środa, 11 września 2024

POLSKA POŁUDNIOWO-WSCHODNIA - DZIEŃ 12 - Zamek Krzyżtopór w Ujeździe

Ruiny największej budowli pałacowej w Polsce.

POLSKA POŁUDNIOWO-WSCHODNIA - DZIEŃ 12


Prosto z 👉sandomierskich podziemi przyjechaliśmy do miejscowości Ujazd. Przy przebiegającej przez wieś drodze numer 758 znajdują się ruiny jednego z najwspanialszych zamków na terenie Polski. Na miejsce dojeżdżamy przed godziną 12. Zatrzymujemy się na parkingu i czym prędzej ruszamy w stronę wejścia. Już z tej perspektywy budowla wygląda na ogromną.


Przed wejściem na teren zamku znajduje się kasa biletowa. Zakupujemy bilety wstępu, pytając jednocześnie o możliwość zwiedzania z przewodnikiem. Okazuje się, że jest taka opcja, tylko musimy poczekać do 12:30. Oprowadzanie przez przewodnika wiąże się z dodatkową opłatą, zależną od liczby chętnych. Do tego czasu możemy zwiedzać zamek sami. Postanawiamy wykorzystać te kilkanaście minut na zrobienie zdjęć. W międzyczasie zbiera się grupa chętnych, przychodzi przewodnik i po dokonaniu kilkuzłotowej dopłaty ruszamy za jego wskazaniem na zamek!


Zamek w Ujeździe nosi nazwę Krzyżtopór. Wywodzi się ona od widocznych po obu stronach bramy wjazdowej płaskorzeźb. Z lewej mamy krzyż, symbol wiary. Z prawej zaś topór, będący herbem rodowym Ossolińskich. Co więcej, obok krzyża znajduje się stylizowana literka "W". Zgodnie z księgą kabały, do której zamiłowanie przejawiał fundator obiektu, oznacza to wieczne trwanie. Obok topora wykuto rok 1631, oznaczający rozbudowę wieży bramnej.


Skupiając się nieco na historii zamku, wybudowany on został staraniem wojewody sandomierskiego, Krzysztofa Ossolińskiego, w latach 1621 - 1644. Był to wówczas najwspanialszy i nie mający konkurencji pod względem rozmiarów i świetności zamek w Polsce i Europie. Co więcej, zaprojektowany w stylu włoskim jako palazzo in fortezza, czyli pałac z elementami obronnymi, do czasu powstania francuskiego Wersalu był największą budowlą pałacową w Europie! 600 metrów bieżących murów, 13 000 metrów kwadratowych powierzchni i kubatura wynosząca aż 70 000 metrów sześciennych - te liczby naprawdę robią wrażenie! Wnętrza zdobione marmurami, alabastrami i drewnem egzotycznym. Podobno nawet w jednym z pomieszczeń na zamku znajdował się szklany sufit, będący podstawą akwarium z egzotycznymi rybami 😲. Niestety właściciel cieszył się swoją posiadłością jedynie... rok. Krzysztof Ossoliński zmarł nagle 24 lutego 1645 roku. Co ciekawe, każdy kolejny dziedzic zamku umierał przedwcześnie. Czyżby jakieś fatum wisiało nad tym miejscem 😱? Krzyżtopór został zajęty w 1655 roku przez Szwedów podczas potopu szwedzkiego. Ci wywieźli z jego wnętrza wszystko, co było możliwe do zdemontowania. Zostały gołe mury, które już nigdy nie wróciły do choćby ułamka dawnej świetności.
Choć na początku XX wieku były plany i powstały nawet projekty jego odbudowy, nigdy to nie nastąpiło. Współcześnie zamek ma status trwałej ruiny i rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 20 kwietnia 2018 roku, wpisany został na listę 👉Pomników Historii Polski.


Przez zwieńczoną wieżą zegarową bramę wjazdową wchodzimy na plac nazywany wielkim dziedzińcem wjazdowym. Z tej perspektywy możemy zobaczyć na stojące przed nami trzypiętrowe zabudowania dawnego pałacu oraz otaczające nas skrzydła boczne zamku.
Na dziedzińcu rzuca się w oczy symetria i symbolika całego założenia. Krzysztof Ossoliński, jako wielki fanatyk astrologii, chciał mieć posiadłość, która ma 365 okien - tyle, ile dni w roku. Co więcej, w czasie roku przestępnego wykuwano dodatkowe okno, które później zamurowywano na kolejne lata. Ale to nie wszystko. Na zamku znajdowały się 52 komnaty, czyli mamy liczbę równą tygodniom w roku. Powstało 12 sal, czyli odpowiednik miesięcy. I na koniec, zamek miał 4 baszty, symbolizujące cztery pory roku lub cztery kwartały w roku.



Zamek wybudowany został na planie pięciokąta, którego oś symetrii ciągnęła się od bramy wjazdowej z wieżą zegarową, przez którą weszliśmy na dziedziniec, aż po przeciwległy bastion, zwany Wysokim Rondlem z charakterystyczną, ośmiokątną wieżą. Usytuowany wewnątrz murów obronnych pałac, zbudowany został z kolei na planie prostokąta, a jego centrum stanowił eliptyczny dziedziniec wewnętrzny.


Pałacowy dziedziniec zdobiły malowidła przedstawiające magnatów spokrewnionych z Krzysztofem Ossolińskim. Każda z postaci opisana była krótką inskrypcją. Niestety nie zachowały się portrety, za to po dziś dzień możemy odczytać napisy.





Schodzimy do podziemi skrzydła południowo - zachodniego zamku, gdzie znajdowały się stajnie. Nie były one takie zwykłe. Marmurowe żłoby dla koni, ściany wyłożone kryształowymi lustrami, które doświetlały wnętrze - tak wyglądało to pomieszczenie w czasach Krzysztofa Ossolińskiego. Co więcej, ciepło pochodzące od zwierząt ogrzewało pomieszczenia znajdujące się powyżej. Pewnie zapach ze stajni też tam docierał, ale to już mało ważny szczegół 😁.



Przez kolejne pomieszczenia, pełniące dawniej rolę piwnic, przechodzimy do pomieszczeń pałacowych.





Na początek bastion Wysoki Rondel, gdzie możemy przyjrzeć się wnętrzu ośmiobocznej wieży. Tu znajdowały się gabinety Ossolińskich oraz biblioteka. To właśnie w tej wieży miało znajdować się również szklane akwarium z egzotycznymi rybami.


Z wieżą sąsiadują najbardziej reprezentacyjne pomieszczenia dawnego pałacu. Są nimi sala balowa i jadalnia. Choć nie zachował się strop, jadalnia znajdowała się na dole, a sala balowa zajmowała dwie górne kondygnacje. Po dziś dzień widoczne jest jedynie na obwodzie murów miejsce po dawnym stropie.





Mijamy kolejne pomieszczenia, aż dochodzimy do miejsca, gdzie zachował się fragment marmurowej posadzki. To jedyne z dawnego wyposażenia zamku, co zostawili nam Szwedzi 😂.



Przechodzimy długim pomieszczeniem usytuowanym na piętrze skrzydła południowo - zachodniego. Dawniej było ono przedzielone ściankami działowymi i znajdowały się tutaj pokoje gościnne, a także mieszkała służba. Z jednej strony był widok na okolicę zamku, z drugiej na jego wielki dziedziniec wjazdowy i zabudowania pałacowe.




Z zamkowych wnętrz wychodzimy na wieży bramnej, skąd mamy szeroką panoramę na cały obiekt. Na wprost pałac, a po bokach zamkowe skrzydła boczne.



Schodzimy na dziedziniec, gdzie kończy się nasze zwiedzanie z przewodnikiem. Zanim opuścimy ten obiekt postanawiamy podejść jeszcze na bastion Wysoki Rondel. Teraz jednak nie skupiamy się na zamkowych murach, a na widocznych stąd Górach Świętokrzyskich. Te znajdują się niewiele ponad 20 kilometrów stąd.



Na koniec odwiedzamy jeszcze skrzydło wschodnie zamku, gdzie możemy wczuć się choć trochę w XVII-wiecznych mieszkańców tej posiadłości 😉.



Tu również znajduje się kawiarnia, z której usług postanawiamy skorzystać. A przy okazji warto zerknąć na makietę całego założenia - tak najprawdopodobniej wyglądał dawniej palazzo in fortezza w Ujeździe.



Opuszczamy mury XVII-wiecznego, niezwykłego zamczyska. Wracamy na parking i ruszamy w dalszą drogę.



Od strony drogi numer 758 zamek również wygląda nieziemsko. Z tej perspektywy doskonale widoczne jest południowo - zachodnie skrzydło oraz olbrzymia jadalnia z salą balową, zakończone ośmioboczną wieżą. A wszystko posadowione na murach obronnych.



Kierujemy się teraz na północ do położonego pomiędzy Starachowicami i Skarżyskiem-Kamienną, Wąchocka. Nasza droga wiedzie skrajem Świętokrzyskiego Parku Narodowego i dalej Sieradowickiego Parku Krajobrazowego. W oddali dostrzegamy zabudowania na szczycie Świętego Krzyża, zwanego Łyścem lub Łysą Górą (594 m n.p.m.) w Górach Świętokrzyskich - góry, którą zdobyliśmy dwukrotnie - pierwszy raz 👉w 2012 roku i ponownie 👉w 2017 roku.


Teraz jednak nie Góry Świętokrzyskie są naszym celem, a położony jeszcze dalej na północ Wąchock. Jedziemy 👉do opactwa cystersów.

POZDRAWIAMY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz