sobota, 14 czerwca 2025

Ścieżka Ingatsi õpperada w Parku Narodowym Soomaa (Estonia)

Wśród bagien i torfowisk Soomaa.

SZLAKIEM KRAJÓW BAŁTYCKICH - LITWA, ŁOTWA, ESTONIA - DZIEŃ 8


Po wizycie w Haapsalu przyjechaliśmy do Parku Narodowego Soomaa. Po przejściu 👉szlaku turystycznego Riisa przejeżdżamy na parking (58°27'19.2"N 25°01'36.3"E) usytuowany w sąsiedztwie Ingatsi õpperada. To jeszcze jeden szlak pieszy, który chcemy przejść w tym parku. O ile przez pierwsze niespełna 4 kilometry prowadziła nas tutaj droga asfaltowa, o tyle końcowy, ponad 2-kilometrowy odcinek był już nieutwardzony. To niestety (a może właśnie stety, bo choć mniej wygodnie, to bliżej natury) jeszcze częsty widok w krajach bałtyckich.
Wędrówkę rozpoczynamy od zejścia z leśnej drogi do lasu, gdzie natrafiamy na przyczepione do drzew kolorowe tabliczki.


Wiszą one tu nieprzypadkowo. Określają najwyższe poziomy wody, jakie wystąpiły na terenie Parku Narodowego Soomaa. Jak widać zdarzało się, że bylibyśmy pod wodą 😱.  W okresie wiosennym teren parku jest często zalewany, gdyż znajduje się on w zlewni największej estońskiej rzeki - Parnawy (Pärnu). Leśną ścieżką ruszamy przed siebie. O ile początkowo szlak jest suchy, szybko dochodzimy do pierwszych grzęzawisk, które ostrożnie musimy pokonać po leżących gałęziach i pniach. Na szczęście to tylko krótki odcinek.





Wygodne, drewniane kładki pojawiają się dopiero po wyjściu z lasu. Tu też znajduje się wieża widokowa.



Pokonując kręte schody prowadzące na taras widokowy, zyskujemy coraz to piękniejsze widoki. Jak okiem sięgnąć, wszędzie wokół same bagna. I tylko jedna wijąca się wśród nich kładka.



Park Narodowy Soomaa utworzony został w 1993 roku i swym zasięgiem obejmuje największy fragment środkowoestońskich grzęzawisk. Składa się na niego aż pięć wielkich bagien - Kikerpera, Öördi, Kuresoo, Valgeraba i Riisa, co łącznie daje powierzchnię blisko 400 km². Dziś jest ostoją wielu chronionych gatunków roślin i zwierząt. Schodzimy z wieży na drewnianą kładkę i ruszamy na spacer przez bagna.



Pośród bagiennej roślinności udaje nam się wypatrzeć malutkie rosiczki (Drosera). To bardzo niezwykła roślina, która żywi się... owadami. Dzięki lepkiej cieczy pokrywającej jej liście, rosiczka wabi te drobne zwierzęta, unieruchamia, a następnie trawi.



Dochodzimy do sporych rozmiarów oczek wodnych. Niezwykle malowniczo prezentują się o tej porze dnia, w promieniach zachodzącego słońca.




Idziemy dalej. W oddali dostrzegamy całe place porośnięte malutkimi rosiczkami.



O ile na szlaku Riisa spotkaliśmy ich tylko kilka, tu rosną niemal wszędzie.


Od wieży widokowej szlak wiódł nas do oczek wodnych. Tam prowadził naokoło tych niewielkich zbiorników wodnych i tą samą kładką doprowadził z powrotem pod wieżę. Idziemy po drewnianych kładkach dalej prosto do lasu. Skończyły się rosiczki, za to pojawiła się niezwykle intensywna zieleń innych roślin. I komary, które z całą swoją upartością atakują nas na każdym kroku.





W międzyczasie zrobiło się już dość ciemno, a gęsty las dodatkowo potęguje to wrażenie.




Bezpiecznie dochodzimy do leśnej drogi, której śladem wracamy na parking.



Koniec atrakcji na dzisiaj. To był bardzo długi i męczący dzień. Jedziemy do miejscowości Kildu, położonej nieco ponad 30 kilometrów stąd, po wschodniej stronie parku. Niby niewiele, jednak jak się szybko okazało, prowadzi tam szutrowa droga, której pokonanie zajmuje znacznie więcej czasu. Za to miejsce noclegowe mamy naprawdę niezwykłe 😁. To stara szkoła. Będziemy dzisiaj spać w dawnej sali geograficznej.



POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz