środa, 11 czerwca 2025

Cesis, czyli łotewska Kieś (Łotwa, Estonia)

Przystanek w drodze do Estonii.

SZLAKIEM KRAJÓW BAŁTYCKICH - LITWA, ŁOTWA, ESTONIA - DZIEŃ 5


Zgodnie z przewidywaniami synoptyków dzisiejszy poranek wita nas deszczowo. Tak naprawdę zaczęło padać już wczoraj wieczorem i padało całą noc. Mieliśmy szczęście, że suchą stopą zwiedziliśmy wczoraj 👉dwa średniowieczne zamki. Dziś by się to już nie udało. 
Niestety dzień dzisiejszy nie przyniesie zmiany. Przechodzący z zachodu na wschód deszczowy front będzie nas raczył litrami wody. Z tego też powodu nie spieszymy się z wymeldowaniem. Będzie to bardzo spokojny dzień, który poświęcimy głównie na przejazd do Estonii. Do pokonania mamy zaledwie 200 kilometrów, co przy praktycznie zerowym ruchu w krajach bałtyckich zajmie nam niewiele ponad dwie godziny.

KIEŚ


Zanim jednak odbijemy na północ w kierunku Estonii, jedziemy niespełna 40 kilometrów w kierunku wschodnim do miejscowości Kieś (Cēsis). To niewielkie miasteczko, leżące w sercu Parku Narodowego Gauja, uznawane jest za jedno z najstarszych, ale i najładniejszych miast na Łotwie. Czy jednak naprawdę? 
Zatrzymujemy się na miejskim parkingu w centrum Kiesi (57°18'45.9"N 25°16'24.7"E), gdzie dozwolony jest darmowy postój do jednej godziny. Zaklinając deszczową aurę i korzystając z krótkich okien pogodowych, ulicą Lielā Skolas iela idziemy w kierunku widocznej z daleka białej świątyni, oglądając po drodze ciekawą zabudowę miasteczka.


XIII-wieczny Kościół św. Jana to najważniejsza świątynia w Kiesi i najstarszy obiekt w mieście. W swych wnętrzach skrywa grobowce członków Zakonu Kawalerów Mieczowych, księży i rycerzy. Przypominają o nich liczne epitafia umieszczone na wewnętrznych ścianach kościoła.







Wewnątrz świątyni warto zwrócić uwagę na ołtarz główny, w którym znajduje się obraz "Chrystus na krzyżu", datowany na 1859 rok. Jego autorem jest wybitny estoński malarz Johann Köler.



Po wyjściu z kościoła skręcamy w prawo, w ulicę Zamkową (Torņa iela), która zgodnie z nazwą powinna nas doprowadzić na zamek. Po drodze mijamy ciekawy pomnik pochylonego zakonnika z lampą, który niczym Quasimodo z powieści Viktora Hugo, zmierza do swojej świątyni.



My tymczasem dochodzimy do zamku. Budynek przed nami to jego nowa część, zbudowana w XVIII wieku. Na prawo widoczne są ruiny kamiennego zamku z początku XIII wieku, wybudowanego przez zakon krzyżacki. Choć na wieży Nowego Zamku znajduje się taras widokowy, dziś rezygnujemy z wejścia na nią. Niestety pogoda nie sprzyja podziwianiu widoków.


Przechodzimy na ulicę Ryską (Rīgas iela), stanowiącą główną ulicę miasta. To przy niej znajduje się wiele zabytkowych budynków.


Cēsis, czyli Kieś

I tak na przykład na Rīgas iela pod numerem 7 znajduje się dawny ratusz oraz wartownia.



Natomiast Rīgas iela 16 jest siedzibą średniowiecznego ratusza.



Dalsza wędrówka ulicą Ryską doprowadza nas do Placu Jedności (Vienības laukums), na którym znajduje się sporych rozmiarów monument.


To Pomnik Zwycięstwa, upamiętniający wszystkich poległych w latach 1919-1920, walczących o niepodległość Łotwy.


Wizytę w Kiesi kończymy w kawiarni "Czarny Łabędź", gdzie przed dalszą podróżą posilamy się pyszną kawą. Do tego ciekawie zdobioną. Przyda się zastrzyk kofeiny przy dzisiejszej deszczowej pogodzie.


Podsumowując wizytę w miasteczku, nie jesteśmy przekonani, czy uznalibyśmy je za jedno z najpiękniejszych na Łotwie. Jakoś nas nie zafascynowało. Zdecydowanie bardziej podobała nam się 👉Kuldiga.
A już tak na sam koniec warto dodać, że w Kiesi powstała łotewska flaga narodowa. Związane jest to z legendą mówiącą, że podczas toczonej tu w 1279 roku bitwy, oddziały łotewskie straciły swojego wodza. Umierającego dowódcę, który mimo ciężkiego stanu cały czas starał się dodawać otuchy swoim żołnierzom, owinięto w biały materiał. Jakież było zdziwienie, gdy po zabraniu ciała, materiał był cały czerwony od krwi z wyjątkiem środkowego paska, na którym leżał dowódca. Co więcej, śmierć wodza tak rozgniewała łotewskich żołnierzy, że szybko rozprawili się z najeźdźcą. Czerwono-biało-czerwony materiał stał się symbolem zwycięstwa, a w efekcie flagą narodową kraju. Czerwień na fladze, a dokładnie rzecz ujmując - kolor karminowy - symbolizuje krew przelaną za Ojczyznę, zaś biały prawdę i wolność.
A my wracamy do samochodu i ruszamy w dalszą drogę. Teraz już bezpośrednio do Estonii. Póki co żegnamy się z Łotwą, jednak odwiedzimy ją jeszcze w drodze powrotnej.

WITAJ ESTONIO!


Cała podróż do estońskiej Parnawy, gdzie mamy zarezerwowany dzisiejszy nocleg, mija nam w deszczu. Z każdym przejechanym kilometrem ruch staje się coraz mniejszy, aż po przekroczeniu łotewsko-estońskiej granicy praktycznie ustaje całkowicie. Im dalej na północ jedziemy, tym łatwiej spotkać na jezdni dzikie zwierzę niż jadący z naprzeciwka samochód.



Do Parnawy docieramy całkiem szybko, bo około godziny 16. Niestety po drodze nie udało nam się zjeść żadnego obiadu. Infrastruktura typu zajazdy czy przydrożne restauracje praktycznie nie istnieje w krajach bałtyckich. Ciągle padający deszcz zniechęca nas przed spacerem do centrum miasta. Dlatego też idziemy do położonego po sąsiedzku w stosunku do naszego hotelu centrum handlowego, gdzie w "estońskim McDonaldzie", czyli restauracji Hesburger zjemy dzisiejszą obiadokolację 😁.


Do samego wieczora deszcz nie daje za wygraną. Na szczęście na jutro zapowiadana jest poprawa pogody. Jednak ma ona nastąpić na zachodzie kraju. Na wschód od Parnawy będzie jeszcze padać. Dlatego też rezygnujemy z zaplanowanej na jutro wizyty w Parku Narodowym Soomaa, a pojedziemy bezpośrednio 👉na największą estońską wyspę Saaremaa. Liczymy, że co prawda kosztem nadrobienia nieco kilometrów, park uda się odwiedzić w kolejnych dniach.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz