Tak zwana Częstochowa prawosławia.
MAZURY i PODLASIE - DZIEŃ 10 - ciąg dalszy:
Po wizycie w 👉Białowieskim Parku Narodowym ruszamy w drogę powrotną do Poznania. Oczywiście nie tak od razu i nie tak bezpośrednio. Przed nami jeszcze kilka atrakcji, a nawet jeszcze jeden nocleg poza domem. Z uroczyska Kosy Most kierujemy się na południowy-zachód do niewielkiej miejscowości Grabarka. W jej sąsiedztwie znajduje się niewysoka, bo mierząca zaledwie 40 metrów nad poziomem morza, góra o tej samej nazwie. To właśnie ją planujemy jeszcze dzisiaj na koniec dnia zdobyć.
Droga mijała szybko i przyjemnie, aż do momentu kiedy zaczął padać deszcz, który z każdym kolejnym kilometrem stawał się coraz silniejszy. Na miejsce, na parking pod Świętą Górą Grabarką, bo tak brzmi jej pełna nazwa, dojechaliśmy już w towarzystwie intensywnie padającego deszczu. Niestety mapy pogodowe nie wróżyły jego szybkiego końca. Mimo wszystko nie rezygnujemy. Czekamy w samochodzie na choć częściowe okno pogodowe. I takie niebawem się pojawia! Opad staje się mniej intensywny, można powiedzieć, że jedynie kropi. Łapiemy parasol i nie tracąc czasu ruszamy na szczyt.
Pokonujemy kamienne schody, by stanąć przed drewnianą Cerkwią Przemienienia Pańskiego. Stanowi ona główną świątynię na terenie znajdującego się na Świętej Górze Grabarce Monasteru Świętych Marty i Marii. Klasztor utworzony został po II wojnie światowej, w 1947 roku, dla kilku zakonnic prawosławnych, które przetrwały burzliwe czasy wojny na terenie okupowanej Polski. Dzisiaj góra stanowi najważniejsze miejsce prawosławnego kultu religijnego na terenie naszego kraju. Jeśli można by porównać, to dla wyznawców prawosławia Święta Góra Grabarka jest tym, czym dla kościoła rzymskokatolickiego Jasna Góra w Częstochowie.
W cerkwi trwa akurat nabożeństwo, przez co nie wchodzimy do środka, a ukradkiem zaglądamy jedynie przez uchylone drzwi, by nikomu nie przeszkodzić w celebracji.
Co najbardziej charakterystyczne na szczycie Świętej Góry Grabarki to wszechobecne krzyże. Cały teren wokół Cerkwi Przemienienia Pańskiego zajmują niezliczone ilości drewnianych, żeliwnych, betonowych i pewnie wiele jeszcze innych krzyży. Niektóre pięknie zdobione, inne proste... po prostu las krzyży.
A skąd one się tu wzięły? Krzyże są przynoszone przez wiernych w czasie Święta Przemienienia Pańskiego. Duchowni kościoła prawosławnego dokonują ich święceń, po czym są umieszczane w ziemi. I tak z każdym rokiem przybywa nowych krzyży. Przyglądając się z bliska tabliczkom umieszczonym na wielu z nich, zauważamy, że przywożą je ludzie z terenu całej Polski, a nawet i świata.
Obeszliśmy wśród krzyży niemal całą górę. W między czasie nawet deszcz przestał padać. Kierujemy się ponownie ku kamiennym schodom, po których teraz schodzimy w kierunku widocznej studni.
Studnia to cudowne źródełko. Jak głosi legenda woda ze źródełka ocaliła życie tym, którzy przyszli i obmyli się nią w czasie epidemii cholery, która nawiedziła okolicę w 1710 roku. I tak do dnia dzisiejszego przychodzą tu ludzie obmyć swoje ciało, a nawet zabrać trochę cudownej wody do domu.
Wracamy na parking, skąd ruszamy w dalszą drogę. Mamy już wieczór, jest kilka minut po godzinie 19. Przed nami na szczęście krótka trasa, bo musimy dojechać jedynie do oddalonych stąd o około 10 kilometrów Siemiatycz. Tam mamy zarezerwowany ostatni nocleg podczas tej mazursko-podlaskiej wycieczki. Jutro ostatni dzień, który rozpoczniemy wizytą 👉na terenie niemieckiego nazistowskiego obozu pracy i obozu zagłady w Treblince.
POZDRAWIAMY☺