Razem z nami idzie kolejna wycieczka. Przewodnik wpuszcza wycieczkę, a nas zatrzymuje na wejściu nie pozwalając wejść. Markerem zmienia godzinę dla turystów indywidualnych na 16. Trochę nas to zirytowało więc ambitnie zaczynamy walczyć o wejście. Tłumaczymy, że czekamy już niemal godzinę (co prawda razem z jedzeniem, ale o tym nie musi wiedzieć 😜), teraz jeszcze mamy czekać pół, a o 16 okaże się, że przyjedzie kolejna wycieczka i znowu będziemy czekać nie wiadomo ile. Przewodnik ostatecznie przyznaje nam rację i wpuszcza do środka. 
Na wstępie zdejmujemy buty, gdyż do meczetu nie wolno wchodzić w obuwiu. Zakupujemy u przewodnika bilety, wycieczka zajmuje dół, my wchodzimy na balkon i uważnie wysłuchujemy historii Tatarów i meczetu w Kruszynianach. Przewodnik, który przybliża nam te wiadomości również jest Tatarem.


Meczet w Kruszynianach powstał na przełomie XVIII i XIX wieku. Niestety dokładna data budowy nie jest znana. Niemniej dzierży zacne miano najstarszego drewnianego meczetu na ziemiach Polski.



Najważniejszym miejscem każdego meczetu jest mihrab, czyli nisza wskazująca kierunek Mekki. To w tym kierunku powinni modlić się wierni. W jej sąsiedztwie stoi minbar (zwany również mimbarem). To kazalnica (odpowiednik ambony), która swym wyglądem nawiązuje do podwyższenia, z którego przemawiał prorok Mahomet.



Na koniec możemy przybić jeszcze pamiątkową pieczątkę. Opuszczamy piękne, drewniane wnętrze najstarszego w Polsce tatarskiego meczetu. Wychodzimy na zewnątrz i udajemy się na parking do samochodu. Przed nami dalsza droga do... kolejnego meczetu.
Dojeżdżamy do miejscowości Bohoniki, kolejnej tatarskiej wioski leżącej na ziemiach Polski. Zatrzymujemy się na parkingu Domu Pielgrzyma, serwującego również specjały kuchni tatarskiej. W sąsiedztwie budynku leży kamień upamiętniający przyznanie Tatarom przez króla Jana III Sobieskiego w 1679 roku wsi Bohoniki. Podobnie jak Kruszyniany, tak i tę wieś Tatarzy otrzymali za wierną służbę u boku króla w walce z Turkami.


Przechodzimy na drugą stronę drogi do meczetu. Widząc turystów, po chwili pojawia się mieszkająca po sąsiedzku Pani przewodnik. Zakupujemy u niej bilety wstępu i już po chwili możemy usiąść wygodnie wewnątrz. Oczywiście na wstępie obowiązkowe zdjęcie butów.


Ponownie wysłuchujemy historii Tatarów na ziemiach Polski oraz historii tego miejsca. Meczet w Bohonikach powstał na przełomie XIX i XX wieku. Podobnie jak miało to miejsce w Kruszynianach, tu również nie zachowały się żadne dokumenty potwierdzające dokładną datę.
Jak w każdym meczecie, tak i tutaj mamy obowiązkowe miejsca, jak mihrab i minbar. Pierwsze jest niszą wskazującą kierunek Mekki, drugie kazalnicą.



Po opowieściach przyszedł czas na wspólne zdjęcia. I to jakie 😁. Pozujemy wspólnie z Panią przewodnik, która szczegółowo instruuje jak zdjęcie ma wyglądać. Ja mam zasłonić okno w mihrabie, abyśmy nie wyszli za ciemno na zdjęciu, a fotograf ma objąć konkretnie wskazane wnętrze meczetu. I faktycznie wyszło bezbłędnie! Dziękujemy 😃.


Meczet w Bohonikach, łącznie z tym w Kruszynianach oraz cmentarzami muzułmańskimi w obu tych miejscowościach zostały wspólnie wpisane w 2012 roku na listę Pomników Historii Polski.


Żegnamy się z Panią przewodnik (prawdziwą Tatarką) i wracamy do samochodu. Przejeżdżamy nieopodal na mizar, czyli muzułmański cmentarz.




Wizytą na cmentarzu kończymy spotkanie z Tatarami i islamem. Ruszamy w drogę powrotną, w kierunku Białegostoku. Po drodze jednak mamy jeszcze zaplanowanych kilka przystanków.
Pierwszy jest przystankiem nieplanowanym. Zatrzymujemy się w miejscowości Kopna Góra, gdzie dostrzegamy tablicę kierującą do Miejsca Pamięci Narodowej, którym tutaj jest Cmentarz Powstańców Listopadowych z 1831 roku.






Jedziemy dalej. Kolejny przystanek robimy przed Supraślem. Przy drodze wojewódzkiej 676 prowadzącej z Krynek do Białegostoku, tuż przed Supraślem znajduje się ciekawostka przyrodnicza. Jest to pień sosny pospolitej o skręconych włóknach. Jak czytamy na tablicy informacyjnej, drzewo dożyło 350 lat i zostało wywrócone przez wiatr w 1979 roku. Dwa lata później trafiło na miejsce, w którym leży do dzisiaj. Skąd te skręcenia? Podobno wynikają ze specyfiki miejsca, w którym rosła sosna. Radiesteci określają to miejsce jako szczególne miejsce mocy. Ciekawe to 😏.


Spod pnia sosny przejeżdżamy niecałe 2 kilometry do centrum Supraśla, pod Prawosławny Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy i św. Jana Teologa. To jeden z pięciu na ziemiach Polski prawosławnych klasztorów męskich. Niestety wewnątrz świątyni odbywa się nabożeństwo, więc nie chcemy wchodzić do środka. Obejrzymy ją jedynie z zewnątrz.


Opuszczamy Supraśl i przejeżdżamy już bezpośrednio do Białegostoku. Zanim jednak udamy się do naszej kwatery na nocleg, zatrzymujemy się przed Cmentarzem Żydowskim. Jest to dzisiaj cmentarz nieczynny, to znaczy nie chowa się już na nim zmarłych, a uznawany jest za Miejsce Pamięci Narodowej. Pochowano tu między innymi ofiary pogromu białostockiego. Było to bardzo smutne wydarzenie w historii Białegostoku. Otóż w dniach 14-16 czerwca 1906 roku wojska Cesarskiej Armii Rosyjskiej dokonały mordu 88 osób, głównie pochodzenia żydowskiego.


Do dnia dzisiejszego na terenie cmentarza zachowało się ponad 5 tysięcy nagrobków, co czyni go jednym z największych cmentarzy żydowskich w Polsce. To również jedyny ocalały cmentarz żydowski na terenie Białegostoku.






Kończymy objazd na dzisiaj. Odwiedziliśmy piękne i różnorodne kulturowo tereny położne na wschód od stolicy województwa podlaskiego. Czyż to nie cudowne, że na tak niewielkim obszarze Polski mogą żyć dzisiaj w zgodzie ludzie tak różnych wyznań? Jednocześnie wzajemnie się szanując, a nawet często obchodząc wspólnie święta. Oby ta wzajemna tolerancja przetrwała wszystkie zawieruchy!
Wracamy do naszej białostockiej kwatery na odpoczynek i nocleg. A co robimy jutro?
Jutro ruszymy na spotkanie z przyrodą 👉Narwiańskiego Parku Narodowego. A jak się uda to nie tylko z przyrodą 😉.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz